"Szpetnicy" Maciej Kapuściński
Siedząc na przysłowiowych czterech literach jeszcze nikt świata nie zmienił. Bohaterzy książki Macieja Kapuścińskiego „Szpetnicy” postanowili ruszyć swoje szlachetne siedzenia i narobić przy tym dużo hałasu. Trzej studenci prawa zainspirowani marszałkiem Piłsudskim i ideą silnego państwa chcą „otworzyć oczy” swojemu pokoleniu. Okazją ma być odczyt wygłaszany przed prezydentem. Jaki pomysł na realizację swojego puczu będą mieli bohaterowie? Czy dojdzie do skutku? Jakie będą konsekwencje ich działań?
„Szpetnicy” to trudna w odbiorze książka. Żeby ją w 100% zrozumieć musimy mieć pewną wiedzę historyczną. Bez niej poczujemy się, jakbyśmy trafili na zebranie niewłaściwego kółka studenckiego. Ktoś mi szepcze do ucha, że jak się czegoś nie wie, zawsze można doczytać. I ma dużo racji. Kilka kliknięć na smartfonie i sytuacja się rozjaśnia. Mnie jednak jeszcze jedna rzecz przeszkadzała podczas czytania „Szpetników” - język. Najpierw cytat:
„Z lewej strony horyzontu rozpościerał się feeryczny obraz lasu. Kontemplacyjny i tajemniczy ozdabiał przestrzeń miasta, roznosił aurę spokoju i wyciszenia, zdawał się strażnikiem tego, co hieratyczne i niezgłębione.”1
Książka napisana jest pięknym językiem – poetyckim, a momentami eterycznym. Co z tego, kiedy zdarzało mi się czytać jedno zdanie po 3 razy, żeby je zrozumieć. Generalnie znam znaczenie każdego słowa, ale są one tak – nazwijmy to – niszowe, że ich nagromadzenie tworzy nienaturalny efekt. Jakby autor przed przystąpieniem do pisania hobbystycznie czytał słownik. Oczywiście taki styl nie musi być wadą. To jest kwestia gustu. Ja jednak wolę prostsze w odbiorze formy. Bazujące na intrygujących porównaniach, a nie na doniosłym stylu.
Czwartym bohaterem powieści jest Gdynia. Maciej Kapuściński zabiera swoich czytelników na spacer po tym mieście. Ja bardzo lubię takie zabiegi. Szczególnie kiedy „wędruję” po miejscach jakie znam. Cudnie popatrzeć na skwerki, uliczki innymi oczami. Przyznaję, że akurat Gdynia to nie jest mój „kawałek świata”, co nie zmienia faktu, że „przejść się” po niej było bardzo przyjemnie.
Niby literatura obyczajowa, ale jednak oderwana od codzienności większości z nas. Pewnie nawet ci co regularnie „psioczą” na rządzących nie snują, aż tak dalekosiężnych planów. Jeżeli jesteście ciekawi co maja do powiedzenia młodzi idealiści to zapraszam was do przeczytania powieści Macieja Kapuścińskiego. Zapomniałam jeszcze o jednej ważnej informacji. Czas akcji to początek 2004 roku, czyli Polska jest w przededniu wstąpienia do Unii Europejskiej. Jak się na to zapatrują bohaterowie?
1 Maciej Kapuścińki, „Szpetnicy”, wyd. Novae Res, Gdynia 2021, s. 11.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Cześć!
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco. Dodam to do mojego TBR! i taka ładna okładka!
Będę miał na uwadze, świetnie, że jest napisana takim językiem :-) . Pozdrawiam Joasiu :-) .
OdpowiedzUsuńBrzmi intrygująco. Poszukam tej książki w mojej bibliotece.
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie 😊
OdpowiedzUsuńTo książka dla mnie Asiu. Kocham książki trudne, kocham, gdy muszę czytać zdanie 3 razy aby zrozumieć autora, a potem delektować się nic jak bitą śmietaną przy kawie. Bardzo rzeczowo recenzujesz. Widać, że czytasz dogłębnie, z analizą. Nie każdy ma taki dar. Dziękuję za wizytę u mnie. Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńI jeszcze link, na potwierdzenie https://wokolciebie.blogspot.com/2018/03/ulubieni-autorzy.html
Czas pokaże, czy sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńCzas pokaże, czy sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem ciekawie.
OdpowiedzUsuńJęzyk tej książki cokolwiek dziwny. Jeśli więcej jest takich zdań, które przytoczyłaś, a piszesz, że jest, to ja mówię-nie, tej książce.
OdpowiedzUsuńDla mnie język opisujący fragment widzianej rzeczywistości musi być przede wszystkim taki, żeby ja zobaczyła to oczami wyobraźni, a dobrane porównania dopełniły tego obrazu i zachwyciły.
Pozdrawiam serdecznie
Nie czytam takich książek, zupełnie nie w moim guście, a i za historią nie przepadam i coś mi się wydaje, że mogłabym nie zrozumieć tej książki;)
OdpowiedzUsuńSłowo feeryczny mi się nie podoba. Zgadzam się, że język dziwny. Książka tylko dla wytrwałych w tej twórczości.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, ale przeczytanie chyba wymaga dużo wysiłku :)
OdpowiedzUsuńZupełnie nie dla mnie ta książka :(
OdpowiedzUsuńNiektórzy autorzy lubią popisywać się słowem. Kiedyś mówiło się na to "lanie wody". Idealistów też nie lubię. Ale Gdynię bardzo. I tytuł mi się podoba. 😉
OdpowiedzUsuńCiekawa propozycja. :D
OdpowiedzUsuńZ ciekawości po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie :D Z chęcią się z nią zapoznam :D
OdpowiedzUsuńInteresting post, thanks for sharing!
OdpowiedzUsuńInteresting post, thanks for sharing!
OdpowiedzUsuńRaczej nie jest to propozycja dla mnie, ale znajdzie ona wielu swoich odbiorców.
OdpowiedzUsuńNieszablonowa pozycja :)
OdpowiedzUsuń