"Wyszło jak zwykle..." Krzysztof Pyzia
Czy potrafimy się z siebie śmiać jako naród? Czy potrafimy spojrzeć na swoja historię z przymrużeniem oka? Wyciągnąć smaczki, ploteczki, głupotki, złapać się za głowę i powiedzieć z uśmiechem: „I ja od niego się wywodzę?”. Krzysztof Pyzia właśnie w ten sposób przedstawia historię Polski w publikacji „Wyszło jak zwykle...”. Opisuje wstydliwe fakty i „odbrązawia” legendy. A robi to z jakże cudownym dystansem. Poklepuje obgadywanego po ramieniu i pociesza go piłkarskim: „Nic się nie stało!”.
Ależ się uśmiałam przy czytaniu „Wyszło jak zwykle...”. Krzysztof Pyzia ma wspaniały dar wymyślania zabawnych komentarzy. Chociażby historia o zagubionym mieczu służącym do koronacji i słowa autora książki: „To chyba musiało stać się po jakiejś popijawie...”1 Albo podsumowanie działań Henryka Walezego: „Przyznam, że nie tak sobie wyobrażałem, jak wyglądała w przeszłości »Francja-elegancja«...”2 Czy też komentarz do bio Władysława IV: „Jak by powiedzieli nasi przodkowie, kurwiarz, aczkolwiek sympatyczny.”3 Te teksty są chyba bardziej śmieszne od samych anegdot.
Trzeba też przyznać, że Krzysztof Pyzia ma dar do do opowiadania. Nie tylko rozbawia nas zabawnymi komentarzami, ale tworzy hipotetyczne dialogi. Ot zjazd gnieźnieński „oczami” autora „Wyszło jak zwykle...”: „Otóż w pewnym momencie cesarz z naszym Bolesławem tak solidnie się nawalili, że Bolek zaczął mówić, że szanuje cesarza. Ten z kolei powiedział, że również go szanuje, a nawet uważa za swojego brata. I w tym zamroczeniu alkoholowym założył na głowę Bolesława swój diadem.”4
Albo słówko i liberum veto:
„ - Zrywa pan sejm?
- Tak!
- A dlaczego?
- Nie interesuje się, marszałku, bo kociej mordy dostaniecie!”5
Czytanie tej publikacji to świetna zabawa, chociaż w pewnym momencie można mieć wrażenie, że ciągle seks i imprezy. Cóż, skoro taka była nasza historia. Autor nie oszczędza też współczesnych czasów, jednak miałam wrażenie, że im dalej tym anegdoty były krótsze i zacierała się kompozycja książki. Zaczyna przeważać ujęcie problemowe np. rozdział o naszych wieszczach narodowych, albo o słownych wpadkach polityków, gdzie na początku Krzysztof Pyzia raczej przedstawiał sylwetki królów, książąt i innych wpływowych na przestrzeni dziejów. Bywają fragmenty, w których nie wiem do czego autor zmierza, jak chociażby rozdział o profesji chłopca do bicia, której podobno u nas nie było. Albo długi wywód, w którym tłumaczy polskie zwroty na angielski w sposób dosłowny. Śmieszne to tylko, co to ma do historii Polski?
Można powiedzieć, ze życie jest ciekawsze niż scenariusz filmowy. W tym przypadku mamy komedię. „Wyszło jak zwykle...” można zaliczyć do publikacji popularnonaukowych, a przy tym jest idealna na poprawę humoru. Czy jesteście ciekawi skąd wzięły się żarty o teściowych, albo powiedzenia „do usranej śmieci” czy „nóż w kieszeni się” otwiera? Krzysztof Pyzia ma pewne podejrzenia co do ich genezy.
1 Krzysztof Pyzia, „Wyszło jak zwykle...”, wyd. Bellona, Warszawa 2024, s. 29.
2 Tamże, s. 66.
3 Tamże, s. 68.
4 Tamże, s. 76.
5 Tamże, s. 180.
[Egzemplarz recenzencki]
Super, że czytanie tej publikacji to świetna zabawa! Będę miała tytuł na oku. :)
OdpowiedzUsuńNa pewno sięgnę, jestem wszak historykiem, o tej publikacji zaś jest dość głośno .
OdpowiedzUsuńHa! Dobre! Kupię w prezencie, a później z przyjemnością pożyczę i sama przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńGracias por la reseña
OdpowiedzUsuńChętnie wzbogacę swoją biblioteczkę o ten tytuł.
OdpowiedzUsuńLubię pośmiać się przy lekturze:)
OdpowiedzUsuń