Pan Światła - Roger Zelazny
Zanim przejdziemy do
recenzji książki Pan światła, szybki
rzut oka na okładkę. Z czym wam się kojarzy? Jeżeli was myśli
poszły w kierunku hinduizmu, to trafiliście w dziesiątkę. Roger
Zelazny zafundował nam hybrydę sci-fi o charakterze postapo z
hinduistyczna religią.
Fabuła
Przenosimy
się na fikcyjną planetę, gdzie rządy sprawują hinduistyczni
bogowie, a właściwie ludzie, którzy przypisują sobie ich
przymioty. Wykorzystali rozwój techniki, aby oszukać śmierć i
sprawować kontrolę nad tymi biedniejszymi, nieuprzywilejowanymi.
Tylko czy rządy tyranów mogą trwać wiecznie? Ten zwany kiedyś
Buddą odwrócił się od towarzyszy i wypowiedział wojnę
niesprawiedliwości.
Roger
Zelazny zaprasza nas do fascynującej opowieści o wolnej woli,
granicach kontroli i władzy, postępie technologicznym i potędze
wiedzy, a wszystko utrzymane w klimacie hinduskiej mitologii.
Kiedy zobaczyłam zapowiedź Pana Światła ogromnie się ucieszyłam. Pięknie wydanie klasyka literatury sci-fi – nie mogłam pozostać wobec niego obojętna.
Mamy
niewątpliwie do czynienia z arcydziełem, ale jak to często z
arcydziełami bywa nie każdy udźwignie ich ciężar. Ja od razu się
przyznaję, że nie dałam rady. Książka okazała się dla mnie
zbyt dziwna, zbyt mistyczna, zbyt zawoalowana. W recenzji jednak nie
chodzi o moją opinię, ale o to abyście wy mogli zadecydować, czy
to propozycja dla was. Postaram się więc, tą dziwność opisać.
Jak
już wspomniałam, w Panie Światła znajdziemy bardzo wyraźną
inspirację hinduizmem. Nie ogranicza się to do nazw. Cała książka
napisana jest niczym religijna przypowieść. Znajdziemy
charakterystyczną dla tej kultury dużą ilość wcieleń oraz, co
się z tym wiąże, imion. Przyda się karteczka, żeby nie pogubić
się kto jest kim. Autor nie ułatwia nam zadania, bo akcja nie toczy
się na jednej linii czasu. Zwalnia, przyspiesza, zawraca, staje w
miejscu. Wirujemy jak po jednokierunkowych uliczkach i nie wiemy czy
zbliżamy, czy oddalamy się od celu.
Co
jeszcze maja do siebie religijne przypowieść? Szeroki wachlarz
interpretacji. I tu jest podobnie. Nie dostajemy gotowych rozwiązań,
a raczej tematy do przemyślenia. Nie będę ukrywać, że jest
filozoficznie i czasami trzeba dać sobie czas na dyskusję (z kimś
lub we własnej głowie).
Mnie
zawsze trochę przeraża kiedy wiedzę, że niektóre tematy się nie
starzeją. Na przykład, bardzo widoczne w Panie Światła,
uprzywilejowanie władzy. W powieści akurat technologiczne, ale
nie trudno znaleźć przykłady z dnia dzisiejszego. Szczególnie
teraz, kiedy przez koronawirusa wiele ograniczeń zostało nałożonych
na obywateli. Uniwersalność tej powieści jest kolejnym argumentem
na rzecz jej doskonałości. Pierwszy raz ukazała się w 1967 roku,
a my mamy wrażenie, że mówi o naszych czasach.
Podsumowanie
Pomimo
że, Pan Światła okazał się bardzo trudną lekturą, nie
żałują ani jednej chwili, którą z nią spędziłam. Może nie do
końca odnalazłam się w klimacie książki, ale podziwiam autora za
pomysł, za ciekawe wykorzystanie hinduskiej kultury i za
uniwersalność. Myślę, że każdy, kto lubi czytać sci-fi powinien
spróbować zmierzyć się z tą powieścią i wyrobić sobie własną
opinię.
Oczywiście
polecam ją wszystkim pasjonatom hinduizmu oraz fanom powieści
filozoficznych. Mam wrażenie, że wy szczególnie się w niej
odnajdziecie, bo postacie i procesy, które mają miejsce w książce
są wam lepiej znane niż np. mi, która musiała szukać i sprawdzać
o czym/kim mowa.
So original story. Hugs dear
OdpowiedzUsuńsci-fi o charakterze postapo? Dla mnie to po chińsku ;D
OdpowiedzUsuńKsiązkę raczej sobie odpuszczę ;)
Sci-fi zawsze jest dla mnie trudne, chyba niestety nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńnie słyszałam jeszcze o niej;)
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl
Filozoficzne aspekty jakoś niezbyt mnie przyciągają, choć być może kiedyś się skuszę, lecz raczej w dalszej przyszłości.
OdpowiedzUsuńInne planety chyba zawsze będą fascynującym tematem. Kto wie może inne osobniki kosmosu też interesują się tego typu rzeczami.
OdpowiedzUsuńLubię takie fantastyczne, sci-fi klimaty w literaturze. Tym bardziej, jeśli jest to literatura polska :) chętnie sięgnę po te książkę
OdpowiedzUsuńZapowiada się oryginalnie, chętnie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńTym razem, to nie moje klimaty czytelnicze. 😊
OdpowiedzUsuńNie wpadłabym na to, że chodzi o hinduizm. :) Raczej nie czytuję fantastyki, ale lubię tematykę religijną, mitologiczną. A o hinduizmie wiem w sumie mało. Może ta książka byłaby dobrą przygodą dla mnie...
OdpowiedzUsuńNiestety to nie są moje klimaty i tym razem pasuję.
OdpowiedzUsuńMam ją już w plamach, gdyż bardzo lubię ten gatunek. Twoja recenzja jeszcze bardziej mnie do niej zachęciła.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Nie rozumiem tego gatunku... chyba tak można to nazwać.. nie leży mi ;/
OdpowiedzUsuńNie pomyślałam o hinduizmie w pierwszej chwili, za to od razu skojarzył mi się Goro z "Mortal Kombat" ;)
OdpowiedzUsuńTo chyba wyzwanie w sam raz dla mnie. Sci-fi z religią i to akurat hinduizmem, to bardzo ciekawe połączenie. Może nie na teraz, ale z całą pewnością książkę będę miała w pamięci i gdy tylko zawita do mojej biblioteki to będzie moja. ;)
OdpowiedzUsuńZaczytywałem się lata ... dziesięciolecia! Temu.
OdpowiedzUsuń