"Prowokacja" Mark Carper
Skandal to pożywka dla prasy. Redaktorzy silą się na chwytliwe nagłówki, aby wzbudzić zainteresowanie czytelników i podbić sprzedaż. Bohaterom powieści „Prowokacja” Marka Carpera, dwóm dziennikarzom chicagowskiej gazety, dobry temat sam pcha się w ręce. Dostają cynk o romansie kandydatki na urząd senatora oraz dowody, które mają świadczyć o prawdziwości przekazanej informacji. Panowie łapią się na haczyk i publikują artykuł, który wywołuje aferę polityczną, a ich samych pakuje w niezłe tarapaty – nie tylko zawodowe.
Mark Carper napisał przewidywalną, aczkolwiek interesującą książkę. Sama fabuła mnie nie zaskoczyła, ale autor wprowadził dwa elementy , dzięki którym czytelnik może poczuć się zaintrygowany. Nie koniecznie treścią, ale tym dlaczego ta powieść została tak napisana.
Znaczną część książki zajmuje dialog. Z pozoru banalna pogawędka. Panowie dyskutują o sporcie, o historii, o kobietach tak, jakby chcieli sobie zabić czas. I nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdybyśmy nie znali ról jakie przypisano rozmówcom – oprawca i ofiara. W tym miejscu muszę jeszcze wspomnieć o języku prowadzonego dialogu. Wydaje mi się on nieco nienaturalny. Jest w nim pewna maniera, która kojarzy mi się z rozmową angielskich gentlemanów we frakach. Facet siedzi przykuty do kaloryfera, zastanawia się, czy zginie, a pełnym spokojem pyta się gościa ze spluwą, który go pilnuje: „Peterze, czy tym samym chcesz mi powiedzieć, że jesteś wynajętym zabójcą?”* Oceńcie sami. Ja dodam, że mimo wszystko, jest w tej formule coś, że czytelnik zastanawia się, do czego ma prowadzić ta słowna potyczka.
Drugą ciekawą zagrywką jest wątek, w którym spotykamy samego autora. Nie jest on aktorem tytułowej prowokacji. On jest ponad tym wszystkim. Właściwie występuje w roli... autora tej historii. Trudno jest mi ubrać w słowa, to co chciałabym wam powiedzieć, ale jak ktoś zacznie czytać książkę, szybko zorientuje się, o co chodzi. Kolejny raz zastanawiamy się, po co taki zabieg. Do czego autor zmierza? Samo rozwiązanie jest niezłe i jest czymś, może niekoniecznie oryginalnym, bo zdarza się w literaturze, ale niezbyt często wybieranym przez pisarzy. Mi jako przykład przychodzi do głowy niedawno czytana powieść Dawida Kaina „Oczy pełne szumu” - wybaczcie, nie udało mi się wymyślić czegoś bardziej znanego, czarna dziura w głowie. Co prawda Mark Carper mógł bardzie zapętlić oba wątki, ponieważ dzieją się obok siebie, ale za sam pomysł ma u mnie plusa.
„Prowokacja” to książka, której treść niczym mnie nie zaskoczyła, jednak muszę docenić formę jaką ona przybrała. Nie wszystko jest idealne, jednak w ogromnej ofercie thrillerów, która jest obecnie dostępna na rynku książki, cieszy mnie, kiedy znajdę autora, który próbuje przełamać schematy.
* Mark Carper, „Prowokacja”, wyd. AlterNatywne, Poznań 2021, s. 61.
Mogłabym dać szansę tej książce.
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie . Od pewnego czasu unikam takich lektur. Ale definitywnie nie mówię nie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńChyba bym się przy niej męczyła :)
OdpowiedzUsuńPrzełamywanie schematów jest fajne, ale nie lubię sztucznych dialogów;)
OdpowiedzUsuńMoże nie jest idealna, ale recenzja i tak kusi :)
OdpowiedzUsuńNiestety, nie zainteresowała mnie, ale z pewnością znajdą się inni, którzy dadzą jej szansę :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie zaskakuje, ale ta forma mnie ciekawi. Może dam jej szansę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://subjektiv-buch.blogspot.com/
Lubię thrillery, ale ten sobie raczej odpuszczę.
OdpowiedzUsuńja kocham thillery;D i czytam każdy xd nawet takie niezbyt powalające :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce. Na razie nie mam jej w planach.
OdpowiedzUsuńJakoś nie czuję, aby to była lektura dla mnie. Lubię thrillery, ale tutaj chyba jednak brak zaskoczenia powoduje, że chyba nie widzę sensu po nią sięgać.
OdpowiedzUsuń