"Jego własność" Ludka Skrzydlewska
„Jakiś typ porwał mnie i oznajmił, że należę do niego, póki mu się nie znudzę, nie mam pojęcia, co będę dla niego robiła (…)”1 tak swoją sytuację podsumowała Bronte Dixon, bohaterka powieści Ludki Skrzydlewskiej „Jego własność”. Jak się okazuje ów „typ” ma powody, żeby mścić się na pannie Dixon. William Wolfe to kolekcjoner sztuki i przypuszcza, że kobieta wraz z narzeczonym oszukała go. Do tego „typ” jest gangsterem, który nie wybacza zniewagi. Porzucona przez partnera Bronte musi odpracować to, co ten narozrabiał.
„Jego własność” okazała się całkiem udaną, acz schematyczną powieścią. Ludka Skrzydlewska nie zaskoczyła mnie, jeżeli chodzi o istotę fabuły, niemniej zadbała o detale, przez co osiągnęła całkiem interesujący efekt. Na wyróżnienie zasługują odniesienia do malarstwa. Bronte jest rzeczoznawcą, a Wolfe kolekcjonerem. Widać, że autorka bardzo poważnie podeszła do profesji/ról jakie przypisała bohaterom i zadbała, aby ich fascynacja sztuką była w powieści odczuwalna. Przyznać też muszę, że te wszystkie obrazy, grafiki itp. nadają fabule ogromnej elegancji i, co za tym idzie, ratują książkę przed pułapkami na jakie narażone są powieści romantyczne.
Kto dobrze zna moje upodobania czytelnicze, wie, że raczej stornię od romansów gangsterskich. Uważam, że wątki sensacyjne pasują do miłosnych, jak „pieść do nosa”, jednak zawsze urozmaicają fabułę, co z sukcesem udało się zrobić Ludce Skrzydlewskiej. Natomiast ja byłam ciekawa owego „poddaństwa”. Jak będzie wyglądała vendetta Wolfa? Czy będzie to brutalny szantaż, wymuszona umowa? Czy autorka będzie dążyła do relacji „pan i uległa”? Może się to tak kojarzyć. Bronte ma być gotowa na wezwanie gangstera 24 godziny na dobę. Ten nie zważa na jej plany i zobowiązania. Kobieta ma się ściśle stosować do instrukcji. Ludka Skrzydlewska próbuje przy okazji budować pewne napięcie, ale nie przesadza. Stara się trzymać” granic rozsądku”, o ile tego typu literatura je posiada.
Ta historia została dobrze napisana. Autorka oparła się na dobrze znanym schemacie, ale bardzo ładnie go ozdobiła. Zadbała o emocje i akcję, a poprzez „wpuszczenie” bohaterów w świat sztuki nadała swojej książce pewien rodzaj elegancji. Przyznam, że nie tego szukam w literaturze romantycznej. Wolę historie albo bardziej naturalne, albo bardziej namiętne, elektryzujące (czytaj fabularyzowane porno). Niemniej jeżeli ktoś lubi romanse mafijne mogę mu polecić powieść „Jego własność”. Autorka przyłożyła się do jej pisania, a książka jej się udała.
1 Ludka Skrzydlewska, „Jego własność”, wyd. Editio Red, Gliwice 2023, s. 27.
[Egzemplarz recenzencki]
Zupełnie nie odnajduje się w tego typu książkach.
OdpowiedzUsuńTrochę mi się kojarzy fabuła z "Kolekcjonerem" J. Fowlesa. Tam też jest silny motyw sztuki i własności, choć nie w gangsterskim wydaniu.
OdpowiedzUsuńRaczej nie moje klimaty, ale... jak są odniesienia do malarstwa i fascynacja sztuką, to brzmi to całkiem zachęcająco. ;)
OdpowiedzUsuńZapewne nie ma tu mowy o mężczyznach podziwiających kobiety jak kwiaty. Mimo to chętnie przeczytam tę książkę już nawet przez zainteresowanie sztuką. Bardzo dziękuję za interesującą propozycję i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałam mafijne romanse, ale mi się znudziły, wszystkie "na jedno kopyto".
OdpowiedzUsuńFajnie, że pomimo tego, iż książka cię nie zaskoczyła, autorka zadbała o detale i dobrze się ją czytało.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk