"Złota karta" Rafał Kosik
Forsa, forsa, forsa. Kto nie chciałby być milionerem? Dzieciaki z cyklu „Amelia i Kuba” autorstwa Rafała Kosika otrzymują szansę, na zdobycie bogactwa. Na początek dostają milion złotych do wydania. Całkiem przyjemna sumka. Warunkiem jest, że mają to zrobić w jeden dzień i tylko na siebie. To co początkowo wydawało się, świetną zabawą wkrótce staje się balastem.
Powieść, o której mowa nosi tytuł „Złota karta” i porusza bardzo ważny temat, jakim jest konsumpcjonizm. Czy pokoje waszych dzieciaków też są pełne zabawek? Przybijmy piątkę. Niby człowiek wie, że jest tego za dużo, ale jak nie zrobić maluchom prezentu na święta czy urodziny. Jak nie kupić im drobiazgu w sklepie – nie mówiąc o tym, że dzięki temu można uniknąć awantury? A dzieci są podatne na reklamę. Zabawka kolegi/koleżanki zawsze będzie lepsza. No i zawsze znajdą coś czego jeszcze nie mają. Trudno wytłumaczyć, że ta rzecz wcale nie jest im niezbędna do szczęścia.
Bohaterowie powieści „Złota karta” początkowo są zachwyceni, że mogą kupić sobie wszystko, co wymarzą. Jednak szybko nudzą się nowymi rzeczami. One są fajne tylko przez chwilę, a ich nadmiar powoduje, że prawie wcale nie cieszą. Nie mówiąc o tym, iż u dzieciaków z książki pojawiają się wyrzuty sumienia. Ponadto Rafał Kosik poskreśla, że długi należy oddawać, a zarabianie pieniędzy nie jest wcale szybkim procesem. Myślę, że historia ta da dzieciom do myślenia więcej niż nasze, rodziców, utyskiwanie i tłumaczenie.
Zaznaczyć muszę, że jest to książka dla czytelników, którzy lubią niepokojący klimat. Autor opiera fabułę na „Legendzie o Złotej Kaczce”. Ja jej do tej pory nie znałam (albo zapomniałam), ale w treści wszystko jest wyjaśnione. Złole z powieści to istna gangsterka. Osaczają swoje ofiary i podpuszczają, aby nie udało im się wywiązać z umowy. Takie Złole przez duże „Z”. Czym Rafał Kosik mnie zaskoczył, tym razem postawił na elementy nadprzyrodzone. Myślałam, że skoro w pierwszym tomie cyklu „Godzina duchów” próbował wszystkie wydarzenia racjonalnie wytłumaczyć, to będzie się tego konsekwentnie trzymał. A tu niespodzianka. Przyznać muszę, że ta nadprzyrodzona konwencja sprzyja ekspozycji tematu. Wcale nie sprawia, że jest on oderwany od rzeczywistości, a wręcz przeciwnie, ludzki i namacalny. Dla dzieci, szczególnie tych młodszych, pieniądze to taka magia, która pozwala zdobywać upragnione rzeczy.
Super książka. Trudno powiedzieć, czy pomoże wam rozprawiać się z zachciankami waszego dziecka, ale na pewno jest świetnym pretekstem do rozmowy o pieniądzach, zakupach i posiadaniu. A także zachętą do przyjrzeniu się, które z waszych rzeczy naprawdę lubicie. Może nawet nie przypuszczacie, że stary miś, czy rozciągnięta piżama tyle dla was znaczą.
[Egzemplarz recenzencki]
Wiem, komu polecić, no i - książka na czasie :-) .
OdpowiedzUsuńDziękuję za recenzję tej książki. Nie wiedziałam o niej wcześniej, a naprawdę przyda mi się do pracy.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie, że napisałaś post o tej książce. Z chęcią ją zakupię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do obejrzenia mojego nowego obrazu :)
Ciekawe, na ile by się sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję się bez bicia. Jak mnie nie ma z małą choćby pół dnia, to zawsze przywożę jej mały drobiazg. Rozpuszczona jest strasznie.🫣 Ale staram się, żeby było to coś kreatywnego: do czytania, malowania albo składania...
OdpowiedzUsuńDlatego też cieszę się, że dajesz recenzje książek dla najmłodszych.
Parce un lindo libro. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńCiekawa książka, fajna tematyka. :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam zapachem maja
Fajna tematyka
OdpowiedzUsuń