Kraina spadającej gwiazdy - Martyna Kwiatkowska


Święta Bożego Narodzenia to czas napawający wiarą optymizmem i nadzieją... To czas , gdy wyciągnięcie dłoni do drugiego człowieka nabiera nabiera wyjątkowego znaczenia, bo przyjmujemy, że w tym czasie nikt nie powinien być sam. [z okładki]

Nie, nie oszalałam. Wiem jaka jest pora roku. Akcja książki Kraina spadającej gwiazdy dzieje się w święta Bożego Narodzenia, ale jej temat bardzo pasuje do nietypowego czasu, w którym przyszło nam żyć. Myślę, że pisząc tę opowiastkę Martyna Kwiatkowska nie przypuszczała, że nabierze tak uniwersalnego wydźwięku. Żeby nie przedłużać, dziś porozmawiamy o pomocy starszym i samotnym.


Fabuła

Jest już po Mikołajkach i dzieci czują, że Boże Narodzenie zbliża się wielkimi krokami. Dorcia, Tadek i Maciek lubią prezenty, ale wiedzą, że nie tylko o prezenty w świętach chodzi. Chcą zrobić coś wyjątkowego (a może zwykłego) dla swoich sąsiadów. Odwiedzić ich, porozmawiać, pomóc w zakupach. Krótko mówiąc, chcą pomóc ile dadzą radę, aby święta dla wszystkich były radosne. Udaje im się zachęcić inne dzieci w szkole, aby do nich dołączyły. Rusza ogromna fala pomocy i życzliwości.

Inicjatywa, którą podejmują Dorcia, Tadek i Maciek jest godna pochwały.

Często spycha się na margines tych, dla których święta to czas przygnębienia. Z różnych powodów spędzają je sami, a w tak wyjątkowym czasie samotność boli podwójnie. Jak już napisałam we wstępie, temat, mimo że, opisany na tle świąt okazał się wyjątkowo aktualny. Zostaliśmy zmuszeni do funkcjonowania w ramach najmniejszej komórki społecznej. Przy okazji coronaafery osoby starsze i osoby samotne stały się grupą specjalnej troski. Nie każdy umie zrobić zakupy online, czy też ma samochód, żeby zaopatrzyć się na dwa tygodnie. Czasami dobrze zapytać się sąsiada, czy czegoś nie potrzebuje.

To co bardzo mi się spodobało w Krainie spadającej gwiazdy, to że autorka podkreśliła, że zanim ruszy się pomagać, trzeba najpierw zapytać rodziców.

Pomoc bliźniemu jest zawsze godna pochwały, ale musi być dobrze zorganizowana i z zachowaniem środków ostrożności. Nie wiemy z kim mamy do czynienia i czy ta osoba w ogóle życzy sobie ingerencji w jej życie. Dlatego zanim zacznie się działać trzeba omówić swój pomysł z kimś starszym (rodzicem, panią w szkole itp.). I tu jest rola dorosłego, aby nie zgasić tej iskierki dobra, a rozdmuchać ją do potężnego ogniska. Doradzić, nakierować, podpowiedzieć najlepsze rozwiązania.


Już dwa razy napisałam, że idea piękna, ale jak wygląda wykonie?

Szczerze mówiąc, to chciałabym żeby Martyna Kwiatkowska napisała tę historię jeszcze raz. Podeszła do niej na większym luzie i rozwinęła. Mały czytelnik nie dostaje, żadnych konkretów. Bohaterowie wspominają, że można zrobić sąsiadce zakupy czy pójść z nią porozmawiać, ale autorka nie nie pokazuje, jak dzieci zrealizowały swoje pomysły w praktyce. Nie opisuje skutku, który wywołała ich inicjatywa. Tak naprawdę, dzieci pogadały, pogadały, przyszły święta i koniec bajki.

Nie rozumiem też, dlaczego w 16 stronicowej książeczce zafundowano nam aż czwórkę bohaterów. Książka jest częścią cyklu, więc Dorcia, Maciek i Tadek są usprawiedliwieni. Jest to kolejna odsłona ich przygód. Autorka postanowiła wprowadzić jeszcze jedną dziewczynkę, Renię. Po co? Nie wiem. Nie zrobiła nic czego, nie mogłaby zrobić wcześniej wymieniona trójka. Efekt jest taki, że wszystkie postacie zlewają się. Nikt się nie wyróżnia, żadna postać nie wywołuje emocji. Przypuszczam, że za jakiś czas treść będę pamiętać, ale bohaterów już nie.

