"Zgrana kompania na wiejskim podwórku" Bohdan Dyakowski
Gdyby ktoś z moich czytelników jeszcze się nie zorientował, to jestem mamą dwójki dzieci. Na dzień powstania tego tekstu mają niespełna dwa i sześć lat, także raczej są małe. Książek o zwierzętach u nas mnóstwo, ale przeglądając nowości w ofertach wydawnictw trafiłam na publikację o wiejskich zwierzętach dla dorosłych. Czy sprawiłam ja dla siebie do kompletu? Owszem. Widać z tej tematyki nigdy się nie wyrasta.
Mowa o książce Bohdana Dyakowskiego „Zgrana kompania na wiejskim podwórku”. „Podglądanie” zwierzaków zaczynamy w marcu, kiedy podwórko budzi się do życia. Ptaki wracają z ciepłych krajów. Zaczyna się krzątanina. Z czasem robi się cieplej, rośliny dojrzewają, owady coraz bardziej ludziom dokuczają, a gryzonie rozglądają się, jakie zbiory można gospodarzom podkraść. Jesień to czas robienia zapasów i szykowania się na zimę. A gdy przyjdzie biała pora roku, wszyscy chronią się przed chłodem w różnych zakamarkach gospodarstwa.
Zaskoczyła mnie ta publikacja. Na hasło „wiejskiej zwierzęta” mimochodem przychodzą nam do głowy krowa, koń, świnia, kura itp. Natomiast Bohdan Dyakowski najwięcej miejsca poświęca (raczej) nieproszonym gościom, różnego rodzaju ptactwu, owadom i gryzoniom. Nie zabraknie zwierząt hodowlanych, a musimy chwilę poczekać, aż autor przedstawi nam je.
Czytanie tej książki przypomina spacer po podwórku i wiejskich zabudowach. Co rusz „zawieszamy oko” na kolejnych przybyszach, aby przyjrzeć się, jak wyglądają i po co się tu pojawili. Przy okazji autor charakteryzuje nam ich zwyczaje, zastanawia się nad pożytecznością, zaznacza na kogo należy uważać albo przytacza różne powiedzenia, zabobony z nimi związane. Jeżeli oglądaliście różnego rodzaju dokumenty popularnonaukowe o zwierzętach, to zapewne ta książka wam się z nimi skojarzy. Tylko tym razem to słowo pisane „robi” za kamerę.
„Zgrana kompania na wiejskim podwórku” to bardzo przyjemny spacer z Bohdanem Dyakowskim. Nie za długi, nie za krótki, a w sam raz. Autor, jako towarzysz, miło zabawia rozmową i zachęca do oderwania nosa od smartfona i popatrzenia na przyrodę. Dla mnie to coś naturalnego, ale ja prawie codziennie wychodzę na dwór z ciekawymi wszystkiego dzieciakami, które zajrzą pod każdy kamień. Nie raz, nie dwa obserwowaliśmy życie różnych stworzonek. Dlatego podoba mi się, że takie książki powstają. Dla mieszczuchów pewnie będzie ona nieco egzotyczna, ale przecież egzotyka jest w cenie.
[Egzemplarz recenzencki]
Ciekawa forma książki :)
OdpowiedzUsuńCałkiem ciekawa książka :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJak widać, to bardzo ciekawa i wartościowa publikacja. :)
OdpowiedzUsuńJak byłam małą dziewczynką, miałam kilka podobnych książeczek- bardzo fajne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Chętnie bym przeczytała kiedyś tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałabym z przyjemnością. 😀
OdpowiedzUsuńCoś dla fanów przyrody lub dla osób, które chcą ją docenić ;)
OdpowiedzUsuńZe zwierzątek się nie wyrasta, jak się je raz pokochało, to się kocha całe życie. Brakuje mi tego wiejskie życia, kiedyś babcia miała różnego rodzaju zwierzęta gospodarskie i co wakacje tak przebywałam. Teraz już coraz mniej osób na wsi ma krowy, czy świnki. Babcia zrezygnowała nawet z ptactwa, królików i kiedy odszedł piesek kolejnego też nie brała. No cóz nie dziwię się, nie ma sił na tyle obowiązków. Ale wielu dzieciom już nie dane zapoznać się z wiejskim życiem faktycznie.
OdpowiedzUsuń