"Paddington i jajka wielkanocne" Michael Bond, Karen Jankel
Wbrew pozorom nie tak łatwo znaleźć książki o Wielkanocy. O ile w ofercie literatury dziecięcej wypatrzymy jakieś wierszyki o kurczakach i pisankach, to wśród książek dla dorosłych raczej posucha – co jest nieco dziwne, bo przed Bożym Narodzeniem wydawcy prześcigają się wypuszczaniu na rynek pięknych publikacji. Czy zimowa aura sprzyja pisaniu klimatycznych opowieści? Najwidoczniej tak. Na potwierdzenie mojej tezy pokażę wam książkę wielkanocną, kierowana właśnie do dzieci. Trochę przekornie nie znajdziecie w niej zająca, a niedźwiedzia - i to nie byle jakiego, bo aż z mrocznego zakątka Peru. Kochani, oto „Paddington i jajka wielkanocne”.
Czy praktykujecie zwyczaj szukania jajek wielkanocnych? U mnie w domu tego nie robiliśmy. Raczej przetrząsaliśmy dom, żeby znaleźć ukryte przez zająca prezenty. Mnie zabawa ta kojarzy się raczej z angielskimi filmami, chociaż właśnie wyczytałam, że do Polski przywędrowała z Niemiec. Skąd by to nie było, trzeba się do niej odpowiednio przygotować i do tego zobowiązał się Paddington. Punkt pierwszy to: „Kupić czekoladowe jajka w dobrej cenie” - wszak nasz bohater nie jest rozrzutnym niedźwiedziem. Zadanie okazuje się małym wyzwaniem, ale miś trafia na okazję. Tylko... Katastrofa. Na szczęście Paddington jest specjalistą od katastrof. Weźmie słoik marmolady w dłoń i wszystko nasmaruje tak, żeby „działało”, a zabawa była przednia.
Publikacja „Paddington i jajka wielkanocne” szczególnie przykuła moją uwagę. Po pierwsze, ponieważ książek związanych z Wielkanocą mamy w naszej biblioteczce niewiele. Po drugie, delikatnie wzburzyła mnie, ale też zachwyciła opowiedziana w niej historia. Zdradzę wam tyle, że Paddington zostanie w niej oszukany z premedytacją. Ależ się we mnie gotuje, kiedy przypomnę sobie tego łobuza. Od początku źle mu z oczu patrzyło. Byłam zaniepokojona, że miś od razu wszystkiego nie sprawdził. Ostatecznie zachwycił mnie swoim podejściem. Nie załamał się. Stało się i już, teraz trzeba zastanowić się, jak naprawić sytuację. Myślę, że z książki tej płynie świetny morał, o tym, że nie warto rozpamiętywać własnej głupoty, niedopatrzeń. Trzeba patrzeć przed siebie i szukać najlepszych wyjść z, czasami beznadziejnej, sytuacji.
„Paddington i jajka wielkanocne” czyli mądra bajka, z lubianym bohaterem, w świątecznej atmosferze. To przecież idealny przepis na prezent. Ja już mam i nie oddam. Musicie zaopatrzyć się we własne egzemplarze. Czy się na to zdecydujecie, czy nie życzę wam, wiele pomysłowości w rozwiązywaniu codziennych problemów. Weźcie sobie Paddingtona za wzór.
Książki z przygodami Paddingtona dostępne są w księgarni Znak.
[Egzemplarz recenzencki]
Rzeczywiście o Wielkanocy trudno znaleźć książki, ale ta wygląda wyjątkowo, piękne ilustracje, na pewno spodoba się dzieciom i dorosłym :)
OdpowiedzUsuńPlanuję zamówić tę książeczkę dla moich siostrzeńców.
OdpowiedzUsuńZapewne okaże się to niewiarygodne, ale zawsze kiedy trafiam na informację o misiu Paddington, robi mi się ciepło w okolicy serca. Uwielbiam tego pluszaka w znoszonym kapeluszu. Bradzo dziękuję za propozycję, którą przekaże młodszej młodzieży :)
OdpowiedzUsuńO, może polecę tę książeczkę mojej koleżance jako prezent świąteczny dla jej córeczek. :)
OdpowiedzUsuńTeż to zauważyłam, że okołowielkanocnych książek jest znacznie mniej niż bożonarodzeniowych. Te drugie z kolei potrafią pojawiać się na rynku na długo przed świętami.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to doskonały prezent! :) U mnie również szukało się schowanych przez zajączka prezentów i tak jak i Ty sądziłam, że opisana tutaj zabawa pochodzi z Anglii, więc źródło niemieckie jest dla mnie nieco zaskakujące! Ach, człowiek całe życie się uczy. ;)
OdpowiedzUsuńMój Siostrzeniec - skończył już 6 lat, uwielbia Paddingtona, ale w wersjach filmowych i reklamowych Joasiu :-) .
OdpowiedzUsuńOd postaci Paddingtona zawsze bije dobra energia u ciepło :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię przygody tego misia:)
OdpowiedzUsuńI chyba znalazłam część wielkanocnego prezentu dla mojego 3-letniego synka :)
OdpowiedzUsuń