Skóra motyla - Siergiej Kuzniecow

Oto jak wygląda przerażenie, powiedziałabym mu, oto jak wygląda rozpacz tak wielka, że można jej dotknąć.1

Chyba każdy zna to powiedzenie, że nie ocenia się książki po okładce. Ja jednak uparcie będę do tematu okładek wracać, bo marzą mi się same piękne egzemplarze na półce. Pierwsze spojrzenie może skutecznie zachęcić do sięgnięcia po książkę. Ja np. rzuciłam się bez zastanowienia na Ellę zaklętą, nie patrząc, że jestem dwa razy starsza od grupy, dla której książka została napisana. Okładka może również skutecznie odstraszyć czytelnika. Skóra motyla przeleżała u mnie na półce jakieś 5 miesięcy. Przypuszczam, że gdyby koleżanka nie podłożyła mi jej pod stosik książek Jo Nesbø to nigdy nie znalazłaby się w moim domu. Entuzjastyczne rekomendacje, ciekawy temat, a nawet świadomość, że to thriller psychologiczny, które uwielbiam, nie były w stanie przełamać mojej niechęci do okropnej okładki. W końcu stwierdziłam, że trochę głupio trzymać tak długo pożyczoną książkę i czas się przełamać. Czy było warto?



Fabuła

W Moskwie grasuje seryjny morderca. Milicja znajduje kolejne kobiece ciała ze śladami gwałtu i okrutnych tortur. Ambitna dziennikarka Ksenia postanawia stworzyć stronę internetową poświęconą mordercy.

Jeżeli miałabym określić temat powieści Skóra motyla, powiedziałabym, że jest to seks i jego wpływ na życie. Każdy z bohaterów reprezentuje jakieś jego oblicze. Ksenia wielbicielka BDSM, jej przyjaciółki Marina, nimfomanka samotnie wychowująca dziecko i Ola, karierowiczka uwikłana w romans z żonatym mężczyzną, Aleksiej, niespełniony dziennikarz, regularnie zdradzający żonę, oraz moskiewski maniak, który spełnienie znajduje w przemocy i zadawaniu wymyślnych tortur.

W książce jest również wiele nawiązań do znanych seryjnych morderców, takich jak np. Andriej Czikatiło, (Rzeźnik z Rostowa), Gazownik czy Ed Gein . Autor podejmuje próbę analizy, co może być przyczyną ich zaburzeń.

Jako thriller psychologiczny oceniam Skórę motyla na szkolną 4.

Siergiej Kuzniecow oczarował mnie swoim hipnotycznym stylem pisania. Tę powieść czyta się niczym poezję, widać, że dopracowana jest w każdym słowie. Autor wspaniale stosuje powtórzenia. Różne osoby omawiając to samo zagadnienie używają podobnych słów czy przykładów na opisanie problemu. Wprowadza to duży niepokój i poczucie zagrożenia. Mamy wrażenie, że każdy może być poszukiwanym mordercą. Powtórzenia też przyozdabiają monologi toczone w myślach przez bohaterów. Rozprawa moskiewskiego maniaka, o tym dlaczego poszczególne pory roku są idealne do zabijania, rozpoczynana od krótkich zdań Zimą dobrze się zabija, Wiosną dobrze się zabija, Latem dobrze się zabija, Jesienią dobrze się zabija2, brzmi niczym pieśń.



Życie postaci przedstawionych w książce jest bardzo mocno zdeterminowane przez sferę erotyczną. Do tego stopnia, że bohaterki nie mogą spokojnie poćwiczyć na siłowni, bo myśl o bolesnych zakwasach jest podniecająca, czy też jedna z kobiet kupuje lustro bo podobne widziała w filmie porno. Moją pierwszą myślą było, że autor zbyt mocno powiązał problemy swoich bohaterów z seksem, że oderwał ich od normalnego życia. Po pewnym czasie doszłam do wniosku, że w tej książce ma to sens, a nawet bardzo dużo sensu. Seksualność jest tu swego rodzaju symbolem – zagubienia, samotności, smutku, braku spełnienia w życiu, ale też szczęścia , nowego życia i wielkich oczekiwań. Każdy z bohaterów ma na kartkach powieści swoje pięć minut. Może przedstawić swoją historię i podzielić się z czytelnikiem przemyśleniami, obawami, strachem czy radością.

