Pisklak - Dorota Gellner
Może zacznę od wyglądu. Tradycyjna tekturowa książeczka z grubymi stronami. Za ilustracje odpowiada Jona Jung. Ja jestem wielką fanką klasycznych bajek dla dzieci i kolorowych obrazków mnóstwem szczegółów, więc jej styl nie do końca mi odpowiada. Jednak podkreślam, że jest to bardzo indywidualna kwestia. Dziecko oglądało książeczkę z wielkim zainteresowaniem. Myślę, że pasowała jej ta prostota.
M. nie potrafi jeszcze zbyt dużo uwagi poświęcić jednej stronie. Książeczki ogląda chętnie, ale w ekspresowym tempie.
- To jest jajo
- A to?
- Ptaki
- A to?
- Zamek
I książkę można oglądać na nowo :)
Teraz kilka słów o treści. Ptaki zakładają w zamku gniazdo. Wykluwa się pisklę. Wszyscy o nie dbają i je kochają. Niby wszystko pięknie. Jednak ja przyczepię się do języka użytego w książce.
Delikatnie zbladłam jak M. przyczłapała do mnie ze swoim "A to?" na ustach, a tam wielki napis PASKUDA przez dwie strony. Sformułowania "...przyleciały dwa ptaszyska" czy "Dziób ogromny ma jak studnie i wydziera się paskudnie" też nie budzą pozytywnych skojarzeń.
Morał bajeczki est bardzo piękny. Mam jednak trochę wątpliwości czy tędy droga. Nie jestem specjalistą - może wypowie się ktoś kto ma większą wiedzę. Wiem natomiast, że nie byłabym zadowolona gdyby moje dziecko odezwało się do kogoś (lub odezwałoby się tak do niego) : Jesteś paskudny, ale cię lubię (czy coś w tym stylu).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz