"Cornelia" Florencia Etcheves
Cornelia to dziewczyna z bogatego domu. Nic jej nie brakuje, a do tego można nazwać ją ułożoną. Podczas szkolnego wyjazdu nastolatka znika. Służby przypuszczają, że zgubiła się w śnieżycy, ale ciało nie zostaje odnalezione. Rodzice nie ustają w poszukiwaniach córki, mimo tego ciągnące się latami śledztwo nie przynosi rezultatów. Pod wpływem impulsu, jedna ze szkolnych koleżanek Cronelii wznawia sprawę. Nie wie, na jak wielkie niebezpieczeństwo narazi się tą decyzją.
„Cornelia” to powieść, która przeraziła mnie jak rasowy horror – chociaż zaklasyfikować można ją jako thriller. Opowiada o tym, jak łatwo stać się celem, jak bezsilni jesteśmy wobec ludzi posiadających pieniądze i władzę – i nie mam tu na myśli rządzących, a tzw. „bezwzględnych biznesmenów” - wreszcie, jak niewiele znaczy godność i życie w konfrontacji z pieniądzem i interesami. Akcja książki ma miejsce – w większości – w Argentynie, na bezludziach Patagonii, a jednak mamy wrażenie, że na miejscu głównej bohaterki mogłaby być każda z nas. To uczucie było tak przejmujące, że czytaniu książki towarzyszyła mi lekka paranoja.
Nie zdradzę tutaj, co przytrafiło się Corneli, chociaż przyznam, że Florencia Etcheves nie trzyma czytelnika długo w niepewności, a książka bardziej skupia się na pytaniach „jak to się odbyło?” i „co się działo z dziewczyną przez te wszystkie lata?”. Wkraczamy w świat korupcji, szemranych interesów i, wraz z główną bohaterką, doświadczamy, jaką okrutną istotą potrafi być drugi człowiek.
Jest to jedna z tych powieści, którą mimo przytłaczającego tematu, czyta się szybko. Wątek sensacyjny napędza akcję. Fabuła jest zapełniona różnymi wydarzeniami tak, że przerzucając kolejne strony zastanawiamy się: „co jeszcze się przytrafi tej biednej dziewczynie?”, „czy pozbiera się po tak traumatycznych przeżyciach?” i wreszcie „czy tak historia ma szansę na happy end?”.
Bardzo lubię czytać różnego rodzaju thrillery i nie boję się mocnych powieści, jednak niezbyt często zdarza się taka, która mnie rozjeżdża, jak walec drogowy. Gdyby moja głowa była butelką coca-coli to „Cornelia” byłaby tym małym Mentosem, który wywołuje wystrzał. Mocny temat przedstawiony w sensacyjnym wydaniu sprawia, że jest to wciągająca lektura.
Ciekawie zaprezentowałaś tę książkę Joasiu. Zgodzę się - bogaci biznesmeni mogą / stać ich na takie rzeczy . Na prowadzenie jakichś gier, rozgrywek. Pozdrawiam serdecznie niedzielnie :)
OdpowiedzUsuńMilo sie czytało ta recenzję. Dziękuję
OdpowiedzUsuńMam ochotę sięgnąć po tę książkę.
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcająca recenzja :)
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie, więc poszukałam więcej informacji w sieci. Obejrzę netfliksową ekranizację, a w później serial o Cornelii Rau. Natknęłam się na niego przypadkiem, kiedy grzebałam po internecie. Dwie zupełnie różne, a równie przerażające historie...
OdpowiedzUsuńChyba też by mnie zaangażowała ta powieść. Będę ją mieć zatem na uwadze. :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce do tej pory. Po twojej recenzji z chęcią ją sprawdzę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Bardzo lubię podobne tematycznie książki, ale tutaj chyba raczej obejrzę najpierw film i zobaczymy. Mam nadzieję, że będzie trzymał w napięciu!
OdpowiedzUsuńMam ochotę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńBrzmi mrocznie i tak, jak lubię :)
OdpowiedzUsuńJa tez rzadko trafiam na takie ktore totalnie mnie rozjezdzaja. Wlasciwie juz dawno nie czytalam takiej, ktora by mnie konkretnie skasowala. Sa ludzie, ktorych stac na tyle zla ze to sie we lbie nie miesci, ludzie bez skrupolow sumienia. Bardzo lubie takie thrillery. Pozdrawiam serdecznie Asiu
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco :) Lubię thrillery :)
OdpowiedzUsuńTrzeba sięgnąć po ten tytuł, nie łatwo złapać coś mocnego, co naprawdę wciągnie i przerazi. Mocno mnie zachęciłaś tą recenzją.
OdpowiedzUsuńObejrzę serial, może uda się też przeczytać książkę.
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada, muszę przeczytać
OdpowiedzUsuń