Pages

3.17.2025

"Pomocy, mam w domu nastolatka" Raymond Kluun

Czy trudno nam pogodzić się z faktem, że nasze dzieci dorastają? Czy boimy się tego procesu? Biorąc pod uwagę, że próby zwiększenia autonomii przez dziecko nazywane są buntem, można by stwierdzić, że nawet z nim walczymy. Wydaje mi się, że najbardziej przeraża nas utrata kontroli, w efekcie czego dziecku może stać się coś złego. Najbardziej sen z powiek rodzicom spędza okres nastoletni, kiedy to młody człowiek rozciąga symboliczna smycz do granic możliwości i znika z rodzicielskiego radaru. Garść dobrych rad, jak przetrwać ten czas i nie zwariować zawarł Raymond Klunn w poradniku „Pomocy, mam w domu nastolatka!”. Autor reprezentuje holenderskie podejście do wychowania , w którym stawia się na swobodę i tolerancję. Podobno tamtejsi nastolatkowie są najszczęśliwsi na świecie, a właśnie szczęścia chcemy dla swoich dzieci.

Książka ta utwierdziła mnie w przekonaniu, że wychowanie opiera się na relacji, którą buduje się od pierwszych dni życia dziecka, a ta relacja będzie silna jeżeli będzie oparta na szacunku. Jeżeli będzie zaburzona trudno znaleźć czarodziejska różdżkę, która ją odczaruje. To jest proces, który musimy zacząć od nas samych. Tak samo, jak w poradnikach na temat młodszych dzieci autorzy tłumaczą skąd biorą się ich emocje, zachowania, tak Kluun próbuje nam wytłumaczyć, co sprawia, że nastolatek jest jaki jest. My, rodzice mamy podjąć próbę wczucia się w jego sytuację, przypomnienia sobie, jak sami byliśmy młodzi. To jest nasz punkt wyjścia do wyznaczania granic i podjęcia dialogu.

„Od czasu do czasu wasz nastolatek będzie doprowadzał was do rozpaczy.”1 Istotne jest to, żeby ten konflikt nie eskalował. Żeby od rozrzuconych skarpetek nie przejść do regularnej wojny pełnej nienawistnych spojrzeń i ograniczanego kredytu zaufania. Czy Kluun zdradza, jak to zrobić? Znajdziemy tu pewne techniki, jak zachęcić nastolatka do współpraca, aczkolwiek mają one ogólny charakter. Chętnie zadałabym autorowi pytanie, co zrobić, jeżeli dziecko wyraźnie przekracza granice? Jak zachować się, kiedy nie jesteśmy w stanie ich wyegzekwować, a sprawa – w naszej ocenie – jest nie do odpuszczenia? Troszkę unika on ekstremalnych przypadków, natomiast zachęca nas do priorytetyzacji swoich oczekiwań i do wspomnianej już empatii podszytej odrobiną sprytu. Daje wskazówki, jak być dobrym strategiem i skutecznie podejść naszego nastolatka. Natomiast podkreśla też jego potrzebę swobody, z którą pewnie części rodziców będzie trudno się pogodzić. Ci powinni pamiętać, że ten nastolatek ma za chwilę stać się samodzielnym dorosłym, a zebrane doświadczenia mają mu w tym pomóc.

Nie będę tu dywagować, jaki model wychowania jest słuszny, bo uważam, że wkładanie rodzicielstwa w ramy robi więcej złego niż dobrego. Co rodzina to przypadek i potrzeba tu indywidualnego podejścia. Poradniki o wychowaniu lubię za to, że pozwalają mi na refleksję nad moim podejściem i dokonanie w nim drobnych korekt. Raymond Kluun utwierdził mnie w przekonaniu, że dziecko to niepowtarzalna jednostka której się nie tresuje, a wychowuje. A wychowanie to nie nakazy i zakazy. To umiejętne poszerzanie autonomii, w tempie, które jest odpowiednie dla każdej rodziny indywidualnie.

1 Raymond Kluun, „Pomocy, mam w domu nastolatka!”, tłum. Iwona Mączka, Olga Niziołek, wyd. Buchmann, Warszawa 2025,s. 91.


[Egzemplarz recenzencki]

7 komentarzy:

  1. Bardzo dobry temat. Mało jest książek poruszających trudny etap dla nastolatków i ich rodziców.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mądra i potrzebna książka, pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że takie książki powstają.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gracias por la reseña. Te mando un beso.

    OdpowiedzUsuń
  5. To jeszcze przede mną ale już bym chętnie przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś dla moich rodziców, mam nastoletnie rodzeństwo. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na pewno książka przyda się rodzicom takich dzieci.

    OdpowiedzUsuń