Stara historia. Nowa wersja - Johnathan Littell
Johnathan Littell – Stara historia. Nowa wersja - to książka,
która wprawiła mnie w lekką konsternację. Poleciałam na slogany: prowokator,
eksperymentator, wielowymiarowa powieść. Byłam strasznie ciekawa co J. Littell
stworzył. To co otrzymałam totalnie mnie zaskoczyło. Autor albo jest geniuszem,
albo próbuje zrobić sobie żart z czytelników.
Intelektualista. Prowokator. Eksperymentator. Powrót wielkiego powieściopisarza.Po dwunastu latach od wydania Łaskawych, monumentalnej powieści o kulisach Zagłady, jednej z najważniejszych książek XXI wieku, Jonathan Littell powraca do gatunku, który zarzucił na rzecz reportażu i eseistyki.Bohater Starej historii błąka się po miejscach przypominających labirynt, wplątuje w niezrozumiałe wydarzenia, tworzy przelotne relacje z napotkanymi osobami, zmienia płeć i tożsamość. Czas staje się płynny, napięcie narasta, logika snu wyznacza bieg akcji. Balansując na granicy realności i fantazmatu, sięgając po najbardziej drastyczne środki wyrazu i nie stroniąc od prowokacji, w języku o matematycznej wprost precyzji Littell opowiada historię z głębin ludzkich emocji: samotności, pożądania, tęsknoty. Stara historia to niemal pornograficzna podróż do kresu nocy. Tekst wyrastający z tradycji markiza de Sade’a, Céline’a, Bataille’a.Hipnotyzująca i prowokująca opowieść o niepamięci, skrywanych fantazjach i zaspokajaniu prymitywnych instynktów.Siedem wariacji, w których najważniejsze relacje międzyludzkie odtwarzają się w nieskończoność. Życie, stara historia.„Télérama”Oddalając się do rzeczywistości, pisarz najbardziej się do niej zbliża.„Libèration”Podobnie jak „Łaskawe” ścina czytelnika z nóg.„Le Figaro Littéraire”[1]
Główny bohater (nazwijmy go tak dla uproszczenia, za chwilę
wyjaśnię więcej) biega po tajemniczym korytarzu i otwierając pojawiające się
nagle drzwi trafia do różnych epizodów. Może się okazać, że będzie łowił ryby,
a może trafić na plan filmu pornograficznego.
Epizody nie są w żaden sposób ze sobą związane. Występują w losowej kolejności. Nie mają wpływu na siebie nawzajem. Wszystko odbywa się w bliżej nie określonym miejscu (a może lepiej powiedzieć miejscach) i czasie.
Spaja je tajemniczy korytarz oraz wiele powtarzających się elementów/symboli np.
wadliwa instalacja elektryczna, włosy upięte w kok, kolacja z suszonej ryby,
marynowanych warzyw i piwa czy pościel w trawiasty wzór. Takich powracających
przedmiotów możemy znaleźć więcej.
Wracając do głównego bohatera. Nic o nim nie wiemy. Jakiej
jest narodowości? Jaka jest jego sytuacja materialna? Ile ma lat? Jaki jest
jego stan cywilny? – Te i tym podobne informacje są kompletnie nieistotne.
Ciężko nawet określić wiek i płeć. Bohater jest mężczyzną, kobietą,
transseksualistą oraz dzieckiem. W sferze domysłu czytelnika pozostaje czy to
kilka wcieleń jednej osoby, czy też bohaterów jest kilku. Co ciekawe niektóre
epizody powracają i są opisywane z różnych punktów widzenia. Inne występują raz
i autor po nie więcej nie sięga.
Narracja jest pierwszoosobowa. Dawno nie czytałam książki
napisanej w całości w ten sposób. Było to bardzo ciekawe doświadczenie. Czułam
się momentami jak w grze komputerowej. Tak jakbym oglądała akcję zza pleców
bohatera.
Przed sobą nie widziałem niczego, biegłem niemalże po omacku, nie mogłem dojrzeć sufitu nad głową, może już byłem na zewnątrz, może nie. Gwałtowne uderzenie łokciem wywołało eksplozję bólu w ramieniu, od razu chwyciłem je drugą dłonią i odwróciłem się: jakiś błyszczący przedmiot widniał na szarej ścianie. Dotknąłem go palcami, to była klamka, nacisnąłem ją i drzwi się otworzyły, wciągając mnie za sobą.[2]
To co najbardziej bulwersuje to sposób wyrazu autora.
Książka jest pełna scen erotycznych i brutalności, a czasem te dwa elementy idą
w parze. Seks w Starej historii nie
ma nic wspólnego seksem z powieści romantycznych. Między zainteresowanymi
stronami brak jakichkolwiek uczuć. Akt seksualny to czysta fizjologia.
