„Do ostatniej kości” Camille DeAngelis
Słysząc, że bohaterami książki są kanibale myślimy, że będziemy czytać horror o ludach plemiennych ewentualnie krwawych rytuałach. Camille DeAngelis mówi: „Niespodzianka!”. Jej bohaterowie to ludzie młodzi, zagubieniu. Co prawda, nie mogą opanować żądzy ludzkiego mięsa, a ich instynkty są niemal zwierzęce, jednak budzą w czytelnikach coś na kształt współczucia. Szczególnie Maren, główna bohaterka. Nastolatka zostaje porzucona przez rodzinę. Pakuje do plecaka ulubione książki oraz kilka najpotrzebniejszych rzeczy i rusza przez Amerykę, w poszukiwaniu, nie ofiar, a przyczyny swojego głodu.
„Do ostatniej kości” trudno nazwać horrorem – czego początkowo się spodziewałam – jest to klasyczna powieść drogi. Maren odwiedzi różne miejsca i spotka różnych ludzi. Spotka się z życzliwością, ale też agresją. Przeprowadzi szereg rozmów – głębokich i banalnych – i obserwacji. Ta droga ma na celu pomóc dziewczynie, zrozumieć kim jest, a – jak już wspominałam – trudno nazwać ją zwykłą. Maren pożera tych, którzy obdarzą ją zainteresowaniem, uczuciem, uśmiechem. Nie potrafi opanować swojego głodu. Wie, że to co robi jest złe, że trzeba to ukrywać, a jednak jest to silniejsze od pragnienia bycia normalną. Dziewczyna rozpaczliwie szuka akceptacji. Ciągle zastanawia się, czy są na świecie inni ludzie podobni do niej. Chce być zrozumiana. Chce należeć do jakiejś wspólnoty, a nie tylko uciekać.
Pomimo „krwawych” bohaterów Camille DeAngelis napisała subtelną powieść. Próżno szukać tu krwawych scen. Autorka ukryła je za delikatnymi opisami i czytelnik doznaje szoku, kiedy uświadamia sobie, że właśnie ktoś został zjedzony, albo że czerwona barwa na ustach głównej bohaterki to nie pomadka. Podczas czytania nie dawało mi spokoju pytanie, dlaczego autorka obdarzyła bohaterów tak nietypową przypadłością. Książek o ludziach samotnych, niepasujących znajdziemy mnóstwo, jednak zagubiona kanibalka – tak chyba jeszcze nikt nie kombinował. Czy Maren jest aż tak zaborcza wobec osób, które obdarzyły ją przyjaźnią?
Będę do znudzenia podkreślać, że „Do ostatniej kości” ma charakter powieści drogi. Tego typu książki są sentymentalne, a momentami nawet oniryczne. Mało w nich zwrotów akcji, więc dla wielu czytelników wydają się nudne. Ich bohaterowie wędrują na nogach, ale też mentalnie. Ja nie jestem wielką fanką tego typu literatury, dlatego moja ocena będzie nieco zaniżona. Niemniej miłośnikom takich książek mogę tę powieść polecić. Jest wierna konwencji, ale nieszablonowi bohaterowie postawiają pole do interpretacji.
[Egzemplarz recenzencki]
Myślę, że mnie ta książka mogłaby się spodobać, więc będę o niej pamiętała na przyszłość.
OdpowiedzUsuńAż mnie ciarki przechodzą na samą myśl o kanibalizmie, nie ważne czy opisanym brutalnie, czy delikatnymi słówkami. Jednak pomysł na prawdę oryginalny👍
OdpowiedzUsuńMoże i pomysł oryginalny, ale nie umiałabym chyba przeczytać takiej powieści... ;)
OdpowiedzUsuńChciałam ją przeczytać, ale coś mnie powstrzymywało. Myślę, że słusznie.
OdpowiedzUsuńJe skusze się. Ona nie jest dla mnie
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńTemat bardzo nietypowy i zaskakujący, jednak raczej nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńOpowieść droga, sentymentalna i wprowadzająca specyficzny klimat. Takie książki lubię czytać w weekend. :)
OdpowiedzUsuńMnie książka zaciekawiła, więc pewnie dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńBardzo zaciekawiła mnie ta książka, o kanibalach jeszcze nie czytałam ;)
OdpowiedzUsuńNie jestem do końca przekonana do tej książki (podobnie jak do filmu), ale nie mówię "nie".
OdpowiedzUsuńZastanowię się nad lekturą, recenzja zainteresowała mnie.
OdpowiedzUsuńOglądałam film na podstawie tej książki i bardzo mi sie on podobał zatem jestem tej książki bardzo ciekawa
OdpowiedzUsuńOstatnio ta tematyka mnie przesladuje , wiec kto wie...
OdpowiedzUsuńSwoją drogą milo cie widziec i na blogu ;) zaobserwowałam zeby nie zgubic :)