Pages

2.24.2025

"Królik, królewna i marmolada" Leopold Chauveau

„(…) opowiedz mi bajkę o marmoladzie”1 zażyczył sobie Henio pałaszując wielką kanapkę. Jest to wyzwanie. Mamy bajki o zwierzętach, o rycerzach, ale o marmoladzie? Czy marmolada może być bohaterem literackim? W bajkach wszystko jest możliwe i nawet marmolada może odegrać ważną rolę. Jak z marmoladowym wyzwaniem poradził sobie Leopold Chauveau? Efekt możemy zobaczyć w opowieści pt. „Królik, królewna i marmolada”.

Zacznę od tego, że Królik nie jest królikiem. Jest to imię chłopca. (Bardzo ciekawie o genezie tego słowa pisze Maria Raczkiewicz-Śledziewska, tłumaczka książki. Warto przeczytać posłowie, bo dzięki niemu jeszcze bardziej docenimy Cheauveau jako pisarza.) Chłopca, który zamiast rosnąć malał, ale z wiekiem rosłą u niego żądza przygód. Pewnego dnia podkradł ojcu chodaka i wsiadł do niego niczym do łódki. Prąd porwał go w wielki świat zostawiają za plecami tatę wykrzykującego gniewnie: „Gdzie mój chodak?! Kto mi go gwizdnął?!”2. Jednak Królik nie oglądał się za siebie. A przed sobą widzi... kaczkę. Zwierzę to nie jest może obietnicą wielkiej przygody, jednak gdyby nie ona... Starczy już tego zdradzania fabuły. Dodam tylko, że w tej bajce będzie i księżniczka, olbrzym i wyjątkowo nieogarnięty admirał. Będzie też magiczna marmolada, a kto ją zje, ten...

Bajki Leopolda Chauveau to przede wszystkim świetna zabawa. Po pierwsze bajkowa konwencja pozwala na zerwanie z wieloma regułami. Tu chłopiec może rozmawiać z kaczką, a zwykłe jedzenie może zmieniać świat. Autor skrzętnie to wykorzystuje tworząc lekko absurdalną, ale jakże uroczą i wciągającą – przez ciekawe zwroty akcji – opowieść. To jest taka historia, której się kompletnie poddajemy i jesteśmy gotowi na wszystko, a to wszystko sprawia nam wielka radość.

Mam takie wspomnienia z dzieciństwa, kiedy leżałam już w łóżku, a dziadek pytał mnie, o czym chciałabym bajkę. Proponowałam przeróżne tematy, a on w kilka sekund wymyślał zajmującą opowieść. Dokładnie takie są bajki Chauveau, nie wygładzone i ociekające brokatem, a żywe, spontaniczne. Nieco absurdalne, co dla mnie jest plusem, bo ten bajkowy absurd ukształtował moje literackie upodobania i niejako tym dla mnie są książki. Przekraczaniem granic, spuszczaniem wyobraźni ze smyczy. A także radością. Dlatego, zakochana w tej bajce po same uszy, serdecznie polecam wam „Królika, królewnę i marmoladę”.

1 Leopold Chauveau, „Królik, królewna i marmolada”, przeł. Maria Raczkiewicz-Śledziewska, wyd. Noir sur blanc, Warszawa 2024, s. 9.

2 Tamże, s. 14.

[Egzemplarz recenzencki]

8 komentarzy: