Powody spisywania wspomnień mogą być różne. U Sławomira Mrożka była to choroba. Udar mózgu, którego następstwem była afazja – utrata zdolności posługiwania się językiem. Jako formę terapii logopedka Beata Mikołajko zaproponowała mu pisanie, a on pisał. Pisał o sobie. Wspomnienia pomału wracały, a on zapisywał kolejne kartki. Efektem tego jest autobiografia „Baltazar”, czyli Mrożek o Mrożku oczami Mrożka widziany.
Najłatwiej powiedzieć, że jest to zestaw wspomnień opowiedziany w sposób chronologiczny. Natomiast szybko możemy się zorientować, że Sławomir Mrożek pisze, o czym chce i w sposób w jaki to pamięta. Jeżeli coś szczególnie wryło się w jego pamięć potrafi poświęcić temu długie fragmenty, rozwodząc się nad danym wydarzeniem/osobą i oddając całą gamę uczuć, a także atmosferę z tym związaną. A jeżeli nie chce o czymś opowiadać zbywa temat kilkoma zdaniami. Zapewne dla zachowania ciągłości narracji.
I ta mrożkowa perspektywa jest fantastyczna. Bo czytelnik wcale nie czuje się oszukany wybiórczością wspomnień. Raczej ma wrażenie, że czyta o rzeczach ważnych dla słynnego pisarza. Czuje, że autor dogłębnie przemyślał, czym chce się ze światem podzielić i jakie słowa najlepiej to oddadzą.
Cudowna autobiografia. Chciałby się napisać, że bez pozoranctwa, ale ten rodzaj książek nie jest od niego wolny. Przy czym mamy do czynienia z człowiekiem, który już nie musi kreować samego siebie, bo jego życiorys jest znany. Z postacią, która zabłysnęła i talentem, i intelektem. Dlatego ten element prywaty sprawia, że projekt „Baltazar” jest czymś wyjątkowym.
Mrożek mistrz. Dzięki, że przypomniałaś mi, że muszę to przeczytać <3
OdpowiedzUsuńOj tak, też chcę sięgnąć po ten tytuł.
OdpowiedzUsuńGracias por la reseña. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńNie lubię czytać autobiografii, ale po tą bym chętnie sięgnęła :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta książka może mnie zainteresować :)
OdpowiedzUsuńNa tę lekturę trzeba muszę mieć nastrój.
OdpowiedzUsuń