Zero - Kathe Koja
Kathe Koje odkryłam dzięki blogowi
Kreatywne wizje. Jest to takie miejsce, do którego lubię zaglądać,
bo znajduję w tam książki niszowe. Czy takich książek trzeba się
bać? Trochę tak ;) Można w nich trafić na stek bredni, który
rozumieją tylko nieliczni, ale można też trafić na geniusza,
który rozłoży nas na łopatki. Do którego worka trafiło Zero?
Fabuła
Nakota i Nicholas znajdują Nibydziurę.
Cóż to takiego? Otwór? Przejście? A może proces? Jest to otchłań
wypełniona żyjącą czernią.
Jest to antymiejsce, w którym nie chce się być, które przeraża,
a zarazem wzywa i fascynuje. Bohaterowie zaczynają eksperymentować.
Wkładają do dziury różne przedmioty i żywe, lub martwe
stworzenia. Udaje im się nakręcić film z wnętrza Nibydziury,
który wywołuje, u Nicholasa, falę niepokoju, u Nakoty, chorobliwą
fascynację. Bieg wydarzeń, a może moc Nibydziury, powoduje, że na
scenę wkracza coraz więcej aktorów. Kolejne postacie przybywają
do tego dziwnego miejsca i oczekują cudu (?), przemiany (?).
Klimat
Przeczytałam
stwierdzenie, że Zero to
horror w stylu Kafki. Mam z tym trochę problem, bo takie książki
to nie jest moja domena. Mi ta powieść bardzo mocno skojarzyła się
z filmem Trainspotting. Z
pełną świadomością napisałam filmem,
bo książka idzie w stroną satyry. Ekranizacja nadała tej historii
więcej brudu. I o ten brud mi chodzi. Trafiamy na ludzi, którym
wszystko jedno. Chodzą do pracy, bo trzeba zapłacić za dach nad
głową i wypełnić lodówkę. Jedzą, piją oddychają, bo trzeba
utrzymać ciało przy życiu. Nicholas i Nakota mają swoje małe i
duże używki, które są chyba jedynym źródłem radości, jedyną
rzeczą, o którą chcą się troszczyć. No i... seks. Mechaniczny,
beznamiętny, ale dający ukojenie. W tym znudzonym świecie
zakrapianych imprez, przedwczorajszej pizzy i zgniłych zasłon
prysznicowych pojawia się Nibydziura. Staje się ekscytującym
elementem w głębokiej beznadziei.
Kathe Koja sprawiła, że zabrakło mi języka w gębie.
Napisała
powieść, którą można czytać dosłownie, jako historyjkę o
paranormalnym zjawisku, ale wtedy sporo się traci. Tu trzeba wejść
na wyższy poziom i zastanowić się o co kaman.
Przeanalizować zachowanie i myśli bohaterów, ich charaktery i
role, które przyszło im odegrać. I tu zaczynają się schody. Ja
wiem, o czym ta książka była dla mnie. Uderzyła w struny, które
grają o sensie życia (jakby banalnie to nie brzmiało). Szczególnie
mocno, odniosła się do tych dni, kiedy działam niczym robot –
praca, dom i wszystkie związane z nim obowiązki, do dni, w których
nie dzieje się nic ciekawego. Wtedy pojawiają się pytania, po co
to wszystko, co z tego mam i jak wyrwać się z tego kręgu. Czy dla
was będzie o tym samym? Nie mam pojęcia. Poza egzystencjalnymi
zagadnieniami, możemy tu polemizować o sprawach wiary i
samozwańczych guru, o predyspozycjach do autodestrukcji. Analiza
życia, profesji, czy charakteru różnych postaci prowadzi do
ciekawych wniosków. Kto się oparł mocy Nibydziury i dlaczego, a
kogo popchnęła do balansowania na granicy szaleństwa.
Podsumowanie
Zero debiutancka
powieść Kathe Koji i jest to debiut, który zwalił mnie z nóg.
Wyobraźnia tej kobiety nie ma żadnych granic. Stworzyła powieść
odrażającą i niezwykle dyskomfortową, ale fascynującą
(dokładnie tak jak Nibydziura). Jest to książka dla odważnych.
Dla czytelników, którzy nie boją się sięgnąć dna. Pozbieranie
się, po tej przygodzie, zajmie mi trochę czasu, ale wiem jedno. W
towarzystwie tej autorki chcę upaść jeszcze nie raz.
Mam nadzieję, że jestem wystarczająco odważna, żeby móc poznać tę książkę!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie zmuszające do myślenia książki. Poza tym bardzo cenię sobie serię z Kameleonem.
OdpowiedzUsuńO kurdę. Faktycznie warto jednak sięgać czasami po niszowe książki, bo można z nich znaleźć takie perełki.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam jak znajdę :)
OdpowiedzUsuńZnam serię z kameleonem!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę szczęśliwego nowego roku!^^
Bardzo mi się spodobało, co napisałaś. Z chęcią bym sięgnęła po tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńSkoro ciebie zwalił z nóg, to koniecznie muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Z jednej strony, lektura raczej nie dla mnie. Z drugiej, nie wykluczam, że kiedyś sprawdzę, skoro polecasz. Póki co jednak wolę bardziej odprężające tytuły - po prostu teraz potrzebuję głównie takiej typowej rozrywki. :)
OdpowiedzUsuńthis kind of books is only for braves, I prefer another kind of books 😀
OdpowiedzUsuńha to ja chcę:D mam chętkę na takie dziwne pozycje xd
OdpowiedzUsuńI always wondering about the story about paranormal.
OdpowiedzUsuńA good book!
Oczywiście zapisuję. Uwielbiam takie wyzwania literackie!
OdpowiedzUsuńWOW no to mnie zaciekawiłaś!
OdpowiedzUsuńJak pisalam ten tekst, to sobie pomyślałam, ze właśnie tobie polecilabym te książkę.
UsuńNo i sama nie wiem, odważyć się czy to będzie jednak zbyt mocne doświadczenie...
OdpowiedzUsuńJak styl Kafki, to może być coś dla mnie ☺
OdpowiedzUsuńSeems like an interesting book!
OdpowiedzUsuńJestem zaintrygowana recenzją :)
OdpowiedzUsuńTakie debiuty to ja lubię. Wszystko wskazuje na to, że literatura zyskała wartościową pisarkę.
OdpowiedzUsuńZafascynowałaś mnie samym opisem książki. Z największą przyjemnością ją przeczytam. Zdecydowanie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńDla mnie nowość
OdpowiedzUsuńW sumie faktycznie Kafką to zalatuje - w Procesie też nie chodzi o to o co chodzi, ale chodzi o coś całkiem innego.
OdpowiedzUsuńJeśli ta książka jest tak fascynująca, jak Twoja recenzja to biorę 😁
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
subjektiv-buch.blogspot.com
Recenzja mnie zaciekawiła bardzo :)
OdpowiedzUsuń