"Zapomniane na śmierć" Nora Roberts
Detektyw Eva Dallas zostaje wezwana do zbadania sprawy kobiety znalezionej w kontenerze na śmieci. Ofiara zostaje zidentyfikowana jako bezdomna Alva Quirk, lokalna „konfidentka” znana z rozdawania zwierzątek origami oraz notowania najmniejszych nawet przewinień i zgłaszania tego stróżom prawa. Do Evy Dallas zgłaszają się pracownicy budowy, którzy rozbierając stare zabudowania znaleźli jeszcze jedne szczątki. Wstępne oględziny oraz historia tego miejsca wskazują na to, że ofiara zastała tu zamurowana przeszło trzydzieści lat wcześniej. Co prawda obie zbrodnie dzieli długi odcinek czasu, ale czy to przypadek, że na akurat na tym terenie znaleziono dwa ciała? Eva Dallas zaczyna badać te sprawy i odkrywa rodzinne tajemnice oraz szemrane interesy.
Powieść „Zapomniane na śmierć” autorstwa Nory Roberts skojarzyła mi się z serialem „CSI. Kryminalne zagadki...”. Eva Dallas jest bardzo sumienną detektyw i chce, aby sprawiedliwość zatriumfowała. Śledczy i wszelcy specjaliści szczegółowo badają miejsce zbrodni, szukając nawet najmniejszych dowodów i poddają je drobiazgowym analizom. Wydział sprawnie funkcjonuje, a informacje są płynnie przekazywane. Autorka sili się na wykreowanie wyrazistych bohaterów, ale – podobnie jak gra aktorów we wspomnianej produkcji – wydają się oni nieco sztywni. Co z tego, że ktoś ma ekstrawagancką fryzurę, albo nosi kolorowe buty – dla mnie i tak jest nijaki. Być może postacie te lepiej wyglądają w kontekście całej serii (bo to 53 tom cyklu „Oblicza śmieci”), jednak nie mam kogo specjalnie wyróżnić w tej konkretnej powieści.
„Zapomniane na śmierć” czyta się całkiem dobrze. Nora Roberts zasłynęła lekkim piórem, a do tego książkę tą cechuje dużo dialogów. Co prawda dla mnie były one za długie, ale wiem, że wielu czytelników lubi tak napisane historie. Ja miałam inny problem z tą powieścią. Nie wywołała we mnie żadnych emocji. Między nami był jakiś mur. Nie bez powodu w poprzednim akapicie wspomniał serial „CSI. Kryminalne zagadki...”, bo podobnie mi się go oglądało. Co prawda w tamtym przypadku z ciekawością obserwowałam sposób dedukcji śledczych, ale same sprawy raczej nie zapadły mi w pamięć.
Wypada jeszcze dodać, że akcja książki dzieje się w przyszłości – rok 2061. Jest to dość dziwny zabieg. Nora Roberts proponuje pewne rozwiązania technologiczne, natomiast jest to za mało, aby zachwycić miłośników fantastyki, a fani kryminałów raczej nie są przyzwyczajeni do takich innowacji. Jestem ciekawa, jak odbierają to inni czytelnicy.
Ja właściwie nie jestem fanką pióra Nory Roberts. Czytałam jej kilka powieści obyczajowych i nie zrobiły na mnie wrażenia. Byłam ciekawa, jak wypadnie w formule kryminału. W mojej ocenie raczej przeciętnie. „Zapomniane na śmierć” okazało się „zimną”, mało angażującą powieścią. Aczkolwiek wydaje mi się, że autorka ta ma tak ogromne grono fanów, którzy dobrze przyjmą tę powieść. I to nie dlatego, że ślepo ja wielbią, ale po prostu odpowiada im jej styl pisania. Dlatego jeżeli spodobały ci się poprzednie książki tej pisarki nie przywiązuj wielkiej wagi do mojej opinii.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
Ciekawa książka ;)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia! :)
Angelika
Akcja kryminału umieszczona w przyszłości? Dziwne. Przecież kiedyś śledztwa na pewno będą wyglądały zupełnie inaczej niż dzisiaj. :) Nie zetknęłam się jeszcze z tą autorką, więc na pewno sięgnę po którąś z jej powieści.
OdpowiedzUsuńOryginalnie, kojarzę autorkę, ale głównie z romansów. Może kiedyś. „CSI. Kryminalne zagadki...” lubiłam kiedyś oglądać, lata temu... :)
OdpowiedzUsuńMożliwe, że powinna pisać jedynie romanse.
OdpowiedzUsuńMoja mama bardzo lubi tę autorkę, muszę w końcu poznać jej twórczość.
OdpowiedzUsuńRaczej nie planują czytać tej książki.
OdpowiedzUsuńTak szczerze to jeszcze nie poznałam autorki w żadnej odsłonie, ani obyczajowej, ani kryminalnej. Którą jak już być jednak bardziej polecała?
OdpowiedzUsuńMe encanta esa saga y ese libro es muy bueno. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana do tej serii, gdyż niby akcja dzieje się w przyszłości, ale działania są takie, jak współcześnie, więc trochę mnie ten element irytuje. Poza tym wolę Norę w powieściach bardziej romantycznych z elementami sensacyjnymi.
OdpowiedzUsuń