"Zazdrośnice" Eric-Emmanuel Schmitt
Bohaterki powieści „Zazdrośnice” Erica-Emmanuela Schmitta zastanawiają się, co jest silniejsze, przyjaźń czy miłość. To młode dziewczyny, nastolatki, dopiero odkrywające zakamarki relacji damsko-męskich, a przy tym ogromnie nimi zafascynowane. Łączy je przyjaźń, którą one same określiłby jako bardzo mocną, jednak w ich czteroosobowej grupie pojawia się rywalizacja, która szybciej, mocniej, intensywniej przeżyje pierwsze miłości i zbliżenia. Wielką próbą dla ich relacji będzie zainteresowanie się przyjaciółek tym samym chłopakiem.
Ależ to banalnie brzmi, jednak jeżeli mieliście do czynienia z prozą Schmitta to wiecie, że tu nie ma miejsca na banał. Zamiast tego jest miejsce na piękno. Owszem, pisarz, w charakterystycznym dla siebie stylu, czaruje językiem i przemyśleniami. W przypadku „Zazdrośnic” ma to plusy i minusy. Powieść napisana jest w formie fragmentów z pamiętników czetach głównych bohaterek. Jak już wspomniałam to młode dziewczyny, ale tę młodość czułam połowicznie. Ich myśli autor ubrał w dorosłe, doniosłe słowa. Chciałby się napisać, że postacie te są nad wyraz dojrzałe, ale ich niedojrzałość przejawia się w plotkarstwie i kapryśności, tylko nie w języku. Zwrócić też muszę uwagę, że Schmitt wprowadza drobny mętlik co do czasu akcji „maskując” pewne sformułowania. Dobrym przykładem będzie określenie emalia mianem listu. Jest to co prawda list elektroniczny, jednak, kiedy bohaterka wspomina o pięknych listach otrzymywanych od chłopaka, mnie przed oczami pojawiała się tradycyjna kartka.
Ten, nieco nieprzystający, do bohaterek i czasu akcji język sprawia, że początkowo powieść wydaje się po prostu dziwna. Natomiast takie postępowanie można usprawiedliwić dwoma argumentami. Po pierwsze niepowtarzalnym stylem autora, który jest jego znakiem rozpoznawczym. Po drugie rolą jaką w „Zazdrośnicach” odgrywa dramat „Romeo i Julia”. Wizja miłości, która rozpala wyobraźnię dziewczyn, ale również pretekst do rozważań o jej sensie, a także jasne analogie do tego utworu. Im bardziej „Zazdrośnice” zbliżają się do „Romea i Julii”, tym lepiej „czujemy” sens napisania tej powieści w taki, a nie w inny sposób.
Miłość czy przyjaźń? Które uczucie bardziej „bryluje” na kartach tej książki. Ja jestem zdania, że jest to powieść o przyjaźni i to o jej wstydliwych aspektach, takich jak porównywanie się i zazdrość. Jedna z bohaterek mówi: „Moja najlepsza przyjaciółka to ja, tylko w lepszym wydaniu.”1 Czy na pewno? Zgadzam się z tym, że przyjaciele nas dopełniają. Nie są ani lepsi, ani gorsi, ale wnoszą do naszego życia coś, czego potrzebujemy, a nie potrafimy sami sobie zagwarantować. Czytając wypowiedzi bohaterek, nie powiedzielibyśmy, że to przyjaciółki. Nie ma w nich ciepła, a krytyka i rywalizacja. Z jednej strony cieszą się wspólnie, ale za chwilę pojawia się egoistyczne pytanie „A ja?”. I to jest na swój zasób prawdziwe. Schmitt w pięknym stylu „deromantyzuje” takie relacje. Relacje silne, ale nie pozbawione współzawodnictwa.
„Przyjaźń jest farsą, a miłość trucizną.”2 Czy z takim pesymistycznym wnioskiem przyjdzie mi was zostawić? Tym razem tak, ale nie jest to moje spostrzeżenie, a cytat z „Zazdrośnic”. Zaznaczyłam go sobie, jako podsumowanie, bo mam nadzieję, że was wzburzy i zachęci do przeczytania tej książki. Schmitt sięga w głąb ludzkiej duszy, a ta jest przed nim szczera „jak na spowiedzi”. Wyznaje to co piękne, ale też swoje wstydliwe sekrety, a pamiętnikarska forma powieści pozwala im wypłynąć na powierzchnię.
1 Eric-Emmanuel Schmitt, „Zazdrośnice”, tłum. Łukasz Müller, wyd. Znak literanova, Kraków 2016, s. 14.
2 Tamże, s. 135.
[Egzemplarz recenzencki]
Bardzo lubię tego typu książki, więc tytuł tradycyjnie zapisuję i pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńGracias por la reseña. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńLubię autora i dość dużo jego książek przeczytałam, ale tej nie kojarzę.
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam żadnej książki tego autora, więc na pewno będę chciała sięgnąć po ten tytuł.
OdpowiedzUsuńRecenzja ciekawie zachęca do sięgnięcia po tę książkę. Może się skuszę :)
OdpowiedzUsuń