"Kobieta w czerni", "Rączka" Susan Hill
Są takie miejsca, które oglądały ludzkie tragedie. Towarzysząca dramatowi rozpacz i złość odcisnęła na nich swoje piętno na długi czas. Skrzywdzone dusze nie mogą zaznać spokoju, chcą żeby inni dzielili ich nieszczęście albo pragną zemsty na świecie, który pozbawił ich radości.
Na publikację, o której wam opowiem składają się dwa opowiadania autorstwa Susan Hill - "Kobieta w czerni" i "Rączka".
"Kobieta w czerni"
Być może część z was kojarzy tę historię, bo doczekała się ekranizacji. Arthur Kipps, Młody prawnik zostaje oddelegowany na pogrzeb jednej z klientek kancelarii. Przy okazji ma przejrzeć i uporządkować dokumenty kobiety. Mieszkańcy miejscowości, do której przybywa niechętnie mówią o zmarłej mieszkance Domu na Węgorzowych Mokradłach. Jakie tajemnice kryje ta posiadłość? Dlaczego przebywając w niej odczuwa się tak ogromy niepokój? Kim jest tajemnicza Kobieta w czerni i czego chce od młodego prawnika?
"Rączka"
Adam Snow, antykwariusz, wracając do domu zgubił się na polnych drogach. Zawędrował do zapuszczonego Białego Domu. Miał nadzieję uzyskać tam wskazówki, co do dalszej podróży, jednak doświadczył czegoś niezwykłego. Kiedy przebywał na posesji, pomimo że był tam kompletnie sam, w jego dłoń wślizgnęła się dziecięca rączka. Adam stara się zapomnieć o dziwnym przeżyciu, jednak rączka cały czas próbuje mu coś przekazać, a dom coraz bardziej go intryguje. Mężczyzna postanawia odkryć historię posiadłości i jej mieszkańców, równolegle zaczynają prześladować go napady paniki i niepokojące myśli. Początkowo kojąca obecność rączki zaczyna stawać się złowroga.
Przed wami dwa klasyczne opowiadania o duchach
Mają w sobie fajny wiktoriański klimat, chociaż ich akcja rozgrywa się w XX wieku. Szczególnie w "Rączce" wywołuje to ciekawy dysonans. Czytając, oczami wyobraźni widziałam lordów w surdutach, którzy kontaktowali się ze sobą mailowo. Dziwne, jednak ma pewien urok.
Nie uświadczymy w tych opowiadaniach krwawych opisów. Strach ma wynikać nie z brutalności, a z niepokoju. Susan Hill buduje go przy pomocy szczegółowych opisów np. zapuszczonego ogrodu, całej gamy niepokojących dźwięków np. płacz dziecka we mgle, gry cieni, a także dokładnego przedstawienia uczuć targających głównymi bohaterami i zrazem narratorami tych historii. Są one bardzo teatralne, jakby autorka chciała namalować przyszłemu reżyserowi scenografię dla powstającej sztuki.
Susan Hill snuje swoje opowieści wyjątkowo nieśpiesznie - tempo jest wręcz ślimacze. Nie chodzi w nich o brawurową akcję, a stworzenie pewnej atmosfery. W "Kobiecie w czerni" udało się osiągnąć na prawdę dobry efekt. Fabuła spokojnymi malutkimi kroczkami drepta do przodu, a my równomiernie, coraz głębiej wkraczamy do przedstawionego świata. Z "Rączką" sprawa wygląda nieco gorzej - przynajmniej w moim odczuciu. Mam wrażenie, że Adam Snow - narrator - za dużo nam o sobie opowiada. Ja bardzo cenię, kiedy akcja idzie do przodu - nawet pomalutku - a każdy epizod ma znaczenie. Tu zabrakło mi szczególnie tego drugiego elementu. Sama historia jest ciekawa, nawet nie wiem czy nie ciekawsza niż w "Kobiecie w czerni", bo w pewnym momencie następuje świetny zwrot akcji i pojawia się bardzo intrygujący wątek. Co z tego, kiedy w tym momencie byłam już lekko znudzona innymi perypetiami bohatera.
Odpowiednie otoczenie do czytania
Jestem taką osobą, która może czytać wszędzie i lubi zapełniać bezczynne chwile kilkoma akapitami z książki. Jednak jeżeli chodzi o te dwa opowiadania, sprawa nie jest taka prosta. Myślę, że zgodzimy się co do tego, że historie o duchach mają przestraszyć, a przynajmniej zaniepokoić czytelnika. Jak już wspominałam Susan Hill próbuje tego dokonać nie przy pomocy makabry, a atmosfery. Żeby się w niej zatracić potrzebujemy odpowiednich warunków do czytania. Trudno wczuć się w lekturę, kiedy za nami w autobusie, ktoś relacjonuje najnowsze osiedlowe plotki. Lepiej odłożyć książkę na wieczór, kiedy domownicy już śpią, włączyć sobie ciepłe światło - a jak ktoś ma kominek to w ogóle idealnie - i pozwolić, żeby w ciszę naszej bezpiecznej przystani wkroczyły zjawy Susan Hill.
Podsumowanie
Wspólnie wydane opowiadania Susan Hill "Kobieta w czerni" i "Rączka" to publikacja godna uwagi miłośników ghost stories. Autorka zaprasza czytelników do odkrycia tajemnic dwóch nawiedzonych posiadłości. Kto jest na tyle odważny, aby przekroczyć ich bramy?
Nie moje klimaty, podziękuję :)
OdpowiedzUsuńCiekawa propozycja na długie zimowe wieczory:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię wiktoriańskie klimaty Joasiu, ale teraz ściśle stawiam na biografie. Pozdrawiam po spacerze, szybkim w śniegu i mrozie :)
OdpowiedzUsuńCurious!!
OdpowiedzUsuńTo nie jest książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńLubię autorki, które potrafią budować klimat!
OdpowiedzUsuńMoże też kiedyś przeczytam, bo lubię historie o duchach. Co do "Kobiety w czerni", bardzo podobał mi się film z Danielem R.
OdpowiedzUsuńLubię takie tajemnicze książki, może kiedyś po nie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńChcę przeczytać tę książkę, ciekawa jestem czy mi się spodoba. ;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym przeczytała ;)
OdpowiedzUsuńZapowiada się całkiem tajemniczo ❤
OdpowiedzUsuńUwielbiam ghost stories, więc zapisuję tytuł. Mega piękna okładka!
OdpowiedzUsuńWiesz, że luuubię ❤ dla mnie obie opowieści były SUPER
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś i ja przeczytam :)
OdpowiedzUsuńW przyszłości planuję ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Niestety nie są to moje klimaty. Poszukam czegoś innego
OdpowiedzUsuńPoczątkowo myślałam, że to będzie lektura dla mnie, jednak opis fabuły lekko mnie zniechęcił
OdpowiedzUsuńTego typu fabula to mój konik. Zapisuje propozycję!
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę!
OdpowiedzUsuń