"Piekło" Katarzyna Wolwowicz
Siódmy tom cyklu z komisarz Olgą Balicką pt. „Piekło” zaskoczył mnie. Myślałam, że punktem wyjścia dla fabuły będą wydarzenia kończące poprzednią część czyli „Części zamienne”. Jednak Katarzyna Wolwowicz sprawnie rozwiązała problemy głównej bohaterki i szybko zagoniła ja do pracy. Natomiast luźno nawiązuje do problemów pani komisarz, bo sprawa, którą przyjdzie jej prowadzić na stronach „Piekła” dotyczy dzieci. Chora dziewczynka, która najprawdopodobniej została otruta, cierpiący na raka chłopiec, epidemia grypy jelitowej a także zamordowany – najprawdopodobniej przez mafię – dziennikarz: w tej sprawie niewiele do siebie pasuje, ale jeleniogórscy śledczy dołożą wszelkich starań, aby ułożyć te puzzle.
„Piekło” to taki kryminał, którego akcja długo się zawiązuje. Wynika to z tego, że autorka rzuca kilka wątków, które z czasem zaczynają się zazębiać. Na początku czytelnik musi się z nimi zapoznać, a potem może – wraz z bohaterami książki – zacząć je badać. Jest to całkiem wdzięczna i angażująca konstrukcja fabuły. Do tego Wolwowicz – podobnie jak w poprzednich częściach – pozwala czytelnikom uczestniczyć w zebraniach grupy śledczej, dzięki czemu ten ma wgląd w pracę wszystkich policjantów i może wysłuchać ich pomysłów i wniosków.
Niektóre momenty tej powieści są wyjątkowo poruszające. Autorka zastanawia się, ile rodzic jest w stanie zrobić, aby pomóc swojemu dziecku. Czy są jakiekolwiek granice? Czy można usprawiedliwić zachowanie zdesperowanego opiekuna? A także czy warto? Czy warto zaprzedać duszę? Można powiedzieć, że sprawa, jaka jest prowadzona w tej powieści obnaża ludzką obojętność i chciwość. Bezwzględni ludzie, którzy bez wahania wykorzystają najmniejszy słaby punkt, a także kompletnie nie przejmują się (globalnymi) skutkami swoich działań. Spryt czy bezmyślność? Takie pytanie chodzi mi po głowie.
Już kolejny raz przekonuję się, że Katarzyna Wolwowicz pisze zgrabne kryminały. W siódmym tomie cyklu z Olgą Balicką przedstawia nam – nie przesadzę, jak napiszę – spektakularną sprawę. Taka niepozorna Jelenia Góra, a takie machloje tam się odbywają. Oczywiście piszę to z przymrużeniem oka. Natomiast już bez żartowania mogę dodać, że „Piekło” to powieść, która bardzo fajnie się rozpędza. Poszczególne wątki zostały dobrze przemyślane, aby „zajść” rozwiązanie sprawy z kilku stron. Mnie się to bardzo podoba.
[Egzemplarz recenzencki]
Myślę, że jeśli wrócę do tego typu lektur, to i po ten cykl z pewnością też sięgnę :-) .
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu czytałam tę książkę i bardzo mi się podobała 😊
OdpowiedzUsuńBrzmi świetnie. Nie słyszałam o tej książce. Chętnie bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńNie znam książek tej autorki, ale uwielbiam kryminały, więc będę musiała nadrobić Jej twórczość.
OdpowiedzUsuńGracias por la reseña. Tomó nota. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńWitaj. Jak to się mówi, po nitce do kłębka. Lubię bystre i pyskate dziewczyny!
OdpowiedzUsuńDobrego weekendu 🤗
W końcu wypadałoby przeczytać jakąś jej książę.
OdpowiedzUsuńLubię książki, w których wiele się dzieje, więc chętnie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuń