"Nerwy w las. Jak odnaleźć spokój i radość życia" Katarzyna Simonienko
Kiedy zobaczyłam poradnik „Nerwy w las. Jak odnaleźć spokój i radość życia”, spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego, że Katarzyna Simonienko zaprosi mnie dosłownie do lasu. Kiedy zerknęłam w jej biogram, zrozumiałam. Jest ona psychiatrą, ale również przewodniczką Białowieskiego Parku Narodowego. Połączyła swoje dwie pasje, aby promować relaks, a nawet leczenie przez naturę.
Najważniejszą rzeczą, jaką musicie wiedzieć o tej publikacji jest to, że nie jest ona zbiorem technik relaksacyjnych. Znajdziemy tu kilka tzw. zaproszeń do leśnych aktywności, ale są one wtrącone jakby „przy okazji”, bo tego wymaga struktura tekstu.
O czym, w takim razie, jest ta książka? Katarzyna Simonienko próbuje otworzyć nam oczy i pokazać jakie „zoo” zbudowaliśmy sami dla siebie siebie. Jakimi klatkami są blokowiska, biurowe boksy czy centra handlowe. Pisze o niezdrowych i nienaturalnych warunkach, w jakich żyje „cywilizowany” człowiek. Nie umniejsza rozwoju nauki, ale przypomina o „naturalnym środowisku” człowieka.
„Nerwy w las” to nie długa (niecałe 250 stron), ale kompleksowa publikacja. Autorka rozpoczyna swój wywód od przyczyn i skutków odsunięcia się ludzi od natury, wykazuje jak wiele przez to tracimy. Dzieli się wiedzą z zakresu biologii i chemii, przestawiając jakie procesy zachodzą w naszych organizmach przebywających w miejskiej, jak i leśnej dżungli.
Następnie Katarzyna Simonienko zachęca nas do stopniowego zanurzania się w las, chłonięcia go wszystkimi zmysłami – nawet do pochodzenia na boso w miarę możliwości. Mówi o tym, co on nam oferuje. Przedstawia jego oblicza w różnych porach dnia i roku. Momentami możemy poczuć się błogo, jednak cały czas otrzymujemy materiał podparty wiedzą, przykładami, badaniami.
Nie ukrywam, że jestem typem „mieszczucha”. Co prawda nie mieszkam w ogromnej miejscowości – typu Warszawa, Gdańsk – ale zawsze wydawało mi się, że lubię miasto i dobrze się w nim czuję. Autorka publikacji „Nerwy w las” sprowokowała mnie, żebym się zastanowiła, w jakich okolicznościach jestem najbardziej wypoczęta. Czy w wolnej chwili nie uciekam na działkę zbierać poziomki, albo na jesienne grzybobranie? Sama książka jest, z jednej strony, dość oczywista i logiczna, ale z drugiej... Chyba jesteśmy zbyt wygodni – oczywiście nie wszyscy – i zabiegani, aby zdawać sobie sprawę z dobrodziejstw najprostszych przyjemności, jak na przykład spacer po lesie.
Ogromnie podoba mi się Twoje podsumowanie!
OdpowiedzUsuńJa jestem typowym mieszczuchem i to z dużego miasta. A jednak... Najczulej wspominam czas kiedy mieszkałam w domu z ogrodem. Kiedy wyjeżdżam na wakacje to szukam miejsca gdzie jest las i woda, a nie innego miasta. Ten powrót do natury gdzieś tam kusi, ale prawda jest taka, że dopóki muszę jeździć do pracy, a mam taki a nie inny zawód, dopóty powrót do korzeni na co dzień mi nie grozi. Dojeżdżałam już 3-4h dziennie i nigdy więcej.
Z drugiej strony nie masz wrażenia, że jednak byliśmy zbyt zabiegani? Dlatego tak wiele w sumie zmieniła pandemia, sprawiając chociażby to, że tak wiele osób pragnie teraz ogródków działkowych itd.? Pandemia otworzyła mi oczy na wiele rzeczy, a to jest jedna z nich. ;)
Ta książka jest chyba dla mnie, bo poszukuję motywacji do spacerów (siedzący tryb życia daje mi się we znaki)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mam mieszane odczucia wobec niej po przeczytaniu twojej opinii.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Uwielbiam spacery po lesie i obcowanie z naturą, wiec nie sądzę, by ta książka mogła mnie czymś zaskoczyć.
OdpowiedzUsuńKsiążka w sam raz dla mnie. Też kocham dziką naturę, pandemię przeżyłem, zaszczepiony jestem, i mieszkam w dosyć urokliwych miejscach ( miasto powiatowe) . W promieniu jednak kilkudziesięciu kilometrów jest jednak kilka metropolii. Pozdrawiam Joasiu serdecznie :)
OdpowiedzUsuńChętnie bym zajrzała do tej publikację, cenię kąpiele leśne i kontakt z zielenią. Też jestem mieszczuchem. :)
OdpowiedzUsuńCiekawa pozycja
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa lektura, osobiście mieszkam na osiedlu, ale wiecznie tęsknię za naturą i uwolnieniem się z tego miejskiego zoo.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze takiej książki, dlatego z chęcią ją przeczytam. Dla mnie to coś nowego. ;)
OdpowiedzUsuńJa najlepiej wypoczywam właśnie z dala od miasta :) Las, jezioro to idelne miejsce na odpoczynek :) Książkę z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńSuper, że autorka łączy pracę z pasją, książki wywodzące się z takiego połączenia na pewno bardzo dobrze się czyta :)
OdpowiedzUsuńJa jestem wieśniak i nie chcę tego zmieniać 😂 mieszkałam w miastach, polskich nie trawię, za granicą jakoś znosiłam.
OdpowiedzUsuńświetny tytuł, a i publikacja niczego sobie :)
OdpowiedzUsuńMam tę możliwość, że las mam za oknem, więc doceniam spokój, jaki osiągam :) Ciekawa propozycja.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tą książką.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńWspaniała recenzja. To na pewno ciekawa pozycja warta poznania. Wspaniale, że autorka połączyła pracę z pasją- sama chciałabym taki sposób zarabiać, to cudowne :)
Ja kocham miasta. Im większe, tym lepsze. Niestety los na przekór umieścił mnie na wsi. Prawdziwej wsi.
Pozdrawiam cieplutko ♡