"Be your best self" Rebekah Ballagh
„Pokochaj siebie”, „Bądź swoją najlepszą wersją”, „Zainwestuj w siebie”, „Jesteś wspaniałą/ym mamą/przyjaciółką/tatą/mężem/pracownikiem (można dopisać własną propozycję)” - piękne hasła, ale jak w niej uwierzyć. Jak nabrać pewności siebie, uciszyć wewnętrznego krytyka, nie przejmować się złośliwą opinią, wyznaczać granice, wypracować dobre nawyki? Patentami na pokochanie siebie dzieli się Rebekah Ballagh w publikacji „Be your best self”.
Kim jest autorka książki. „Jestem doradczynią, trenerką samorozwoju, nauczycielką uważności, mamą i żoną”1 - tak się nam sama przedstawia. Będę szczera, w tym momencie byłam dość sceptycznie nastawiona do książki, bo z ideą samorozwoju nie jest mi do końca po drodze, ale byłam ciekawa, co Rebekah Ballagh ma do powiedzenia. A ma sporo, a przede wszystkim emanuje bardzo dobrą energią i pewnością siebie. Nie boi się napisać, że jest dobra w tym co robi i wzbudza tym zaufanie. Dlatego dajemy jej szansę na pokazanie własnych możliwości.
Poradnik utrzymany jest w przyjacielskim tonie. Autorka zwraca się do czytelnika na ty, czym przełamuje dystans. Bardzo mi się to podoba. Jasne, jest to pewna zagrywka psychologiczna, ale mnie taką książkę czyta się lepiej niż sztywny, fachowy wykład. Lubię trafne porównania, anegdoty czy tzw. historie z życia, a tych znajdziemy w „Be your best self” wiele. Do tego konkretne ćwiczenia, techniki. To co proponuje Rebekah Ballag można sprowadzić do okiełznania własnych myśli. Widoczne są tu praktyki związane z uważnością. Musimy zatrzymać się i zadać sobie wiele pytań m.in. o przyczynę naszego zachowania. Jest to droga dla osób szczerych i zdeterminowanych, gotowych na rozprawienie się z samym sobą.
Książka również wygląda bardzo sympatycznie. Być może ilustracje, kolorystka są nieco dziecinne, ale emocje jakie wzbudzają pasują do efektu, jaki chce uzyskać autorka, czyli wrażenia, że siedzimy w wygodnym fotelu pod przytulnym kocem i pijemy kawę z przyjaciółką. Na wyróżnienie zasługuje kolorowy brzeg, gdzie każdy z rozdziałów zaznaczono inną barwą. Dzięki temu łatwo zorientować się w poradniku.
Nie pytajcie mnie, dlaczego tytuł nie został przetłumaczony. Też tego nie lubię. Być może ktoś uznał, że po angielsku brzmi ładniej, albo polskie „Bądź najlepszą wersją siebie” jest śmieszne, czy też nie oddaje dobrze treści. Trudno powiedzieć. Ale ja lubię to hasło. Ono wcale nie sugeruje, żeby ciągle działać na maksa. Ono dopuszcza do głosu nasze słabości. Tylko my musimy nauczyć się te słabości akceptować.
1 Rebekah Ballagh, „Be your best self”, przeł. Anna Nowosielska, wyd. Bellona, Warszawa 2024, s. 7.
[Egzemplarz recenzencki]
o, chętnie poznam tę książkę nieco bliżej :)
OdpowiedzUsuńTeż nie przepadam za tytułami w obcym języku i nie rozumiem tego trendu, ale czasami warto zignorować to drobne niedociągnięcie, by poznać treść książki.
OdpowiedzUsuńChętnie bym zajrzała do tej książki. Fajnie, że jest napisana w przyjacielskim tonie. :)
OdpowiedzUsuńTe słabości najciężej akceptować...
OdpowiedzUsuńGracias por la reseña. Tomo nota, Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńTo może być naprawdę fajna książka :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie czytam takich książek, więc zostawiam ją tym, którzy chętnie po nie sięgają, ale temat ważny.
OdpowiedzUsuńZ reguły nie sięgam po tego typu publikacje, ale nad tą się chyba zastanowię.
OdpowiedzUsuńBo kochać najpierw powinniśmy siebie
OdpowiedzUsuńLubię książki o samorozwoju.👍
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to wydanie, takie kolorowe. Chociaż też bardzo drażnią mnie nieprzetłumaczone tytuły, oby ta moda jak najszybciej minęła. Zapisuję sobie tytuł, bo rzadko który poradnik mnie interesuje, ten jednak wydaje się ciekawy i pomocny.
OdpowiedzUsuń