"Policz ile..." książka z lupą

Lupa to jest taki gadżet, który bardzo fajnie sprawdza się w książkach i grach dla dzieci. Maluchy z zainteresowaniem zerkają przez okienko sprawdzając, co takiego ukryło się przed niemi na obrazku. W ofercie wydawnictwa Jupi Jo! Wypatrzyłam interesującą kartonówkę z lupą właśnie. Książka zatytułowana jest „Policz, ile...” i jak łatwo się domyślić ma wspomóc poznawanie cyfr.

W książce znajdziemy dziewięć scenek, na których trzeba będzie coś policzyć np. zęby rekina, cukierki, gniazda flamingów. Odpowiedź możemy sprawdzić przy pomocy lupy przykładając ją w oznaczmy miejscu. Naszym oczom powinien ukazać się poprawny wynik. Już samo przykładanie lupy jest ciekawym ćwiczeniem na koordynację wzrokowo-ruchową.

Ilustracje w „Policz, ile...” są kolorowe i dużo się na nich dzieje. Można je wykorzystać do rozwijania spostrzegawczości, nie tylko poznawania cyfr. Ale, jak jest z tymi cyframi – pewnie się zastanawiacie, a ja zwlekam z odpowiedzią. Metoda zaproponowana przez autorów tej publikacji nie do końca do mnie przemawia. Ja mam na stanie dwulatka, który ogarnia – aż – ile to dwa, bo jest on i siostra i zawsze kupuje dwa jogurty, batoniki itd. Dla siebie i dla M. O liczeniu jeszcze nie ma pojęcia, poza zabawnymi próbami dołączenia do zabawy w chowanego (coś w stylu: „na, da, e, le” zakończone niezrozumiałym dla większości: „Szukam”). I to dziecko dostaje w łapy książkę z bogatymi ilustracjami. Oczywiście komentuje, co na nich widzi – co mnie cieszy, bo publikacja zachęca do mówienia – a ja głośno liczę wskazując placem kolejne elementy. To jest jeszcze dość jasne. Ale potem przychodzi moment przyłożenia lupy i to dziecko, które nie zna cyfrowych symboli, nie wie na co patrzy. Ba, nawet moja sześcioletnia córka, która je zna była w pierwszej chwili zdezorientowana: „Ale o co chodzi?” pyta się mnie, a ja proszę, aby policzyła rekinowi zęby. „No siedem. I co, że niby ja tu siedem widzę?”.

W mojej ocenie „Policz, ile...” to publikacja, która raczej nadaje się do utrwalania poznanych już cyfr, do zorganizowania zabawy z nimi związanej. Na pierwsze próby liczenia trochę za dużo się w niej dzieje, co może odwracać uwagę dziecka od istoty sprawy. Dlatego ani nie polecam, ani nie odradzam, a pokazuję. Publikacja jest całkiem fajna i rozwojowa, ale trzeba mieć pomysł, jak podejść do zawartych w niej treści, aby były czytelne również dla małego człowieka.

[Egzemplarz recenzencki]

6 komentarzy:

Copyright © Asia Czytasia , Blogger