"Upiorne miejsce" Kevin Chen

„(...) on już stracił kontakt ze światem, był upiorem, który zniknął, na razie nie chciał wracać do ludzi (...)”1 Upiory stronią od ludzi, ale mają swoje miejsca, w których osiadają. Jego nazywa się Yongjing, czyli „Nieustający spokój”. Czy zazna w nim spokoju? „Upiorne miejsce leży na odludziu, ale czy są tu upiory?”2 W powieści Kevina Chena upiory i żywi mówią do nas na przemian zabiegając o naszą uwagę.

Punktem wyjścia książki „Upiorne miejsce” jest powrót „marnotrawnego syna”. Chen Tianhong wychodzi z berlińskiego więzienia i postanawia wrócić w rodzinne strony, pomimo że niewiele tam na niego czeka. Ta decyzja stanie się przyczynkiem do poznania rodziny Chenów, rodziny dużej, nieszczęśliwej i tajemniczej. Staje się też przyczynkiem do poznania Yongjing, wymierającego miasteczka, tytułowego upiornego miejsca.

Kevin Chen napisał osobliwą powieść obyczajową. Chociażby trudno wytypować głównego bohatera. Czy jest nim Tianhong? Jest jednym z pretendentów do tego tytułu. Tak naprawdę w książce mamy kilka perspektyw, a Kevin Chen wyciąga je niczym magik fanty z kapelusza. Ciężko znaleźć w jego systemie prawidłowość, co może początkowo wydawać się dezorientujące. Staje przed nami jakiś człowiek (albo upiór) i mówi, a my musimy z tych wypowiedzi poskładać całą historię. Praca ciężka, a nawet żmudna, ale ten kto potrafi słuchać z czasem coraz lepiej będzie się orientował, któremu z bohaterów autor oddaje głos.

Książka „Upiorne miejsca” jest przesycona Tajwanem, gdzie dzieje się akcja. Małe miasteczko pełne uprzedzeń, plotek, zabobonów. Kevin Chen pięknie wplata lokalne wierzenia w historię Chenów. Chociaż „wplata” to za mało powiedziane. Różnego rodzaju duchy są wręcz namacalne. Realizm tak mocno miesza się z mistycyzmem, że trudno je odróżnić. Granica pomiędzy prawdą a magią, materią a duchowością nie istnieje. Ukłony należą się tłumaczowi, Jarkowi Zawadzkiemu, który dołożył wszelkich starań, aby nam ów lokalność przybliżyć. Jego komentarze są nieocenioną pomocą przy czytaniu.

Zakochałam się w tej powieści, Jest specyficzna, jest inna, jest trudna, co może większości czytelników zniechęcać. Ale ja kocham nieszablonowość, a Kevin Chen w taki sposób opowiada. Nie zgodzę się z częścią opinii, że tę powieść trzeba sobie dawkować. To jest tak wyjątkowy rodzaj pisarstwa, że trzeba się w niego wgryźć, a przerwy wybijają nas z rytmu. Najważniejsza jest jednak umiejętność słuchania. Bohaterowie „Upiornego miejsca” - i ci żywi, i ci martwi - rozpaczliwie pragną być wysłuchani, pragną, aby ktoś poświęcił im uwagę. Czy jesteś gotowy/a poświęcić im swój czas?

1 Kevin Chen, „Upiorne miejsce”, przeł. Jarek Zawadzki, wyd. Mova, Białystok 2023, s. 50.

11 komentarzy:

  1. To nie jest książka dla mnie,ale świetnie, że aż tak bardzo Ci się podobała. 🙂

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie to brzmi bardzo ciekawie. Zapiszę sobie tytuł! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To musi być specyficzna powieść:)

    OdpowiedzUsuń
  4. fajny ten klimat powieści :) bym się zaczytała na pewno!

    OdpowiedzUsuń
  5. No z ciekawości i ja muszę przeczytać i zobaczyć co "między stronami piszczy" ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie są to moje klimaty, ale na pewno dla lubiących tego rodzaju książki jest to ciekawa propozycja.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię osobliwe książki. Super, że się w niej zakochałaś.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  8. O! Cieszę się, że Ci się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  9. Faktycznie wydaje się specyficzna. Na razie nie mam ochoty na takowe, ale może za jakiś czas, gdy mnie znudzą te szybkie i łatwe powieści to sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo lubię takie nieszablonowe tytuły. Z chęcią przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  11. To dobrze, że stanowi pewne wyzwanie :D

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Asia Czytasia , Blogger