„Brush lettering dla początkujących” Wioletta Guzy
Nikogo nieinteresujący fakt o Asi numer 15: bazgrzę, jak kura pazurem. Mąż każe mi wysyłać listę zakupów sms'em, bo nie potrafi jej rozczytać. Nie piszę o tym, bo postanowiłam dzielić się nic nieznaczącymi pierdołami. Rzuciła mi się w oczy książka, która – tak sobie pomyślałam – mogłaby nauczyć mnie sztuki, której nie posiadłam w szkole.
Jej tytuł to „Brush lettering dla początkujących”. Co właściwie oznacza ten angielski zwrot? Jest to rodzaj kaligrafii, w którym litery maluje się przy użyciu specjalnego pędzla tzw. brush pena. Ktoś zaraz zakrzyknie: „Halo, panienko! Pomalować to ty możesz sobie usta. Litery się pisze.” Nie do końca. Wioletta Guzy, autorka książki i trenerka brush letteringu, napisała: „Zapomnij o tym, że piszesz litery, podejdź do brush letteringu jak do nowego sposobu rysowania liter, nauki malowania.”1 Pomyślałam sobie, że trochę „strzeliłam sobie w kolano”, bo w rysowaniu jestem jeszcze gorsza. Ale zobaczmy co z tego wyjdzie.
Autorka prezentuje najpierw potrzebne narzędzia. Nie wchodząc w szczegóły, najistotniejszy będzie brusch pen, więc warto dokładnie wczytać się, jak wybrać najlepszy dla siebie. Dalej przechodzimy do techniki. Najpierw odpowiednia postawa i proste ćwiczenia, potem przechodzimy do pisania konkretnych liter. Autorka chce zaopatrzyć swoich czytelników w doskonały warsztat techniczny i zaprezentowane grafiki – szczególnie strzałki pokazujące kierunek malowania – oraz wskazówki są świetną bazą wiedzy. Wioletta Guzy pracuje też nad sposobem myślenia swoich uczniów. Wskazuje na czym skupiać się podczas poszczególnych etapów nauki, w jaki sposób w ogóle do niej podejść. Tłumaczy, jak patrzeć na swoje dzieła. Uświadamia, co może sprawić problem. Nie boi się opowiedzieć, co dla niej było trudne.
Przyswoić nabytą wiedzę pomogą nam „karty pracy”, które można pobrać ze strony autorki.
Kiedy już nauczymy się przyzwoicie posługiwać brush penem i malować litery, przyjdzie czas na „bajerki”. Wioletta Guzy podpowiada, jak jeszcze upiększyć swoje pracę. Zawijasy, różne efekty, alfabety – jest z czym eksperymentować. Na koniec ambitniejszy projekt. Autorka pokazuje, jak przy pomocy farby, odpowiedniego papieru czy kolorowych brush pen'ów wyczarować własne dzieło. To co przygotowała robi wrażenie. Rysownicy nie powstydziliby się takich perełek w swoich portfoliach.
Czy w dobie komputerów ręczne pisanie odchodzi do lamusa? Chyba pomalutku tak. Nawet początkujący użytkownik edytora tekstu, metodą prób i błędów, przygotuje sobie prosty dokument. Wszystko można zamówić wydrukować i violá. Wydaje mi się jednak, że kaligrafia będzie miała swoje zastosowanie. Dlaczego? Bo lubimy piękne rzeczy. Pomyślcie sobie o ulubionym cytacie na ścianie waszego pokoju, zaproszeniach na urodziny, winietkach na weselu, o tym jak wspaniale mogą się prezentować i o tym, że przy odrobinie cierpliwości będziecie mogli sami je wykonać. Wystarczy poczytać poradnik Wioletty Guzy i ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć.
1 Wioletta Guzy, „Brush lettering dla początkujących”, wyd. Septem, Gliwice 2022, s.24.
Ooo a ja ostatnio rozmyślałam nad kaligrafią. Jaka szkoda, ze tego nie miałam w szkole i jakbym chciała, pisać z tymi ozdobnymi fifrakami;))
OdpowiedzUsuńNiegdyś interesowałem się Asiu kaligrafią, kupowałem dużo piór wiecznych :-) . Kilka mi zostało, pozdrawiam serdecznie :-) .
OdpowiedzUsuńCiekawa propozycja. Ja dużo staram się pisać "ręcznie", by się nie upośledzić, bo w dziesiejszych czasach ponaciskać klawisze, to żaden wyczyn.
OdpowiedzUsuńKiedyś nad tym myślałam, ale zrezygnowałam z tego pomysłu, bo zauważyłam, że moje pismo bardzo zależy od nastroju. Raz jest mniej czytelne, a raz bardziej.
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię pisać ręcznie. Chodź z racji choroby, moje pismo nie jest idealne.
OdpowiedzUsuńInteresująca publikacja :)
OdpowiedzUsuńOd lat myślę o kaligrafii, nawet jakieś próby były, ale jak na razie zwycięża opcja bazgrania jak kura pazurem ;)
OdpowiedzUsuńPoradniki to nie moja specjalność, ale ten wydaje się naprawdę ciekawy.
OdpowiedzUsuńOJ tak ja się zawsze zachwycam jak ktoś ma ładne pismo. Sama również bazgrzę, że czasem sama siebie nie rozczytam, a to bardzo źle bo wbrew wszystkiemu wolę pisać ręcznie nic na komputerze. Swoją książkę najpierw spisałam prawie całą ręcznie :P. Co prawda do takiego pisania kaligrafia nie wiadomo jaka nie jest mi potrzebna, bo zajmuje dużo czasu a to nie o to chodzi ale już napisać taki piękny list <3. Kusi się nauczyć :). A może po nauce malowania liter i pismo samo w sobie trochę się poprawi.
OdpowiedzUsuń