"Wicked. Życie i czasy Złej Czarownicy z Zachodu" Gregory Maguire
Nie wiem, czy się ze mną zgodzicie, ale Zła Czarownica z Zachodu jest jednym z zapomnianych, niedocenianych antagonistów. Czytając lub oglądając „Czarnoksiężnika z Krainy Oz” skupiamy się raczej na czwórce wędrowców i na morałach, jakie każdy z nich symbolizuje. Musiałam się odrobinę skupić, żeby przypomnieć sobie, że ktoś przeszkadzał im w podróży po żółtej drodze – zielona maszkara i zgraja latających małp.
Fabuła
Dawno, dawno temu w Manczkinlandii przychodzi na świat maleńka zielona Elfaba. Inteligentna, odważna, ale jednak odmieniec. Ta dziewczynka wyrośnie na przerażającą Czarownicę z Zachodu. Jak do tego dojdzie? Gregory Maguire puścił wodze fantazji i stworzył genezę tej postaci.
Biografia Złej Czarownicy z Zachodu
Gdyby Elfaba była postacią historyczną mogłabym napisać, że „Wicked” to jej obszerna biografia. Autor pokusił się nie tylko o przedstawienie faktów z życia bohaterki, ale też o opisanie miejsca, postaci, wydarzeń, które ją ukształtowały. Przejęcie władzy w Oz przez Czarnoksiężnika to burzliwy moment dla tej krainy. Widzimy silne podziały na tle wiary, ale też rasową dyskryminację. Szczególnie Zwierzęta muszą walczyć o zachowanie swoich przywilejów. Tak bystrej i mającej swoje zdanie, jak Elfaba, osobie trudno nie odnieść się do tego co się dzieje.
Magia kontra polityka
Kiedy sięgałam po „Wicked” spodziewałam się powieści w baśniowym klimacie – dużo magii, niezwykłych stworzeń itp. Oz to oczywiście fantastyczna kraina, gdzie mieszają się różne dziwne ludy, jednak Gregory Maguire nie poświęca im aż tak dużo uwagi, abyśmy poznali ich na wylot, a magia ustępuje miejsca polityce.
Czuć, że dla autora kontekst w jakim dorastała Elfaba jest bardzo ważny, jednak nie jestem pewna, czy wystarczająco jasno opisał swoją wizję Oz. Akcja jest wartka i sprawnie napisana, jednak co jakiś czas trafiamy na fragmenty o charakterze politycznym bądź filozoficznym, nasączone trudnymi słowami i symbolami, które nie do końca rozumiałam, albo nie wiedziałam do czego się odnoszą. Być może pasjonaci krainy Oz dostrzegą w tym więcej. Ja czytałam „Wicked” z perspektywy osoby, która zna historię Dorotki z kina familijnego i mogę powiedzieć, że to co napisał Gregory Magiure podobało mi się, jednak znalazły się tam szczegóły, które nie były dla mnie wystarczająco czytelne.
Podsumowanie
Sięgając po „Wicked” musicie być przygotowani na to, że to książka o całkiem innym charakterze niż „Czarnoksiężnik z Kariny Oz”. Jest to powieść o przemianach pewnej krainy i o zielonej dziewczynce, która nie pozostaje wobec nich obojętna, którą kolejne kopniaki od życia zmieniają w czarownicę.
Ciekawa recenzja. Nic , tylko czytać :) Pozdrawiam Joasiu :) Suchego Dyngusa ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś "Wicked", ale wydane przez Initium. Nie wiem, czy jakoś książka się różni od tej, ale pamiętam, że była to zajmująca lektura. :)
OdpowiedzUsuńNa pytanie, czy się różni nie odpowiem, bo nie znam tamtego wydania. Ale dalej jest to zajmująca lektura.
UsuńChętnie poznam tę historię.
OdpowiedzUsuńBędę chciała przeczytać kiedyś tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńPlanuję ją przeczytać. Na szczęście mam ją pod ręką.
OdpowiedzUsuńnie korci mnie za bardzo zwłaszcza owa domieszka polityczna i filozoficzna do całości
OdpowiedzUsuńCiekawa mieszanka :)
OdpowiedzUsuńWłaściwie czemu postać fikcyjna nie mogłaby mieć biografii? ;) Nie słyszałam o tej książce, ale zainteresowała mnie. No i ta rewelacyjna okładka!
OdpowiedzUsuńMam w planach...
OdpowiedzUsuńJuż mi się podoba. Będę szukać tej książki
OdpowiedzUsuń