Raven - Joanna Jarczyk
Świat ma zbyt wiele upadłych dusz, które błąkają się po Ziemi, bo nie chcą mieć innego wyjścia, jak tylko ciche bytowanie.1
Depresja dostała już miano choroby
cywilizacyjnej. Coraz więcej osób się do niej przyznaje i decyduje
się skorzystać z pomocy specjalistów. Autorzy powieści
obyczajowych chętnie sięgają po ten wątek, bo warto o niej mówić,
ale też czytelnicy chętnie sięgają po takie książki. Być może
szukają w nich rozwiązania swoich problemów. Joanna Jarczyk
ugryzła temat nieco inaczej.
Napisała o depresji horror. Moim zdaniem jest to genialny pomysł.
Ta choroba zamieniła życie wielu ludzi w koszmar.
Fabuła
Miriam zostaje
odratowana po próbie samobójczej. Podczas leczenia w szpitalu
psychiatrycznym zostaje u niej zdiagnozowana głęboka depresja. Z
jednej strony lekarze nie dziwią się, że dziewczyna targnęła się
na swoje życie, z drugiej okoliczności temu towarzyszące były, co
najmniej, dziwne. Miriam znaleziono w lesie bosą, w białej sukni, w
wykopanym samodzielnie grobie. Dziewczyna ma wizje, w których leśna
zjawa ją wzywa i zabija kolejne osoby. Czy zrodził je chory umysł,
a może okoliczne lasy naprawdę są przeklęte?
Chora psychicznie czy wybrana?
Początek książki
został zbudowany na wątpliwościach. Zastanawiamy się, czy Miriam
jest chora, czy może faktycznie spotkało ją coś nadprzyrodzonego.
Joanna Jarczyk bardzo fajnie balansuje pomiędzy tym co realne, a co
paranormalne. Wprowadziła postać psychiatry, Agnes Prim, która w
logiczny sposób stara się tłumaczyć wszystko co się przydarzyło
Miriam. Horror, jako gatunek, dopuszcza, wątki nadprzyrodzone, ale
dzięki lekarce zaczynamy się zastanawiać, czy historia będzie
miała taką genezę.
Jaką pisarką jest Joanna Jarczyk?
Po Raven
stwierdzam, że wątki paranormalne to jej mocna strona. Nawiązała
do lokalnej legendy, a właściwie dramatu z przeszłości, co jest
dobrą bazą dla mrocznych historii. Sceny grozy napisane są bardzo
plastycznie, a tłem dla nich jest gęsty las i szpital
psychiatryczny, więc miejsca, gdzie niekoniecznie czujemy się
komfortowo.
Las mnie przyzywał, nie dawał o sobie zapomnieć. Nie sposób było mu odmówić, on duszę porywał. Odczuwałam silną potrzebę przebywania w tamtym miejscu, w moim miejscu, które było dla mnie oazą wytchnienia.2
Trochę gorzej
wyszło to co naokoło. Miriam, jako postać, została zaprojektowana
świetnie, ale reszta aktorów jest nieco papierowa.
Szczególnie doktor Agnes Prim. Jest taka mądra, taka miła, takie
ma świetnie podejście do pacjentów. Jest tak sztywna i idealna, że
aż nudna.
Sceny, tzw.
codzienne, to też coś nad czym autorka powinna popracować.
Ponieważ zestawiamy to co normalne, z tym co nadprzyrodzone, były
bardzo potrzebne, ale, i tu się powtórzę są nieco papierowe.
Trochę jak w wypracowaniu szkolnym Opisz swój dzień –
dziś ubrałam dżinsy i różową bluzkę i zjadłam
kanapkę z serem.
Podsumowanie
Raven wciągnęłam
jak odkurzacz kurz. Być może koneserzy gatunku nie uznają jej za
wybitnie straszną, ale historia jest wciągająca. To co w horrorze
ważne, czyli sceny grozy, napisane jest bardzo dobrze. Zaimponowało
mi, że nie jest to po prostu książka dla bania się.
Okazało się, że horror może
być nośnikiem ważnej treści, wręcz świetnie się sprawdził
przy pokazaniu problemu, jakim jest depresja.
1 Joanna
Jarczyk, Raven, wyd. Alternatywne, Poznań 2020, s. 23.
2 Tamże,
s. 60.
