Ktoś, kogo znamy - Shari Lapena
Cóż złego jest w tym, że próbuje się przeprosić za zły uczynek? Okazuje się, że należy dbać przede wszystkim o to, żeby nie zostać przyłapanym.1
Thriller Ktoś, kogo znamy
oparty został na motywie jak postrzegają nas bliscy
kontra jacy jesteśmy naprawdę.
Sąsiedzi, przyjaciele, a nawet domownicy okazują się nie tym, kim
do tej pory się wydawali. Kto skrywa mroczy sekret, kto się
pogubił, a kto jest niewinna ofiarą?
Fabuła
Amerykańskie
przedmieście. Jedna z mieszkających tam kobiet zostaje uznana za
zaginioną. Początkowo sąsiedzi twierdzą, że porzuciła męża,
ale kiedy zostaje znalezione jej ciało, zaczynają snuć teorie na
temat przyczyny morderstwa.
Nastolatek, który
włamał się do domu ofiary, oraz kilku innych w okolicy,
nieświadomie posiadł wiedzę o mordercy. Czy doda dwa do dwóch i
będzie chciał współpracować z policją? A może będzie wolał
się ukryć, aby uniknąć zarzutów o włamanie.
Wydanie, które mam
przed sobą (wyd. Zysk i s-ka, Poznań 2020 KLIK) opatrzono w nieco
mylny opis. Sugeruje, że przedmiotem książki są tajemnicze
włamania do domów, że będziemy poszukiwać ich sprawcy, który
posiadł mroczne tajemnice sąsiadów. Tak naprawdę to książka
o morderstwie. Dwójka śledczych krąży po miasteczku,
rozpytuje i szuka osoby oraz motywu, dla którego zginęła kobieta.
To czego dowiedział się młodociany włamywacz będzie istotne dla
śledztwa, ale nie jest kwestią dominującą w tej historii.
Akcja w Ktoś, kogo znamy toczy się jak życie na przedmieściach. Ciche i spokojne w dni robocze, kiedy większość mieszkańców jest w pracy, a do domu wraca na kolację. Ożywa w weekend, kiedy ludzie odwiedzają sąsiadów, spacerują, odpoczywają w ogródkach.
Podobnie jest w tej
książce. Początkowo śledztwo mozolnie sunie do przodu. Detektywi
rozmawiają z mieszkańcami i szukają punktu zaczepienia. Co jakiś
czas komuś coś się przypomni czy się wygada. Im bliżej końca,
tym akcja przyspiesza. Pojawia się coraz więcej poszlak i pomysłów
na rozwiązanie sprawy. Aż do wielkiego BUM.
Taki sposób
pisania kojarzy mi się z Camilą Läckberg.
Namieszać, podrzucić czytelnikowi kilka pomysłów, a na końcu
rzucić bombę.
Atmosferę w powieści buduje narracja.
Z pozoru klasyczna
narracja trzecioosobowa, jednak relacjonujący wydarzenia bardzo
głęboko wnika w umysł bohaterów, do tego stopnia, że wydaje nam
się, że to oni, a nie narrator mają głos. Na wierzch wyciągane
są ich obawy, co potęguje wrażenie nieufności rodzącej się
pomiędzy, do tej pory, bliskimi sobie ludźmi.
Najciekawszą
postacią w Ktoś, kogo znamy jest mąż zamordowanej.
Zamknięty w sobie, zachowawczy wobec sąsiadów, ma w sobie
bezwzględność. Niezależnie od tego, czy zabił żonę czy nie
można było przy jego pomocy rozpylić chmurę grozy nad
miasteczkiem. Niestety, autorka wolała skupić się nad rozterkami
matki chłopaka, który dokonał włamania i zamiast nieobliczalnego
sąsiada, dostajemy rozterki kobiety, która nie wie jak okiełznać
nastolatka.
Moja opina
Po
książkę sięgnęłam z dwóch powodów. Po pierwsze, przykuwająca
wzrok okładka. Wielki tytuł książki i subtelne tło nie pozwoliły
mi o tej powieści zapomnieć. Po drugie, opis. Uwielbiam thrillery
osadzone w domowym zaciszu. Myślałam, że Ktoś, kogo
znamy taki będzie, że
włamujący się do domów nastolatek, ujawni najgorsze świństwa
swoich sąsiadów. Jak już wskazywałam, opis minął się z
rzeczywistością, ale wyszła z tego całkiem przyjemna historia.
Tylko, czy thriller ma być przyjemny?
Książkę
czytało się dobrze i szybko, ale Shari Lapena mogła lepiej
przyłożyć się do opisania tej historii. Na powieść składają
się dwa wątki (włamania i morderstwo), które zbyt długo biegną
obok siebie. W pewnym momencie złapałam się na tym, że nie
interesowało mnie, co wie młody włamywacz, a przecież miała to
być kluczowa informacja dla śledztwa.
Podsumowanie
Nie
wiem czy istnieje taki gatunek jak soft thriller.
Jeżeli nie to właśnie
powstał. To najlepsze określanie dla powieści Ktoś,
kogo znamy. Idealna książka
dla tych co chcieliby przeczytać coś z gatunku, ale boją się
mocnych, krwawych scen. No dobra, krwi trochę jest, ale poza tym
książka jest delikatna jak na możliwości thrillerów. W mojej
prywatnej skali 4-/6. Przyjemna w czytaniu, ale za spokojna, a
minusik za za niewykorzystany potencjał jednej z postaci.
1 Shari
Lapena, Ktoś, kogo znamy, przeł. Piotr Kuś, wyd. Zysk i s-ka,
Poznań 2020, s. 63.
Is very interesting dear
OdpowiedzUsuńJa teraz czytam Anne Tyler☺
OdpowiedzUsuńSam tytuł już wzbudza ciekawość :>
OdpowiedzUsuńWolę jednak mocniejsze thrillery.
OdpowiedzUsuńKsiążka już piętrzy się na stosie do przeczytania. :)
OdpowiedzUsuńLubię thrillery, ale takie, które wgniatają w fotel :)
OdpowiedzUsuńCoraz częściej o niej słyszę ;)
OdpowiedzUsuńChętnie sama kiedyś przeczytam tę książkę. Wygląda na to, że w moim odczuciu może okazać się co najmniej przyzwoita.
OdpowiedzUsuńKurcze szkoda, że delikatna jak na ten gatunek. Zawsze czuje niedosyt gdy napięcie nie sięga zenitu.
OdpowiedzUsuńKocham thrillery. Mogłoby być i mocniej, ale nawet taki delikatniejszy chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńWszystkie książki reprezentujące ten gatunek biorę w ciemno. 😊
OdpowiedzUsuńSama nie wiem co zrobić po tej recenzji. Aktualnie poszukuje mocny thrillerów, ale że uwielbiam ten gatunek, nie wykluczam, że kiedyś ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Ja nie lubie mocnych krwawych scen wiec cos dla mnie :D
OdpowiedzUsuńja lubię thilery takie mocarne:D
OdpowiedzUsuńSoft thriller to dla mnie najgorszy rodzaj thrillera. Jeśli będę chciała przeczytać po prostu wciągającą opowieść, to sięgnę po obyczajówkę, ale gdy sięgam po thriller to oczekuję, że nie da mi w nocy spać i będzie powodował gęsią skórkę...
OdpowiedzUsuńCzytałam jedną książkę autorki i bardzo mi się podobała, ten tytuł mam na swojej liście do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńJak trafie na nią to pewnie przeczytam, sam tytuł zachęca
OdpowiedzUsuńWłaśnie kończę czytać ;) dla mnie to tez taki soft thriller. Coś się niby dzieje, ale sama akcja toczy się powoli jak życie w niewielkim miasteczku :)
OdpowiedzUsuńChyba jednak jestem zbyt dużą tradycjonalistką - jak już czytać thriller, to niech to będzie ten gatunek, a nie niewiadomo co;)))|
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
miałam podobne odczucia... historia nie jest zła, ale dobra też nie jest
OdpowiedzUsuńJeśli thriller nie budzi emocji i ciar na skórze to nie jest thrillerem. Zobaczę może kiedyś przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńciekawa pozycj a ;))
OdpowiedzUsuńmnie też okładka przyciąga :P ale będę w takim razie wiedziała, że nie mam za dużo od niej wymagać ;P
OdpowiedzUsuńUuu brzmi bardzo ciekawie
OdpowiedzUsuńSoft thriller - dobre! bardzo dobre dziewczyno! Niejedna książka mogla by być tak określona, tymczasem krytycy piszą o "powieściach obyczajowych z niepokojącymi akcentami"
OdpowiedzUsuńA to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńTa książka to coś dla mnie!
OdpowiedzUsuń