"Gołymi rękami" Bart Moeyaert
Zamknijcie na chwilę oczy i wyobraźcie sobie, że jesteście dzieckiem, które narozrabiało. Może zniszczyliście ulubiony sweter mamy, a może zjedliście brzoskwinie do niedzielnego ciasta. Co czujecie? Strach przed karą, wstyd, mocne pragnienie cofnąć czas?
Po tym krótkim eksperymencie możemy zasiąść do lektury książki „Gołymi rękami”. Opowieści o chłopcu, którego dziecięcy wybryk okazał się bardzo poważny w skutkach.
Fabuła
Ward i Bernie są nierozłączni. Podczas jednego ze wspólnych spacerów chłopcy zawędrowali do zagrody Betjemana - wybuchowego lokalnego odludka posiadającego sztuczną rękę. Ward wyjmuje z zagrody jego starą kaczkę i - podczas zabawy - nieopatrzenie pozbawia ją życia. To wydarzenie zapoczątkuje ciąg kolejnych, którym przewodzić będą strach i nienawiść.
Narrator
Nie bez powodu na początku tej recenzji poprosiłam, żebyście spróbowali wcielić się w rolę dziecka, które nabroiło. Jestem ciekawa jakie sytuacje przyszły wam do głowy? Cokolwiek by to nie nie było przypuszczam, że konsekwencje tego czynu nie są tak poważne, jak tego co zrobił Ward. Kaczka Betjemana była stara, ale to nie upoważniało chłopców do wykorzystania jej jako zabawki i, w konsekwencji, doprowadzenia do jej śmieci.
Narratorem w „Gołymi rękami” jest Ward. Bart Moeyaert wspaniale wykorzystał narrację pierwszoosobową, aby ukazać jakie emocje targają chłopcem. Autorowi udaje się umieścić czytelnika w ciele bohatera, dzięki czemu czujemy, strach, smutek, zagubienie, ale też ogromny ładunek nienawiści. Fabuła może wydawać się chaotyczna, a niektóre obrazy przerysowane, ale to pomaga wczuć się w sytuację Warda. Chociażby to jak chłopcy postrzegają Betjemana. Plastikowa ręka czyni go w ich oczach potworem, odmieńcem, kimś innym i niebezpiecznym.
Dla kogo?
Wydawca oznaczył tę publikację jako 12+. Wydaje mi się to rozsądne. Taki czytelnik może identyfikować się z bohaterami, a przy tym może wykazać się pewną dojrzałością potrzebną do zrozumienia tej książki. Bo musicie wiedzieć, że jest ona bardzo trudna w odbiorze. Nie ma nic wspólnego z popularnymi przygodówkami dla nastolatków. Tu nie chodzi o akcję, a o emocje. Aby je zrozumieć musimy się wyciszyć i skupić i pozwolić tej historii przeniknąć nasze zmysły.
Uważam, że „Gołymi rękami” powinni przeczytać także opiekunowie, po to żeby zastanowić się co czują ich dzieci. Być może część powie, że Bart Moeyaert napisał opowieść ekstremalną, przerysowaną, ale to tym bardziej świadczy o jej wartości. Problemy dzieci mogą wydawać się dorosłym drobne, a nawet nieważne. Na przykładnie Warda doskonale widać do jakich złych myśli może prowadzić deficyt uwagi, miłości i bliskości.
Podsumowanie
Sięgając po „Gołymi rękami” musicie być w pełni świadomi, że nie jest to powieść przygodowa. Bart Moeyaert umiejętnie żongluje obrazami, aby pokazać wachlarz emocji. Czy śmierć kaczki była ich eskalacją? Nie, ona uświadomiła chłopcom ich obecność. Mogłaby sprowokować bohaterów do ich analizy, tylko czy otrzymają odpowiednie narzędzia, aby to zrobić, czy pozostaną zdani na łaskę i niełaskę targającej nimi złości.
"Książkę otrzymałem/otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl"
Ciekawa ta książka musiała Joasiu być. A tak na marginesie - tu gdzie mieszkam, jest mnóstwo kaczek dzikich. I za miastem - też :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCiekawa książka! Na pewno warta przeczytania i przedyskutowania...
OdpowiedzUsuńZaproponuję lekturę tej książki mojej nastoletniej siostrzenicy.
OdpowiedzUsuńChyba tym razem spasuję. Na razie, po "Zodiakach" mam ochotę na kolejne fantasy. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że tym razem to nie dla mnie
OdpowiedzUsuńTo musi być ciekawa, poruszająca lektura.
OdpowiedzUsuńDla mnie była to bardzo zimna książka - w pozytywny sposób - taka chłodna, chłodna emocjonalnie. Nieoczywista jak dla dzieci.
OdpowiedzUsuńTrochę się boję tej książki. Chyba byłaby dla mnie zbyt ciężka, dlatego sama nie planuję po nią sięgać. :(
OdpowiedzUsuńto może być dobre dla mnie:D
OdpowiedzUsuńTym razem nie jestem zainteresowana.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
bardzo zainteresowała mnie treść. Dzieci bardzo przeżywają nawet najmniejsze przewinienia. Zabójstwo żywego stworzenia niewątpliwie jeszcze bardziej gryzie sumienie.
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto przeczytać tę książkę;)
OdpowiedzUsuńMożliwe, że jakbym miała w domu dziecko w wieku wczesnonastoletnim to ta książka pewnie poszłaby w ruch.
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo oryginalnie. Czuję się mocno zaintrygowana. Co do sytuacji z dzieciństwa ja zawsze była zbyt grzeczna. Od razu mówię, że na dobre mi to nie wyszło :P ale też potrafiłam się wstydzić praktycznie wszystkiego.
OdpowiedzUsuńZnam jednak osobę, która w dzieciństwie, nie zabiła ale skrzywdziła zwierzątko i po wielu latach nadal ciąży jej to na sumieniu.
Zapowiada się ciekawie. Coś zupełnie innego. Sama chętnie przeczytam, a jeżeli mi się spodoba, polecę też tą książkę mojej córci :)
OdpowiedzUsuńBędę mieć ją na uwadze przy wyborze kolejnych lektur :)
OdpowiedzUsuńCzuję się mocno zaintrygowana! Oryginalnie, trzeba przyznać :)
OdpowiedzUsuńCiekawa książka, chyba jeszcze podobnej nie czytałam.
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze tej pozycji ❤️
OdpowiedzUsuńBuziaki ❤️
Recenzja intrygująca :)
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie ciągnie do tej ksiażki, ale z pewnością znajdzie wielu fanów :)
OdpowiedzUsuń