"Altowiolista" Jan Antoni Homa
Kto w powieści kryminalnej zazwyczaj rozwiązuje zagadkę? Policjant, detektyw ewentualnie prawnik lub osoba bezpośrednio związana ze sprawą. W książce „Altowiolista” taką rolę otrzymuje pozornie nienadająca się do niej postać, bo muzyk. Żeby było mu łatwiej dostanie wsparcie antykwariusza. Jak taki duet sprawdzi się w roli detektywów?
Fabuła powieści również jest związana z muzyką. Bartosz Czarnoleski jest świadkiem napadu na znanego dyrygenta. Zna on ofiarę ponieważ miał okazję grać pod jego batutą. Młody altowiolista składa zeznania na policji, ale równocześnie sam próbuje dociec prawdy. Czy posiadana wiedza i znajomość relacji w muzycznym świecie pozwoli mu wyprzedzić profesjonalistów?
„Altowiolistę” można określić jako muzyczny kryminał. Jan Antoni Homa, autor książki, jest absolwentem Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie i gra na skrzypcach W biogramie na okładce mamy wymienioną listę miejsc, z jakimi był związany i funkcji jakie w nich pełnił. Nie będę się nad nimi rozwodzić, bo jest tego trochę. Wynika z niego natomiast, że jest to osoba, która aktywnie działa, więc pisze o świecie, który zna z autopsji.
Nutki i literki zostały połączone w całkiem zgrabną opowieść. Zastanawiam się, czy zamysłem autora było napisanie kryminału, czy opisanie swojej pasji w ciekawy sposób – wiecie, opis dnia z życia altowiolisty nie jest tak poczytny, jak historia z morderstwem i tajemnicą. Moim zdaniem Jan Antoni Homa mógłby nieco okroić opisy rutyny muzyków. Pewnie jest to subiektywna opinia i trochę zależna od tego co kogo interesuje, jednak powieść jest sprzedawana jako kryminał, więc ja, jako czytelnik, głównie tych wątków oczekuję. Po drugie ciągłe przypominanie, że muzyk musi ćwiczyć jest nużące i spowalnia akcję.
Przydałby się dodać nieco pewności siebie głównemu bohaterowi. Facet bawi się w detektywa i na każdym kroku przyznaje, że nie ma żadnego doświadczenia w tej dziedzinie. Czasami sam nie wie po co mu to. Równocześnie zataja informacje przed policją i na własną rękę prowadzi śledztwo. Myślę sobie: „No idiota!”. Samo wykorzystanie detektywa amatora nie jest ani czymś nowym, ani czymś złym. Faktycznie takie postacie mogą wykazać się niekonwencjonalnym sposobem myślenia – tak było w tym przypadku, ponieważ młody muzyk wykorzystał swoją wiedzę – i pozwolić pisarzowi w oryginalny sposób przedstawić wydarzenia. Wolę jednak te pewnie siebie persony, które pomimo jawnych ograniczeń wiedzą co robią, a nawet wykazują się brawurą. Postawa Bartka sprawia, że się o niego martwię i obawiam się, czy nie popsuje śledczym pracy.
„Altowiolista” to pierwsza część muzycznej trylogii Jana Antoniego Homy. Wydaje się pozycją świeżą na polskim rynku kryminałów. Podczas, gdy kolejny pisarze stawiają na brutalność, ten wybiera muzykę, która – podobno – łagodzi obyczaje. W mojej opinii wytknęłam kilka szczegółów, które mnie raziły, jednak uważam, że to dobra książka To historia, która ma ręce i nogi. Może spodobać się miłośnikom powieści kryminalno-przygodowych oraz... bywalcom filharmonii.
Dobrze nakreślona recenzja. Myślę że sięgnę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDobrze czasami poczytać coś z nieco innej beczki:)
OdpowiedzUsuńNa razie nie mam jej w planach prawdę mówiąc :)
OdpowiedzUsuńMuszę zapamiętać :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej książce. Zapowiada się ciekawie. Kryminały lubię, więc może mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńJeszcze się zastanowię nad lekturą tej książki.
OdpowiedzUsuńJeszcze o niej nie słyszałam, a zapowiada się nieźle.
OdpowiedzUsuńMuzyczny kryminał? Jeszcze takiego nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowała mnie konwencja muzycznego kryminału. Będę mieć ten tytuł na oku. :)
OdpowiedzUsuńMuzyczny kryminał? Już mi się podoba :)
OdpowiedzUsuń