"Bursa" Katarzyna Wolwowicz

Tytułowa bursa z powieści Katarzyny Wolwowicz jest miejscem, gdzie znaleziono zwłoki młodej dziewczyny. Uduszono ją, rozebrano, a przy ciele pozostawiono różaniec. Czy jest to ofiara jakiegoś rytuału, a może wpadła w ręce seryjnego mordercy. Zbadać ma to komisarz Olga Balicka. Sprawę komplikuje fakt, ze jakiś czas temu znaleziono tam szkielety. Do tego ginie chłopak mieszkający w okolicy. Czy takie nagromadzenie „wypadków” na jednym terenie może być przypadkowe przypadkowe?

„Bursa” to współczesna powieść kryminalna. Tu chodzi o zbadanie sprawy, a śledzimy ją z perspektywy policjantów prowadzących śledztwo. Katarzyna Wolwowicz sprytnie buduje napięcie urywając rozdziały w kluczowych momentach, ale nie każe czytelnikowi długo czekać. Co jakiś czas „bierzemy udział” w zebraniach grupy prowadzącej śledztwo. Są to dobre momenty, aby przedstawić zgromadzone dowody, podsumować je, ale również zadać istotne pytania. Zabieg ten bardzo mi się podoba, bo porządkuje tę historię. A jest to ważne, ponieważ składa się na nią kilka wątków.

Przypomnijmy sobie, jakie one są: zamordowana dziewczyna, szkielety, zaginiony chłopak. Do tego dorzucić trzeba wątki prywatne z życia śledczych. Jak na jeden kryminał, trochę tego jest. Przekłada się to na ilość postaci. Zarówno pracowników komendy, jak i tzw. podejrzanych i sprawców. W pierwszym przypadku jest to nawet naturalne. Sprawę nadzoruje komisarz Olga Balicka, ale pracuje przy niej też prokurator, informatyk, lekarz sądowy i inni wspierający ją policjanci. Zapewne osobom, które czytały poprzednie części tego cyklu będzie łatwiej się w nich połapać, jednak ich nieznajomość nie przeszkadza w śledzeniu fabuły. Jak już wspomniałam efekt jest naturalny i można docenić to, jak pisarka rozwija swoje postacie. Natomiast kiedy dodamy do tego wielowątkową „sprawę” i kilku – nazwijmy ich - „sprawców”, robi się nam tłum. Przyznam, że imiona i nazwiska mieszały mi się, przez co całe to „budowanie” postaci przez autorkę poszło na marne. Starałam się je raczej umieszczać w kontekście „tu i teraz” zamiast zapamiętywać ich historię.

Wielu czytelników twierdzi, że kryminały są idealne na jesień. Akcja „Bursy” dzieje się w październiku. Szybko robi się ciemno, czasami też mgliście. Niewątpliwie „podkręca” to atmosferę książki. Czy to wystarczy? Mi się ta powieść podobała. Co prawda „okroiłabym” ilość postaci, ale opisana przez Katarzynę Wolwowicz historia wciągnęła mnie. Sposób oraz tempo odkrywania kolejnych dowodów , a także ich pozwiązywania są idealne. Czytelnik może razem ze śledczymi rozwiązywać sprawę, a nie biernie czekać na finał.

[Egzemplarz recenzencki]

7 komentarzy:

  1. Normalnie Ty te książki połykasz!

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię kryminały, które angażują czytelników. Chcę poznać ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  3. ja tam lubię jak jest dużo postaci w książkach tylko muszą być dobrze opisane żebym się nie pogubiła;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Po Twojej recenzji, ”Bursa” kojarzy mi się z serialem „Szadź„ :)
    Pozdrawiam
    https://nouw.com/1993ewas

    OdpowiedzUsuń
  5. Bursa sounds an interesting, edge of your seat read.

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka w sam raz na jesienny wieczór.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię kryminały, twórczości tej pani jeszcze nie znam, więc może zacznę od tego tytułu.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Asia Czytasia , Blogger