Jednej rzeczy nie mogę temu thrillerowi wybaczyć. A jest to brak dynamizmu. Siergiej Kuzniecow zaczyna opowiadać historię z dość wysokiego poziomu i cały czas się go trzyma. Co z tego skoro atmosfera jest niczym prosta linii na monitorze EKG, przerażająca, ale monotonna. Powieści brak jakichkolwiek zwrotów akcji, czegoś co wstrząsnęłoby czytelnikiem. Ja odczułam to bardzo mocno, bo Skórę motyla czytałam wieczorami. Doszło do tego, że najwymyślniejsze opisy tortur nie potrafiły przełamać mojej senności i traktowałam je z obojętnością.

Czasami nie chce mi się wierzyć, że nienawidzą tego mordercy, a wydaje mi się, że każdy z nich czuje go w sobie.3

Na okładce książki możemy przeczytać, że Skóra motyla jest rosyjską odpowiedzią na Milczenie owiec. 

Postanowiłam odnieść się do tego stwierdzenia w kilku słowach. Nie zaliczam się do grona wielbicieli Milczenia owiec. Kompletnie nie rozumiem fenomenu tej książki. Mam wrażenie, że Anthony Hopkins w roli Hannibala Lectera bardzo mocno zapracował na popularność tego tytułu. Jeżeli porównywać te dwa thrillery to Milczenie owiec to bajeczka dla dzieci. Skóra motyla jest dużo głębsza oraz dużo bardziej brutalna. Jeżeli to jest odpowiedź to, przepraszam za wyrażenie, Tomowi Harrisowi poszło w pięty.

Podsumowanie

Skóra motyla nie jest thrillerem idealnym, ale godnym uwagi. Nie była to książka, którą pochłonęłam z prędkością światła, raczej mozolnie kartkowała strona po stronie. Mimo tego autorowi udało się utrzymać moją uwagę, a do końca dotarłam usatysfakcjonowana z lektury. Była to dobra odskocznia od popularnych amerykańskich i skandynawskich reprezentantów gatunku.


1S. Kuzniecow, Skóra motyla, Warszawski Wydawnictwo Literackie Muza, Warszawa 2012, s. 80.
2Tamże, s. 78- 82.
3Tamże, s. 192.

23 komentarze:

  1. Lubię ten gatunek, chyba dam jej szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze się zastanowię nad lekturą tej książki. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. The knife is frightening me :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja w ogóle nie rozumiem powodu istnienia takich okładek. Teraz, gdy panuje kult piękna, gdy nawet głupie masło zmienia co chwilę etykietkę, żeby było estetycznie i zachęcało do zakupu - jak w takich czasach można projektować tak szkaradne okładki? Po co? Czyj to pomysł? Czy autor takiej okładki naprawdę miałby ochotę kupić coś tak brzydkiego? Nie rozumiem.
    Uwielbiam literaturę rosyjską. Dostojewski, Nabokov, Tołstoj, Głuchowski. Jeśli autor nazywa się Kuzniecow, to mam ochotę wziąć go w ciemno. Ale wskazujesz na pewne błędy, a i ocena na Lubimy Czytać niespecjalnie zachęca do lektury, więc mam dylemat...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka rzeczywiście może odstraszać ale to chyba zalezy od wydawcy ;/

      Usuń
  5. Szkoda, że brakuje zwrotów akcji. Ten element cenię sobie bowiem w tego typu książce.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z sentymentu do Rosji, chętnie sięgnę po tę książkę, i zobaczę jak prezentuje się Rosja w tle takiego thrillera

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że mogłabym ją przeczytać chociaż okładka tej książki w ogóle nie zachęca :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Też lubię ten gatunek, na pewno się skuszę. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia

    OdpowiedzUsuń
  9. Pomimo tego, że lubię ten gatunek i recenzja jest w miarę pozytywna, to nie planuje w najbliższym czasie po nią sięgać.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja jednak póki co odpuszczę sobie ten tytuł. Okładka faktycznie urodą nie grzeszy, lecz mnie akurat martwią trochę te niedostatki na gruncie dynamiki, a już mam inne thrillery przyszykowane na najbliższą przyszłość. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Może kiedyś... Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Przeczytałabym z chęcią :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Okładka faktycznie brzydka, ale treść na tyle ciekawa, że mogłabym ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeszcze się zastanowię nad tą pozycją.

    OdpowiedzUsuń
  15. książek po okładce nie oceniam, ale filmy juz tak ;d

    OdpowiedzUsuń
  16. Z ogromną ciekawością sięgnę po tę książkę!

    OdpowiedzUsuń
  17. Okładka do mnie nie przemawia...

    OdpowiedzUsuń
  18. Coś chyba dla mnie, ani ze względu na erotyczny dreszczy, ani tło sensacyjne, ale bardziej na klimaty rosyjskie. Po prostu to lubię, a w powodzi anglosaskiego barachła, szalenie mało pozycji z dorzecza Wołgi...

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Asia Czytasia , Blogger