Pojęcie sztuki jest bardzo szerokie. Wyrażać swoje myśli
można na różne sposoby. Moim zdaniem autor tej książki poszedł mocno na
łatwiznę. Bardzo łatwo szokować seksem czy przemocą. Kogo nie poruszy
scena gdy żołnierz wyrywa matce
niemowlę, wyrzuca je w krzaki, a kobiecie rozbija głowę karabinem.
Inną kwestią jest to, że Littell dał mało informacji jakie
problemy próbuje zaakcentować. O ile mogę zrozumieć próbę pokazania bestialstwa
wojny lub gangsterskich porachunków, o tyle nie widzę głębszej symboliki w
relacji z kręcenia filmu pornograficznego czy homoseksualnej orgii.
Niemniej przyznaję, że Stara
historia. Nowa wersja to książka, obok której nie da się przejść obojętnie.
Czyta dosłownie może wydawać się jednym wielkim bełkotem. Z drugie strony może
prowokować ciekawe dyskusje – co już się autorowi udało. Przejrzałam co
napisano o tej książce. Opinie są biegunowo różne. Ma równie duże grono
krytyków jak i zwolenników.
Czy ją polecam? Trudne pytane. Znam grono osób, które po 100
stronach stwierdzi, że książka jest o niczym i szkoda na nią czasu. Znam też
grupę, która tą książkę pokocha. Będzie ją rozkładać na czynniki pierwsze i
analizować.
Gdybym mogła rzuciłabym autorowi wyzwanie. Chciałabym żeby
spod jego pióra wyszło coś równie skandalicznego, ale bez emanacji seksu i
przemocy. Jeżeli mu się uda będę biła wielkie pokłony.
Dziękuję wydawnictwu za możliwość przeczytania książki.
[1] Opis
wydawnictwa: https://www.wydawnictwoliterackie.pl/ksiazka/5006/Stara-historia---Jonathan-Littell
[2] J.
Littell, Stara historia. Nowa wersja, Kraków 2019, s.8.
Nie powiem, bardzo intrygująca książka. Nie wiem czy by mi się spodobała, ale z ciekawości chciałabym ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńNie spotkałam sie do tej pory z książkami tego autora. Ciekawie zapowiada się książka.
OdpowiedzUsuńPewnie bez przeczytania Twojej recenzji, nie zwróciłam uwagi na tę książkę, ale teraz chętnie przeczytam. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo milo mi to slyszec
UsuńWidzę, że książka budzi ambiwalentne uczucia. Sama nie wiem.
OdpowiedzUsuńZ taką koncepcją książki jeszcze się nie spotkałam. Niewykluczone, że po nią sięgnę 😊
OdpowiedzUsuńRaczej sobie odpuszczę. Nie czuję się zbytnio zainteresowana.
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Nie wiem czy chcę sięgać po coś co wyrosło z "dzieł" Markiza de Sade...
OdpowiedzUsuńZ tym de Sade to trochę przesadzili,moim zdaniem. Brutalność pojawia się przy ścianach gwałtu. W zbliżeniach, które mają miejsce za zgodą zainteresowanych raczej nie doszukamy się inspiracji słynnym markizem.
UsuńCo mogę dodać, jest dużo seksu analnego opisanego dosyć szczegółowo.
Nie jest to ksiązka która mogłaby mnie zainteresować
OdpowiedzUsuńZupełnie nie moje klimaty, więc odpuszczę sobie ten tytuł. :(
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie. Nigdy nie słyszałam o tej książce i chociaż wciąż mam nieco mieszane uczucia, myślę, że jeśli nadarzy się okazja, z chęcią przeczytam tę historię :)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja. Ciekawa jestem tego czy książka by mnie wciągnęła czy jednak bym ją sobie odpuściła...
OdpowiedzUsuńNie słyszałem chyba o tym autorze. W sumie książki wywołujące nie do końca sprecyzowane odczucia mogą za ileś lat zostać uznane za dzieła sztuki. Albo zostaną zapomniane.
OdpowiedzUsuńNa razie remont stoi w miejscu, chociaż jutro coś niecoś może uda się już zrobić.
Pozdrawiam!
ciekawa okładka.
OdpowiedzUsuńPasuje do książki
Usuńbardzo mi się podoba okładka :D Chętnie zrobiłąbym podejście do książki ;D
OdpowiedzUsuńKiedy ty znajdujesz czas na czytanie tego wszystkiego? :D Książka bardzo intryguje :)
OdpowiedzUsuńMam zasadę, że odpoczywam z dzieckiem A że nie lubię spać 😊w ciągu dnia to coś poczytam
Usuńw sumie tak książki są potrzebne, skoro skłaniają do dyskusji, ale nią nie jestem przekonana czy miałabym siłę ją przeczytać. Na razie ją sobie odpuszczę :P
OdpowiedzUsuńzainteresowałaś mnie tą książką :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie przeczytam, niestety nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co to za książka.
OdpowiedzUsuńSuper to zostało opisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŁadnie to wygląda.
OdpowiedzUsuń