"Uwolnić Poly" Nicolas Vanier
Występ cyrkowy ma bawić i cieszyć widza. Jednak ja miłośniczką takich atrakcji nie jestem. W moim odczuciu jest w nich coś smutnego, brudnego, fałszywego. „(...) poniekąd zabawne przedstawienie, kryje w sobie dziwny rodzaj zagrożenia.”1 Mogę sobie przybić piątkę z Cecile, bohaterką powieści Nicolasa Vaniera „Uwolnić Poly”. Tylko dziewczynka jeszcze bardziej przeżywa cyrkowe występy, bo jest bardzo wrażliwa na los zwierząt: nie je mięsa, nie zabije nawet najmniejszego pająka. Kiedy do miasteczka, w którym mieszka przybywa wędrowna trupa, a w niej Poly, wystraszony kucyk, Cecile nie może pogodzić się z jego krzywdą. Czy dziesięciolatka da radę pomóc zwierzęciu?
Kiedy byłam mała i nie było jeszcze setek kanałów w TV oraz telewizji internetowej, co weekend oglądaliśmy tzw. kino familijne. Zazwyczaj leciał w nim jakiś filmy dziecięco-młodzieżowe. „Uwolnić Poly” jest historią, która mogłaby się tam znaleźć. Obserwujemy w niej przygody młodej bohaterki. Postać Cecile jest ciekawa nie tylko w kontekście przyjaźni z kucykiem, ale też relacji rodzinnych. Są lata 60. XX wieku, a ona wraz z mamą rozwódką przeprowadza się z Paryża do niewielkiego miasteczka, w którym rodzicielka się wychowała. „Lokalsi” patrzą na nie z ciekawością i podejrzliwością. Cecile trudno odnaleźć się w nowej sytuacji. Tęskni za tatą, tęskni za wielkim miastem. „Paryżance” trudno zaprzyjaźnić się z „wiejskimi” dziećmi, a i one nie wykazują chęci do wspólnej zabawy. Krótko mówiąc dziewczynka czuje się bardzo samotna. Wtedy przyjeżdża cyrk, a w nim Poly, którego los tak ją poruszył i zmotywował ja do działania.
Wracając do klimatu kina familijnego. Dostajemy powieść o wrażliwej, młodej bohaterce, która ma dość odwagi, aby zrobić coś dobrego. Dobrzy i źli bohaterowie są wyraźnie zarysowani. Tym pierwszym kibicujemy, a ci drudzy nas odrzucają. Nicolas Vanier z sukcesem łączy ciepło i dramatyzm, angażując czytelnika w opowiadaną historię. Powieść wzrusza, porusza i robi te wszystkie rzeczy, jakich oczekujemy po tego typu literaturze.
„Uwolnić Poly” było dla mnie cudowną podróżna do dzieciństwa. Czytałam dużo takich książek. One wręcz mnie wciągały. Stwierdzam, że jest to bardzo dobrze napisana powieść obyczajowo-przygodowa. Wzruszająca historia połączona z wartką akcją, wyrazistymi bohaterami i dobrymi wartościami, a do tego ponadczasowa. Polecam małym i dużym czytelnikom.
1 Nicolas Vanier, „Uwolnić Poly”, przeł. Izabela Durasiewicz, wyd. Replika, Poznań 2022, s. 48.
[Egzemplarz recenzencki]
Bardzo lubię takie historie.
OdpowiedzUsuńSam jak wiesz Asiu - od czasu do czasu sięgam po takie historie, a potem przekazuję Siostrzeńcowi. Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńBędę miała z kim przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to bardzo wartościowa książka do przeczytania z dzieckiem :)
OdpowiedzUsuńOoo to z pewnością jedna z tych historii, które się czyta spodziewając zakończenia, ale mimo wszystko wywołują wiele emocji. Bardzo lubię!
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie tym połączeniem ciepła i dramatyzmu! :)
OdpowiedzUsuńSuper! Polecę koleżance, która ma dwie córeczki. :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie polecę mojej siostrzenicy :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać o przyjaźni człowieka ze zwierzętami. Zawsze płaczę przy takiej lekturze, jest poruszająca. Cyrku nigdy nie lubiłam podobnie jak wystaw psów i kotów. Zwykłe bezduszne męczenie zwierząt dla zysku. Zapiszę sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńKasinyswiat