"Za nasze winy" Ewa Bauer ["Tułacze życie" tom I]
Mam słabość do familijnych sag. Z jakiegoś powodu takie historie wciągają mnie po same uszy. Przyglądanie się, jak rodzina ewoluuje w kolejnych pokoleniach, co kształtuje jej członków jest niesamowitym doświadczeniem. Jest to taki proces, który często umyka nam w codziennych sprawach, a może warto zastanowić się kim byli nasi pradziadkowie. Co sprawiło, że jesteśmy tu i teraz?
Fabuła
Ludwig Neubiner "marzył o wielkim świecie, o podbojach i bogactwie (...)"[1]. Wraz z wojskami Fryderyka II wyrusza na Śląsk. Podczas wojennej zawieruchy poznaje Laurę. Kobieta, nie zważając na ludzkie gadanie, przyjmuje rannego pod swój dach i udziela mu pomocy. Tak historia rodu Neubinerów rozpoczyna się na nowo. Historia o ludziach tułających się w poszukiwaniu lepszego życia.
Bohaterowie
Ewa Bauer zaczyna nieśmiało od dwójki protoplastów rodu Neubinerów na Śląsku. Możemy śledzić, jak rodzina się rozrasta począwszy od syna tej pary, aż po ich praprawnuki. Kiedy docieramy do końca powieści ilość postaci jest naprawdę duża. Nie ma się czemu dziwić, w końcu akcja dzieje się w XVIII i XIX wieku, a wtedy wielodzietne rodziny nie były niczym niezwykłym. Autorka bardzo stara się, aby każdej osobie poświęcić choćby fragment na stronach powieści, aby czytelnicy mogli ich wszystkich poznać, aczkolwiek Ewa Bauer wpadła przy tym w pewną pułapkę. Na początku rodzina jest niewielka, więc możemy zbliżyć się do jej poszczególnych członków i nawiązać z nimi więź. Im postaci przybywa zaczynają stawać się coraz bardziej bezosobowe, a fabuła traci nieco na atrakcyjności ograniczając się do kolejnych ślubów, pogrzebów i chrzcin w rodzinie.
Ważne miejsce w powieści "Za nasze winy" zajmują kobiety. W czasach, kiedy ich obowiązkiem było posłuszeństwo wobec męża, u Neubinerów są szanowne, a ich zdanie jest wysłuchiwane. Pisarka mocno podkreśla rolę matki, nie tylko jako rodzicielki, ale spoiwo rodziny, źródło rady i miłości.
Tło historyczne, obyczaje, język
Ewa Bauer zadbała o to aby oddać, jak dawniej żyli ludzie na terenach Śląska oraz Królestwa Galicji i Lodomerii, gdzie dzieje się akcja. Poza opisem różnych obrzędów w tekst wpleciono komentarze o charakterze historycznym np. skąd wynikła migracja w kierunku Galicji. Autorce udało się wprowadzić je nienachalnie, tak aby nie zaburzyły dziejów Neubinerów.
Powieść "Za nasze winy" została napisana prostym językiem, od czasu do czasu Ewa Bauer przypomina sobie, że pisze o dawnych czasach i serwuje jakieś słówko bądź nietypową konstrukcję zdania. Mi to właściwie nie przeszkadza. Już dawno przekonałam się, że archaizmy w literaturze mnie męczą i lepiej czyta mi się uwspółcześnione dialogi, nawet kosztem pewnego klimatu.
Podsumowanie
Jak mogłam się przekonać, pierwsza część cyklu "Tułacze życie" nie jest bez wad, ale ma w sobie urok, który sprawia, że chcę czytać dalej o losach Neubinerów. Urzekli mnie pracowici i mądrzy bohaterowie i chyba trochę poczułam się częścią tej rodziny. Razem z nimi cieszyłam się z rodzinnych sukcesów i płakałam, kiedy ktoś z nich odchodził.
[1] Ewa Bauer, "Za nasze winy", wyd. Replika, Poznań 2019, s.14.
Świetna recenzja Joasiu. Kiedyś czytałem książki o psycho - genealogii i genogramach. Są też tzw. ustawienia rodzinne. W wolnym czasie sięgnę. Pozdrawiam przed - weekendowo. Jak to jakaś znajoma blogerka określiła - "środa minie, tydzień zginie" :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skuszę.
OdpowiedzUsuńŁadna okładka jednej z tych książek, po które praktycznie nie sięgam. Nie twierdzę, że są złe, po prostu inne interesują mnie bardziej. Może kiedyś, zwłaszcza, że pisarka podkreśla rolę kobiet. Ale to raczej późne "kiedyś" :)
OdpowiedzUsuńMoże też zapoznam się z tą sagą. :)
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja nie zachęciła mnie by dać tej książce szanse,
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Uwielbiam te autorkę, więc pewnie skuszę sią na lekturę :)
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam rodzinne sagi. Zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki :)
OdpowiedzUsuńDzięki Ci, dobra kobieto za tę recenzję <3 Mama ma niedługo urodziny i właśnie znalazłam dla niej idealny prezent ;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://subjektiv-buch.blogspot.com/
Skoro ma w sobie urok to warto dać książce szansę :)
OdpowiedzUsuńWitaj Asiu, ja równiez lubie sagi familijne. Zawsze mnie wciągaja. Ta się wydaja ciekawa. Pozdrawiam Cię serdecznie
OdpowiedzUsuńcoś czuję, że to książka dla mnie...
OdpowiedzUsuń