„Jenny i koci klub” Esther Averill
Eksperci od kotów mówią, że najlepiej mieć parę. Podobno dobrze zsocjalizowane zwierzęta dużo lepiej się chowają, a u mruczków towarzysz zabawy jest bardzo ważny. Ja ekspertem nie jestem, ale znajomi kociarze potwierdzają, że tak jest. Koty z powieści Esther Averill poszły o krok dalej i założyły klub. Czy każdy przedstawiciel tego gatunku z okolicy odnajdzie w nim dobre miejsce do spędzania czasu?
Tytuł książki, o której mowa to „Jenny i koci klub”. Zapytacie się: „Kim jest Jenny?” Panna Jenny Linsky to drobna czarna kotka. Mieszka u kapitana Tinkera, który obdarował ją charakterystycznym czerwonym szalikiem. Nie jest to szczególnie przebojowa kotka, raczej płochliwa – taki koci introwertyk. Możemy jednak zobaczyć, jak wychodzi ze swojej strefy komfortu i, w ostateczności, jest z tego bardzo zadowolona.
W opowiadaniach Esther Averill spotkamy cały wachlarz kocich osobowości. Jest dostojny Prezes klubu, prawdziwa dama czyli Pani Motylek, kot strażacki – Łobuz, żyjący na ulicy Warcabek i Edward oraz inne koty. Ciekawym jest to, że w tej masie charakterów prym wiedzie drobna, płochliwa kotka. Autorka szczerze mówiła o tym, że inspirowała się własnym zwierzakiem, ale mam wrażenie, że udało jej się – nie wiem, czy do końca świadomie – pokazać, że nawet ten najcichszy uczeń w klasie wiele znaczy.
Esther Averill pisze o kotach jak o... kotach. Wiem, że głupio to sformułowałam, ale wrażenie, że bohaterami są zwierzęta jest bardzo silne. Przeżywają one różne przygody, planują, rozmawiają ze sobą, a jednak nie jesteśmy w stanie utożsamić ich z ludźmi. Nie wyobrażamy ich sobie jako dyskutujących słowami, a miauknięciami. Patrząc na swojego zwierzaka łatwo wyobrazić sobie, że wypuszczony na dwór prowadzi podobne życie.
Książka „Jenny i koci klub ”zawiera pięć opowiadań ozdobionych oryginalnymi ilustracjami wykonanymi przez autorkę. Publikacja sprawia niepozorne wrażenie. Mi bardzo pasuje do płochliwej głównej bohaterki. Na początku ginie w tłumie innych krzykliwych ofert dla dzieci, ale kiedy ktoś się nad nią pochyli i lepiej ją pozna, przekona się, że to milutka książka, z którą warto usiąść w fotelu i posmyrać ją po kartkach.
Udało ci się mnie zachęcić! Jestem naprawdę ciekawa tej publikacji :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam koty, więc to coś dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńJak o kotach, to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńChyba nikt nie ma wątpliwości, że tematyka o kotach zobowiązuje mnie do sięgnięcia po tę książkę.
OdpowiedzUsuńJa jestem straszny kociarz ;-) Sięgnę chociażby nawet z czystej ciekawości :-) . Serdecznie pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńDla kociarzy idealna ❤
OdpowiedzUsuńInteresująca dla miłośników kotów.
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz o tej książce :)
OdpowiedzUsuńFajny pomysł na prezent :)
OdpowiedzUsuńCzasem się uda zaprzyjaźnić dwa koty, a czasem nie. Nie ma reguły :) Sympatyczna książeczka, chętnie bym przejrzała.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy mój kot zniósł by drugiego kota. Może jakbym przygarnęła dwa za małego od razu. Teraz bardzo terytorialny i nieufny. Nawet przy kotach od teściowej które dobrze zna, często jest zestresowany. Taki płochliwy z niego kotek jak z głównej bohaterki. Może muszę mu poczytać tę książeczkę. Sobie też, bo cóż koty upodabniają się do właścicieli :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam koty!
OdpowiedzUsuńPrzesympatyczna ksiazeczka. Musze ja miec. Moja znajoma ma trzy kotki i potwierdza ze jak sa w stadzie to lepiej sie chowaja. Moj to do zadnej bandy nie chce przystawac, taki introwertyk. Pozdrawiam serdecznie Asiu
OdpowiedzUsuń