Podsumowanie

Martyna Kwiatkowska napisała opowieść o tym jak ważna jest pomoc. Osadziła w niej dzieciaki z inicjatywą, dzieciaki czynu. Książka wygląda bardzo ładnie i jest porządnie wydana (twarda oprawa, przyjemne dla oka, kolorowe ilustracje), ale bardzo bym chciała, żeby fabuła była bardziej rozwinięta. Życzyłabym sobie więcej akcji, więcej scenek z konkretnymi zachowaniami. Chciałabym zobaczyć co dzieci osiągnęły. Chciałabym poczuć radość ludzi, którym pomogli.

Martynę Kwiatkowską i jej książki znajdziecie na blogu pojedztam.pl . Poza czytaniem fascynują ją również podróże i o nich możecie poczytać na stronie.

20 komentarzy:

  1. Fajna książeczka, ale szkoda, że jej potencjał nie został do końca wykorzystany.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniała recenzja. Muszę powiedzieć, że książeczka mnie zainteresowała :)
    Pozdrawiam ciepło ♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak za dużo bohaterów, to robi się chaos...

    OdpowiedzUsuń
  4. Super książka z ważnym przesłaniem!

    OdpowiedzUsuń
  5. Urzekły mnie w niej ilustracje... takie proste, bez wydziwiania a jednocześnie nie banalne i nie byle jakie. Aż się buzia śmieje bo człowiek patrzy i myśli - ładnie rysuje to dziecko :) Na prawdę przyjemne. Co do treści to szkoda, że potencjał nie został do końca wykorzystany... czasem autor chce dobrze ale przedobrzy. Niemniej uśmiechnęłam się jak zobaczyłam obrazki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Wyglądają jakby narysowało je dziecko i to ma właśnie urok. Są cudne.

      Usuń
  6. Faktycznie, szkoda, że autorka jakby nie dopowiedziała, nie dokończyła tej książeczki. Ale z drugiej strony znajduję pewne uzasadnienie dla takiego zabiegu. Napisałaś, że w treści została zwrócona uwaga, że przed podjęciem konkretnych działań należy skonsultować się z rodzicami. A dorośli podejście będą mieli różne. Dzieci natomiast lubią identyfikować się z bohaterami. Proponując w tym wypadku konkretne rozwinięcie i rozwiązanie fabuły ryzykujemy, że dziecko będzie chciało upodobnić się do bohaterów wbrew wytycznym rodziców... Zwłaszcza młodsze dziecko. Bo maluchy na ogół uwielbiają się utożsamiać z bohaterami bajek. Jeśli rodzic miałby zupełnie inną "wizję" tej pomocy niż autorka, mogłoby to wywołać w dziecko nieciekawy dysonans poznawczy. A otwarte zakończenie pozwala domniemywać co zrobili bohaterowie w oparciu o doświadczenia dziecka. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest dużo racji w tym co napisałaś. Przyznaję, że nie pomyślałam i tym.
      Skoro taki był zamysł to autorka powinna pomyśleć o czymś innym co mogłoby ożywić tę historię.

      Usuń
  7. Ciekawa książeczka, choć szkoda,ze nie wszystko Ci się spodobało ☺

    OdpowiedzUsuń
  8. Ładnie wydana i z ciekawą fabułą, powinna spodobać się dzieciom.

    OdpowiedzUsuń
  9. Faktycznie słabo, ze nie ma opisanej tam radości ludzi. Ale ilustracje sa ładne :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetna recenzja! Jak zawsze.
    Jak dla mnie książka ta nie wyróżnia się niczym, pośród innych historii dla dzieci. Ma jakieś przesłanie i sporo niedociągnięć. Chyba jednak podziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda, że nie udało się w pełni rozwinąć tych skądinąd dobrych pomysłów. Niemniej i tak cieszy obecność owej noszącej pozytywne wartości książeczki. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. A wiesz, że i ja mam ogromną ochotę na jakąś bożonarodzeniową pozycję. Chyba sobie zrobię Boże Narodzenie w maju, albo w czerwcu, a co!

    OdpowiedzUsuń
  13. Coś przyjemnego, niecodziennego na ten czas .

    OdpowiedzUsuń
  14. I like the title of this book. It must be a great book.

    OdpowiedzUsuń
  15. Obecnie nie mam komu prezentować takich książeczek, ale nawet gdyby się znalazło jakieś dziecko to raczej bym mu tej pozycji nie dała. Zawsze zastanawiam się, czy jak dziecko byłabym zachwycona daną historią czy raczej nie. Ta pewnie by mnie dość szybko znudziła, szczerze mówiąc.

    Pozdrawiam,
    Biblioteka Feniksa

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Asia Czytasia , Blogger