Efekt Susan - Peter Høeg
Przeciętna książka ma w granicach
300-500 stron. Ile trzeba przeczytać, żeby stwierdzić, że jest
warta naszej uwagi? Jeżeli pierwsze 100 stron jest dla mnie trudne,
czytanie się ciągnie, nie
mogę skupić myśli na lekturze, książka niczym mnie nie intryguje
robię sobie od niej przerwę. Tak właśnie miałam zrobić z
thrillerem pt. Efekt Susan, jednak
w głowie dzwonił mi jakiś dzwonek, żeby się nie poddawać, że
to jest coś wyjątkowego. Posłuchałam się i ok. 180 strony
nastąpił przełom. Coś zaskoczyło, a opisywana historia
pochłonęła mnie bez reszty.
Szczerość jest zjawiskiem, które daje się zmierzyć. Od powszechnie występujących przemilczeń, z którymi wszyscy żyjemy, do skrajnej, która radykalnie zmienia naszą rzeczywistość.(...)1
Fabuła
Susan
ma dar. Potrafi wywołać u ludzi niepohamowaną szczerość. Osoba
przebywająca w jej towarzystwie, nagle zaczyna się otwierać i
wyjawiać najskrytsze sekrety. Nie trzeba jej nawet specjalnie
ciągnąć za język. Słowa lecą same. Susan nazywa to zjawisko
efektem.
Kiedy
kobieta i jej rodzina wpadają w tarapaty, otrzymują propozycję nie
do odrzucenia. Mają wykorzystać efekt do zbadania co zawiera raport
tajemniczej Komisji Przyszłości. Komisji, której istnienie rząd
skrzętnie ukrywa. Zaczynają ginąć ludzie, a Susan i jej rodzina
odkrywają, że są śledzeni. Sytuacja staje się coraz bardziej
niebezpieczna.
Fenomen tej książki polega tym, że jest to thriller z subtelnymi elementami fantastyki, a jednocześnie bardzo mocno osadzony w ramach nauki.
Peter
Høeg
wykreował intrygę, która spina całą fabułę. Na drodze Susan
postawił dobrych i złych ludzi. Dał jej zadanie do wykonania i
listę pytań, na które musi znaleźć odpowiedź.
Susan
z wykształcenia jest fizykiem i przez pryzmat nauk ścisłych patrzy
na świat. Wydaje się, że nie ma uczuć, że liczą się tylko
liczby i zjawiska. Sprawia wrażenie osoby obcej oderwanej od świata,
a z drugiej strony doskonale ten świat rozumie. Kobieta posiada dar
zwany efektem. Z jednej strony jest on czymś niezwykłym, z drugiej,
pomimo że nie wie, z czego on wynika, stara się wytłumaczyć jego
działanie w logiczny, naukowy sposób.
Niektórzy wierzą w psychologię. Ja nie. Wszystko to biochemia bazująca na substracie efektów elektryczności kwantowej. Najwyraźniej Thorkild Hegn powstał z rozpuszczenia kilku naczelników i pułkowników oraz jednego dyrektora generalnego w balii wypełnionej żrącą cieczą. Następnie odparowano roztwór i tak powstał koncentrat, który teraz mamy przed sobą. (...)2
Peter
Høeg
czerpie również z nauk politycznych. Po pierwsze intryga kręci się
wokół elit rządzących i najwybitniejszych Duńczyków (z rożnych
dziedzin). Po drugie, autor prognozuje. Analizuje czynniki
ekonomiczne, społeczne, klimatyczne i ruchy polityczne, aby
nakreślić wizję przyszłości. Jaka jest ta wizja? Dla niektórych
będzie wstrząsająca, inni pewnie stwierdzą, że wysnute wnioski
są oczywiste. Na podkreślenie zasługuje fakt, że autor nie boi
się wskazywać pewnych tendencji i potrafi grać na nastrojach
społecznych.
- Europa to strefa komfortu. Żyjemy w kinie, gdzie na wszystkich czterech ekranach wyświetla się filmy familijne. (...)3
Podsumowanie
Jeżeli
szukacie thrillera w klimacie Lackberg, Nesbø
czy Larssona to nie sięgajcie po Efekt
Susan. Ta
powieść to wspaniałe połączenie sztuki i nauki. Jest to misternie
zbudowana fabuła, która nie jest lekką w odbiorze, ale
hipnotyzuje. Jest to futurystyczna opowieść o władzy, chciwości,
oraz o nieco dziwnym obliczu miłości. Opowieść, która prowokuje
czytelnika do spojrzenia trochę dalej niż przysłowiowe cztery
ściany.
Nie
chcę nikogo nastraszyć, bo powieść jest warta uwagi,
raczej chcę was ostrzec i przygotować. Moim największym błędem
było, że sięgnęłam po Efekt
Susan
po książce Anonimowa dziewczyna, która
jest bardzo wciągająca, ale prosta w odbiorze. Przeskoczyłam do
kompletnego przeciwieństwa, do literatury, która wymaga skupienia i
refleksji. Nastawiłam się na inne wrażenia i ciężko było mi się
z tym nastawieniem rozstać. Nie popełniajcie mojego błędu.
Książka wydana przez wydawnictwo Zysk i s-ka. KLIK
1P.
Høeg,
Efekt Susan, Wydawnictwo Zysk i s-ka, Poznań 2019, s. 59.
2Tamże,
s. 109.
3Tamże,
s. 240.
Czasami początki książki bywają trudne, ale jest możliwe, żen dalsza część książki to zrekompensuje. Cieszę się, że w przypadku tego tytułu tak było.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Myślę ,że kiedyś na pewno sięgnę po ten tytuł, bo bardzo lubię thrillery Będę na jego polować. 😊
OdpowiedzUsuńTe elementy fantastyki nie koniecznie mi się podobają;)
OdpowiedzUsuńNie ma co sie ich bac, bo są bardzo subtelne
UsuńPodziwiam Twój upór. Zresztą, jak coś mi podpowiada, że jednak warto, to też wracam. I zapewne jest tak jak piszesz - przeskok z literatury prostej na złożoną może zniechęcić...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Wszystko fajnie, bardzo zachecasz, ale nie wiem czy jest sens sięgac po tę książkę, skoro mówisz, że coś zaskoczyło dopiero na 180 stronie. Nie wiem czy dobry finał to wystarczający powód by przedzierać się przez słaby początek, zamiast wziąć się za książkę, która trzyma poziom przez cały czas...
OdpowiedzUsuńInteresting! Thank you for warning :)
OdpowiedzUsuńCiekawa, muszę sobie ją zapamiętać :)
OdpowiedzUsuńChyba podziękuję... ładnie opisałaś i czuje ze bym nie podołala ;)
OdpowiedzUsuńSkoro fabuła az tak hipnotyzuje to czuję się zachęcona.
OdpowiedzUsuńW najbliższym czasie nie przeczytam, ale zachowam ten tytuł w pamięci na przyszłość, jak już uporam się z innymi lekturami. :)
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńOj, raczej nie dla mnie tym razem.
OdpowiedzUsuńnie wiem czy to dla mnie... znam lepsze pozycje tego typu:)
OdpowiedzUsuńFaktycznie troche trzeba czekać az książka sie rozkręci. Ja nie wiem czy bym dotrwała do 180 stronie
OdpowiedzUsuńhaha ja na pewno bym nie dotarła:D
UsuńJak mnie denerwują takie książki, które się tak wolno i leniwie rozkręcają... ale z doświadczenia wiem, że w większości potem okazują się warte poświęconego czasu.
OdpowiedzUsuńGreat post dear, thanks for sharing, xo
OdpowiedzUsuńJednak wolę kiedy książka wciąga od pierwszych stron, a nawet jeśli trafi mi się zła książka zawsze doczytuje do ostatniej strony. Jeśli chodzi o tą pozycję dzięki Twojemu ostrzeżeniu raczej po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
nie wiem czy byłaby to pozycja dla mnie ;))
OdpowiedzUsuńLubię jak książka zaciekawi mnie od samego początku, ale bywa i tak, że daję jej "czas" do 100 stron, a czasami do połowy. Wtedy biorę się za inną jeśli mnie nie wciągnie.
OdpowiedzUsuńperfect post dear :) like it!
OdpowiedzUsuńhttps://bubasworld.blogspot.com/
Chyba nie dla mnie ta tematyka...
OdpowiedzUsuńTym razem chyba nie dam się skusić. 180 stron, to dużo, bez zaangażowania. Nie wyrwałabym chyba tyle 😊
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Alina
Nie dałabym rady się męczyć przez prawie 200 stron. Jeśli autor nie potrafi zaintrygować od początku, to też nienajlepiej. ;)
OdpowiedzUsuńJa z chęcią sprawdzę tą książkę, akurat leży u mnie
OdpowiedzUsuńThriller z elementami fantastyki... Myślę, że może się sprawdzić w moim przypadku :)
OdpowiedzUsuń