Najwyższy lot - Antoni Ferdynand Ossendowski
Sierpień 1920 roku. Wojsko Polskie odpiera atak Armii Czerwonej broniąc świeżo odzyskanej niepodległości i hamując radziecki marsz ku Europie zachodniej. Możemy dyskutować nad wagą tego wydarzenia w historii Polski, ale nie to jest najistotniejsze. Okrągłe rocznice mają pewną doniosłość i są dobrym momentem dla zastanowienia się – co dla Ciebie oznacza słowo Ojczyzna?.
Najwyższy lot to zbiór 28 opowiadań.
Krótkich historii o mężczyznach różnych profesji i statusów społecznych, którzy rzucają wszystko by bronić Ojczyznę, o ich bliskich, którzy czują dumę, ale też smutek kiedy syn, przyjaciel ginie podczas bitwy, o żołnierzach, którzy muszą radzić sobie na froncie, wreszcie o małych bohaterach nie wymienianych w podręcznikach do historii, którzy poświęcali się dla współtowarzyszy i Polski.
Opowiadania zebrane w zbiorze Najwyższy lot są bardzo krótkie, zaledwie kilkustronicowe.
Trochę mnie to przeraziło, bo czy na zaledwie pięciu stronach można opowiedzieć coś ciekawego, można zauroczyć czytelnika? Można. Szczerze podziwiam Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego, że w tak małej ilości słów potrafił zawrzeć pełną treści i emocji historie. Na każdej stroni widać ogromny kunszt pisarski, szacunek do słowa i oczywiście do bohaterów opowiadań.
Nie będę ukrywać, że jest to książka bardzo patetyczna, która prezentuje Patriotyzm przez duże P.
Słowo patos zazwyczaj kojarzy się negatywnie (eh kanon lektur szkolnych), ale w tym przypadku jest pożądany. Opowiadania Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego są bardzo doniosłe. Z każdej strony bije duma. Duma z bycia Polakiem i duma z możliwości poświęcenia się dla Ojczyzny.
Bardzo pochwalam takie okolicznościowe inicjatywy wydawnicze.
W tym przypadku celebrujemy nie tylko setną rocznicę Cudu nad Wisłą, ale przywołujemy zdolnego człowieka. Przed sięgnięciem po tę książkę sprawdziłam biogram Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego (bo jak to mówią gdzieś dzwoniło, ale nie wiedziałam, w którym kościele) i byłam zaskoczona, jak poczytne były jego dzieła. Patrząc na doskonały warsztat nie powinno mnie i was to dziwić.
Na koniec
Odłóżmy na chwilę na bok romanse i kryminały i spróbujmy sięgnąć po tego typu książkę. 400 stron patriotycznej powieści może być ciężkie do przetrawienia, ale już pięciostronicowe opowiadanie nie wymaga specjalnego wysiłku. Po ostatnich wyborach prezydenckich przestałam oglądać serwisy informacyjne, bo miałam dosyć podziałów i nienawiści, które biją z telewizyjnych newsów. Może ci, którzy bili się o Polskę sto lat temu przypomną nam co to znaczy być razem.
Bardzo ciekawa recenzja. Tytuł zapisuję. Z pewnością sięgnę po tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńWiem, kto na pewno zainteresuje się tą książką.:)
OdpowiedzUsuńNie lubię kiedy tego typu książki są nad wyraz patetyczne. Nie mnie po książkę mogłabym sięgnąć.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Warto sięgać po ten rodzaj literatury, od czasu do czasu inny gatunek pozwala na inne spojrzenie na rzeczywistość :)
OdpowiedzUsuńTaka długość opowiadań była kiedyś czymś zupełnie normalnym. :) Ogółem dopiero współcześnie się wszystko jakieś takie długie pisze. Np. opowiadania Lovecrafta to też zwykle po zaledwie kilka stron.
OdpowiedzUsuńI jak najbardziej podziwiam to. Obecnie mam wrażenie, że pisarzy, albo coś rozprasza i opisują niepotrzebne fabule rzeczy, albo mają pomysł i nie wiedzą jak go rozwinąć. Powinno sie brać przykład z pisarstwa, które szanuje słowo
UsuńJest taka anegdotka chyba o Macieju Parowskim (polski redaktor fantastyczny, dopuścił do druku m. in. opowiadanie "Wiedźmin" Sapkowskiego), że w trakcie jakiejś prelekcji napisał na tablicy "Należy pozbyć się wszystkich zbędnych słów". Odszedł, spojrzał na to zdanie i skreślił "wszystkich". :P
UsuńPięknie podsumowałaś tę recenzję. Pomyślę na pewno o tym dziele, ponieważ bardzo lubię odkrywać polską historię w niebanalny sposób, takie opowiadania wydają się być idealne. Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńW tym momencie wolę lżejsze książki
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie to ważna i potrzebna książka. Choć ja spasuję. Nie uważam siebie za patriotkę i nie przepadam za opowiadaniami. Preferuję dłuższe formy prozatorskie.
OdpowiedzUsuńNa razie nie planuję czytać tej książki, ale wezmę ją pod uwagę na przyszłość. Po prostu obecnie wciąż poruszam się głównie w obrębie lżejszej literatury, lecz omawiany przez Ciebie tytuł też bym przeczytała, tyle że później. :)
OdpowiedzUsuńNIe znma ksiazki :(
OdpowiedzUsuńNie znam autora. Opowiadań na rynku jest mało. Może kiedyś przeczytam jak wpadnie mi w ręce.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa książka.
OdpowiedzUsuńLubię książki dotyczące tych lat.
OdpowiedzUsuńBardzo chcę poznać tę publikację!
OdpowiedzUsuńJa Ossendowskiego uwielbiam. Czytam właśnie tę książkę, niedługo będę o niej pisać na blogu i jestem zachwycona. Trzeba PAMIĘTAĆ! Więcej! PAMIĘĆ to nasz obowiązek.
OdpowiedzUsuńPotrafisz pięknie podsumować😊
UsuńOstatnio widziałam identyczną ksiązkę u koleżanki. Chętnie po nią sięgnę!
OdpowiedzUsuńTematyka wojenna - moja ulubiona! Zapisuje!
OdpowiedzUsuń