"Krąg" Bernard Minier
Do komendanta Martina Servaza odzywa się dawna znajoma. Błaga, aby znalazł dowody na niewinność jej syna. Sprawa wydaje się beznadziejna, wszystko świadczy przeciwko młodemu Hugo. Jednak jeden szczegół nie daje Servazowi spokoju. Płyta Mahlera, która wybrzmiewa na miejscu zbrodni. Czyżby odezwał się „dawny znajomy”, Julian Hirtmann – uciekinier z zakładu dla szczególnie niebezpiecznych, chorych psychicznie przestępców?
„(...) jak to się stało, że na miejscu zbrodni znaleziono jednocześnie syna kobiety, w której przez długi czas był zakochany, i muzykę będącą odwołaniem do najgroźniejszego mordercy, jaki kiedykolwiek stanął na jego drodze. Wiedział jedno: nie jest po prostu detektywem wyznaczonym przez prokuraturę, to śledztwo dotyczy go osobiście.”1
Po pierwszej części cyklu zatytułowanej „Bielszy odcień śmieci” moje uczucia wobec niego były mieszane. Po przeczytaniu „Kręgu” takie pozostały. Bernard Minier zaczyna bardzo obiecująco. Teatralność zbrodni robi wrażenie, a fragmenty nawiązujące do Hirtmanna rewelacyjnie pobudzają czytelnika. Niestety w pewnym momencie akcja zwalnia, robi się nudno i rzewnie. Chociaż sentymentalizm można usprawiedliwić tym, że zaglądamy do przeszłości komendanta Servaza, a on sam się rozczula na fali wspomnień.
Mnie natomiast interesuje sprawa, a ta się „rozjeżdża”. Pojawia się kilka, pozornie ze sobą nie powiązanych nici, a my oczywiście oczekujemy, że śledczy jakoś je połączą. Jak to w kryminałach. W przypadku „Kręgu” miałam wrażenie, że śledztwo prowadzone jest chaotycznie, a ku kolejnym tropom prowadzi bohaterów nieomylna intuicja. „(...) wcale nie zbliżali się do prawdy. Przeciwnie, oddalali się”2 - taki efekt chce wywołać autor książki.
W dalszym ciągu nie rozumiem dlaczego Bernard Minier rozbudowuje pewne postacie, elementy w swoich powieściach. W przypadku pierwszego tomu, kuła mnie w oczy posiać Diane Berg, o której tyle się dowiedzieliśmy, a w drugim nikt o niej nie wspomina. Mam wrażenie, że autor widzi dokładnie nie historię, a poszczególne elementy, które za wszelką cenę w nią wplata. W przypadku „Kręgu” dobrym przykładem będzie muzyka. O ile znaczenie Mahlera jest jasne. Jest łącznikiem Servaza z Hirtmanem, to inne napomknięcia o tym, czego słuchają inni bohaterowie są bezcelowe. „(...) ktoś chciał sprawić, by patrzyli na sprawę od niewłaściwej strony.”3 Tak, Bernard Minier, zamierzenie lub nie, dezorientuje czytelnika. Sprawia, że ten szuka powiązań, których nie ma. Poświęca czas na analizę czegoś, czego nie ma.
A jak się ma finał? Nie powiem, robi wrażenie. Akcja fajnie przyspiesza, a w czytelniku pojawia się iskierka nadziei, że w końcu czegoś się dowie. Bernard Minier zdecydował się na kilka brawurowych rozwiązań, które mają rozpalać czytelnika, ale też będą używaniem, dla osób ceniących realizm. Burza, oślepnięcie, strzały ze skutymi rękami, widowiskowa ucieczka, nagłe ozdrowienie i mentalne oświecenie. Fajnie jest, dynamicznie jest, ale też karykaturalnie jest.
Skłamałabym, gdybym napisała, że „nie czuję chemii” z tą książką. Były momenty dobre, ale też bardzo słabe. Przede wszystkim nie lubię rozwlekłego pisania i to najbardziej razi mnie w cyklu z komisarzem Servazem. Z jakiegoś powodu jestem w stanie wybaczyć Bernardowi Minierowi wszystkie absurdy, bo to one właśnie rozruszały tę powieść. Czy mi się podobała? „Pół na pół” - to najlepsza odpowiedź.
1 Bernard Minier, "Krąg", tłum. Monika Szewc-Osiecka, wyd. Rebis, 2013, loc. 1200-1202, [ebook].
2 Tamże, loc. 8022.
3 Tamże, loc. 9300-9301.
Jakoś nie czuję chęci czytania tej książki.
OdpowiedzUsuńHmm, sam pomysł na fabułę wydaje się ciekawy, ale nie zachęca mnie zwolnione tempo akcji w środku powieści
OdpowiedzUsuńChyba odpuszczę sobie jej czytanie.
OdpowiedzUsuńA tej części jeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuńGracias por la reseña. Lo dejo pasar. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńW tej chwili nie pamiętam tytułu, ale czytałam coś tego autora i jakoś tak nie poczułam większych emocji :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie sięgnę. Mniej najbardziej razi takie rozpisywanie się nad szczegółami (albo i całymi wątkami), które dla akcji nie mają żadnego znaczenia.
OdpowiedzUsuńLubię książki Miniera.
OdpowiedzUsuńMnie też jakoś nie bardzo pociąga ta pozycja, a mam już naszykowany stosik fajnych książek do przeczytania. Dziwne, że akcja zwalnia w środku powieści. Chyba podziękuję.
OdpowiedzUsuń