Horror o depresji... No, no. Powiem szczerze, że samym pomysłem jestem ogromnie zaskoczona, ale pozytywnie. Jestem ogromnie ciekawa jak autorka poradziła sobie z tematem... Choć horrorów zwykle nie czytuję, ten muszę przeczytać. Zwłaszcza, że depresja, to choroba, która dotknęła i mnie...
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce, ale na pewno kusi mnie to, że sceny grozy są dobrze napisane.
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się naprawdę ciekawa i mega mnie zachęciłaś do przeczytania. :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie jest to książka dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńMoże się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://subjektiv-buch.blogspot.com/
Bardzo oryginalny tytuł :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie tym tytułem - choćby poprzez ciekawe, bo horrorzaste ujęcie problemu depresji, a także za sprawą wątków paranormalnych. Co do samej okładki, ta skojarzyła mi się z azjatyckimi horrorami - piję oczywiście do postaci z długimi, ciemnymi włosami, które opadają na twarz.
OdpowiedzUsuńLubię się bać czytając książki, więc to coś dla mnie. 😊
OdpowiedzUsuńZ tą depresją to na moje oko kolejny psychomit. Pamiętacie teorie "wyparcia" sprzed kilkudziesięciu lat?! Ile czasu musiało minąć, ile krzywd spotkało ludzie (zwłaszcza mężczyzn) oskarżanym w/g tej teoryjki o gwałty, molestowania i pedofilę... dlatego teraz jestem BARDZO ostrożny wobec powszechnych przypadłości.
OdpowiedzUsuńA ja myślę, ze to sa dwa różne tematy. Jeden to zakres osób, które choroby psychiczne, m.in.depresja dotyka, a druga kwestia to nadużycia czy manipulacje, które są dzięki nim możliwe. Jak np. linie obrony/oskarżenia w sadzie, albo wyłudzanie l4 na nerwice, depresje itp.
UsuńOczywiście! Problem jest jednak z tego powodu że o jednym i o drugim decydują osoby które mogą upatrywać swojego interesu w jak największej liczbie osób dotkniętych przypadłością (tak było właśnie w przypadku "teorii wyparcia").
UsuńMojemu znajomemu przez lata lekarz wmawiał wadę serca. Chłopak, a właściwie jego rodzice wydali kupę kasy na leczenie okazało się, że niepotrzebnie. Mieli pecha trafić na wybitnie nieuczciwego lekarza.
UsuńZgadzam się natomiast, że choroby psychiczne mogą być wyjątkowo łatwym sposobem do nadużyć, bo ciężko jednoznacznie orzec co się dzieje w ludzkiej głowie. Jednak to nie znaczy, że ich nie ma.
Tu jest jeszcze głębszy problem - oddajemy de facto władzę nad naszym życiem w ręce obcych osób. Możemy jak w ZSRR być zdiagnozowani jako "schizofrenicy bezobjawowi" i na tej podstawie pozbawieni wolności. Możemy trafić do wiezienia, albo mieć zrujnowane życie bo jakaś kanalia wmówiła jakieś osobie że została przez nas zgwałcona i tylko to "wyparła". Może,y wreszcie leczyć się latami na depresję, podczas gdy to tylko zwykły smutek i tęsknota za czymś czego nas pozbawiono.
UsuńTu sie zgadzam. Tylki, ze to nie jest argument, ze depresja to psychomit. Może byc dobrze lub źle zdiagnozowana, moze byc polem do nadużyc, ale jest i ludzie na to chorują
UsuńMi chodziło o powszechność a nie o samą chorobę. Na pewno jest wiele osób z tą przypadłością, ale też na pewno wiele osób jest po prostu smutnych, zmęczonych albo wypalonych pracą.
UsuńPrzyznam się szczerze, okładka mnie lekko "odstraszała", ale po tej recenzji zdecydowanie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Very interesting book!
OdpowiedzUsuńCałkiem ciekawie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńgroza to nie dla mnie ;D za bardzo się stresuję i nie znosze horrorów ;D
OdpowiedzUsuńOryginalne połączenie :) Coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką horrorów ale nawiązanie do legendy już mnie ciekawią więc może jednak się skuszę :)
OdpowiedzUsuńsam temat bardzo ważny - ale do książki raczej nie sięgnę
OdpowiedzUsuńRóżne opinie o niej słyszałam i szczerze mówiąc jestem jej coraz bardziej ciekawa. Szkoda tylko, że grafik skrzywdził ją taka parszywa okładką :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Biblioteka Feniksa