Bazylek daje sobie radę - Jacek Pałka
trudno się nie zgodzić. Rozbrajają
szczerością.
Książka jest zbiorem krótkich scenek, anegdot ukazujących
codzienne dni Bazylka i jego taty. (Tak właściwie to najpierw był blog, a potem
przygody Bazylka zostały wydane w formie książkowej). Chłopiec ma 6/7 lat i jest bardzo rezolutnym
dzieckiem, mającym swoje zdanie. Tu np. podczas kupowania butów:
Kiedy wychodziliśmy ze sklepu panieneczka z kasy wystartowała do Bazyla z poczęstunkiem, pytając czy ma ochotę na cukierka.-No jasne- odparł bazylek i sięgnął do michy z łakociami. Raz. A potem drugi.– Dwa buty, dwa cukierki wyjaśnił zaskoczonej sprzedawczyni.
Czytając przygody Bazylka uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Książka jest napisana z wielkim luzem i
humorem. Kiedy wydaje się, że chłopiec już niczym nas nie zaskoczy, on rzuca
nowy tekst i rozkłada czytelnika na łopatki.
- Wiesz tato, ty to jesteś prawdziwym królem wolności. Chyba nikt na świecie nie ubiera się wolniej.
Bardzo podoba mi się model rodzicielstwa zaprezentowany
przez autora (no może poza dietą dziecka). Ojciec i syn są partnerami. Darzą się zaufaniem i szacunkiem. Wspierają
się w swoich pasjach. Książka emanuje wielką wzajemną miłością.
Bazylek o swoich urodzinach:
-Nie wyobrażam sobie takiego balu bez Ciebie – wysapał Bazylek między zakładaniem mi nelsona a podstawieniem nogi.
Historyjki przedstawione w książce są naprawdę
króciusieńkie. Można je czytać naprawdę wszędzie. Nie trzeba się specjalnie
skupiać. Nie ma szans na zgubienie wątku. Ja np. czytałam gotując obiad.
Mieszając w garnkach zerkałam sobie na czytnik.
Na koniec jeszcze dwa cytaty, które doprowadziły mnie do
łez. Ze śmiechu oczywiście.
1. - Bardzo fajne Walentynki – powiedział Bazylek wczoraj po powrocie z przedszkola.- Mieliśmy z Grzechem przygotowane czekoladki dla dziewczyn. On dla Ewy, a ja dla Jadzi. Ale nie przyszły dziś do przedszkola, więc mogliśmy te wszystkie słodycze zjeść sami. Super nie?2. Pamiętasz jak zbieraliśmy etykietki od soku? Dostaliśmy wtedy czapeczkę? Nie. A papierki od batoników? Była gra? Nie. A kody z rogalików? Przyszła maskotka? Nie. To są niesłowni gówniarze i naciągacze. Chodzi im tylko o to żeby się dzieciom ząbki psuły. O nic więcej.
Taka to dziecięca logika :)
Oj tak, dzieci są niesamowite. Do dzisiaj pamiętam różne śmieszne zdania, które mówili moi uczniowie :) fajnie się czyta takie historyjki :)
OdpowiedzUsuńDziecięca logika jest "pokręcona" ale w pozytywny sposób :)
OdpowiedzUsuńŚwiat dzieci jest mi bardzo bliski z racji zawodu, więc chętnie przeczytam tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńTo chyba jednak nie mój klimat, więc na razie odpuszczę sobie ten tytuł. :)
OdpowiedzUsuńEwentualnie w dalszej przyszłości sięgnę po tę pozycję, skoro warto. :)
UsuńSuper perspektywa ;) Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńInteresująca lektura :)
OdpowiedzUsuńCytaty są świetne :D no padłam, uwielbiam książki o dzieciach, zwłaszcza te z poczuciem humoru ^^
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ♥♥
Nie oceniam po okładkach