"Diaspora" Greg Egan
Komputer stał się jednym z obowiązkowych sprzętów w naszych domach. Wszelakie programy znacznie ułatwiają nam życie. U mnie w pracy kiedyś stwierdzono, że młodsze roczniki mają coraz brzydsze pismo – czyżby efekt powszechnych edytorów tekstu? Greg Egan w powieści „Diaspora” mocno integruje człowieka z cyfrowym światem. W książce tej cielesność odchodzi do lamusa. Ludzie stają się nieśmiertelni wiodąc życie pośród serwerów, właśnie jako oprogramowanie. Zapraszam was na spacer po obwodach.
Tekst ten będzie bardzo krótki i chyba trudno nazwać go recenzją. Długo zastanawiałam się, czy napisać kilka słów o „Diasporze”. Jest to powieść bardzo trudna. Osadzona w kwantowym wymiarze. Faktem jest jednak, że książka mnie zachwyciła warstwą językową. Wyobraźcie sobie malarza, który, pozornie, niedbale chlapie farbą na płótno. Efektem tych nonszalanckich ruchów jest wspaniała kompozycja. Wyobraźcie sobie koncert światła, festiwal kolorów i iluminacji. Zatopcie się w tej wizji i pozwólcie, żeby feeria barw i kształtów was wessała. Takie jest czytanie „Diaspory”. Na początku książki Greg Egan serwuje nam opis narodzin. Wygląda to niczym symulacja Wielkiego Wybuchu. Wszystko się kotłuje, miesza, iskrzy. Jest to tak sensualne doświadczenie, że czujemy się częścią procesu. Nagle pojawia się ikona – symbol nowego życia – i zaczyna porozumiewać się z innymi ikonami (jakby programy na komputerze ze sobą rozmawiały). Czytam i myślę: „Wow, co tu się dzieje?!).
„Diaspora” to powieść [bardzo] hard science. Ten rodzaj fantastyki zawsze wzbudza moje obawy i niezbyt często decyduję się go czytać. Greg Egan kupił mnie swoim odważnym pomysłem i brawurową realizacją. Napisał książkę, która przekracza granice wyobraźni. Perła w literaturze science-fiction.
Poczekam na propozycje z poza tego gatunku czytelniczego.
OdpowiedzUsuńOooo i to by mnie mocno zaciekawiło. Jestem podekscytowana.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że czuję się zaintrygowana :)
OdpowiedzUsuńW niezbyt odległych czasach czytywałem ten gatunek. Lema niezbyt, ale Asimova już tak. I Carda też. Powyższy tytuł będę mieć na uwadze, pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńOh very interesting cover darling
OdpowiedzUsuńRaczej chyba nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńZ tym pismem to coś jest na rzeczy, bo ja zauważyłam, że im mniej piszę ręcznie, tym mój charakter pisma pozostawia więcej do życzenia.
OdpowiedzUsuńTakie odkrywanie nowych światów i wizji przyszłości to ja lubię. Choć dziwne uczucia mnie nachodzą kiedy pomyślę, że kiedyś faktycznie możemy utracić człowieczeństwo jakie znamy. Jeśli bedę miała okazję z przyjemnością przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą ja akurat bardzo dużo piszę ręcznie (tak mi wygodniej szybko przelewać pomysły) ale moje pismo i tak jest paskudne :P
UsuńChyba tym razem odpuszczę...
OdpowiedzUsuńChciałabym poznać jak najwięcej książek z Uczty wyobraźni.
OdpowiedzUsuńInteresujące ale chyba nie moje klimaty chociaż może kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam takiej książki, też się obawiam xD
OdpowiedzUsuńMyślę, że dam szansę tej książce za jakiś czas.
OdpowiedzUsuńTakiego rodzaju fantastyki jescze nie czytałam ❤
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie swoją recenzją, myślę, że mogłabym spróbować:)
OdpowiedzUsuńBrzmi super ciekawie! Będę miałam na uwadze ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Krótko, ale jak pięknie! Bardzo mnie zaciekawiłaś!
OdpowiedzUsuń